Playtest FIFA 11

Playtest FIFA 11

Redakcja
30.08.2010 13:47, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Mamy kolejny rok, kiedy to w szranki stają dwaj królowie growej piłki nożnej. W jednym narożniku Pro Evolution Soccer od Konami, które jest bardzo zdeterminowane, aby odzyskać tytuł najlepszej produkcji tego typu, w drugim zaś hegemon gatunku od kilku już lat, czyli FIFA spod szyldu Electronic Arts. Obie serie dotąd niestety często nie dostarczały za wiele świeżego wraz z kolejnymi edycjami, więc niekoniecznie był sens wydawać ciężko zarobione pieniądze na aktualne odsłony. Co z FIFA 11? Szykujcie portfele, gdyż zapowiada się, że „elektronicy” nie dadzą zbić się z tronu, a to dzięki sporej ilości nowych rozwiązań. Zacznijmy jednak tradycyjnie od początku…

Na tegorocznych targach Gamescom w Kolonii tytuł udostępniono zarówno do ogrania, jak i pooglądania na zamkniętym pokazie, gdzie to twórcy dokładnie wyjaśnili rewolucyjne zmiany, jakie się pojawią. Jak zdradzono, EA Canada wzięło sobie do serca uwagi rzeszy fanów serii i zostali zmuszeni do niemal całkowitego przemodelowania koncepcji projektu. Dobra wiadomość dla weteranów - okazuje się, że w FIFA 11 nie doświadczymy już podań typu „ping pong”, które tak naprawdę nie miały nic wspólnego z realizmem. Każda piłka dochodziła do zawodnika niczym po sznurku, często w nieprawdopodobny sposób omijając gracza drużyny przeciwnej, co prowadziło do sytuacji najczęściej kończących się bramką. Twórcy zapowiadają, że rodzaj podania tym razem zależeć będzie nie tylko od warunków pogodowych, czy czyichś statystyk, lecz i od sytuacji na boisku. Kopnięta "gała" nie zawsze doleci idealnie do nogi kolegi z drużyny.

Zaraz po tym, wypada skupić się na zupełnie nowej rzeczy dorzuconej do całej zabawy, a mianowicie możliwości zabawy bramkarzem. Dostanie on nawet osobny tryb kariery, aż 50 własnych osiągnięć, poćwiczymy zaś nim również na arenie treningowej. Jak motyw wygląda w praktyce? Ano tak, że kamera osadzona jest za plecami zawodnika, kiedy stoimy na swojej pozycji. Pod postacią widnieje specjalny kursor, pokazujący w którą stroną musimy być zwróceni, by złapać piłkę. Natomiast pod piłką znajduje się czerwona linia określająca w jakim kierunku się potoczy (albo poleci). Gwarantuję, że obrona wcale nie jest łatwa, bowiem podobnie, jak sterowany przez konsole bramkarz, my także możemy zostać ograni prostym zwodem lub lobem - o ile za daleko wyjdziemy w pole.

Obraz

Stojąc na bramce w prawdziwym meczu, decydujemy się na najnudniejsze zajęcie na boisku - ale nie w FIFA 11. Tu nie będziemy bezczynnie czekać, aż przeciwnik ruszy do ataku. W każdej chwili idzie rzucić okiem na sytuację na murawie i krzyczeć oraz wydawać polecenia poszczególnym zawodnikom. Wskażemy, gdzie kto ma podać i po trochu nawet przyczynimy się do zdobycia punktu. Udostępnienie "jedenastego" nie ominęło też trybu multi - w nim oczywiście cały mecz możemy rozegrać przy siatce. Co lepsze, w spotkaniu wezmą udział i 22 osoby (dwie drużyny, slogan gry to w końcu We are 11). Nowa forma szarpania wymaga jeszcze większego zgrania, lesz jest także wielkim krokiem naprzód w stosunku do edycji ubiegłorocznej. A co, gdy na bramce stoi sztuczno-inteligentny piłkarz? Na szczęście i ten element został poprawiony. Twórcy zapewniają, że rzadkością będą sytuacje, kiedy łapacz bezmyślnie opuszcza swój "posterunek".

[break/]Jeżeli chodzi o sterowanych przez CPU zawodników to ponoć w tegorocznej edycji w końcu rozumieją oni w pełni zasady gry w piłkę nożną. Co dobre, pomimo tego, iż w poprzedniej części już pochwalono się świetnym odwzorowaniem ich ruchów, tak ten aspekt również doczekał się kilku innowacji. W czasie walki o piłkę gracze nie biegną jak kukły obok siebie, lecz wyciągają też ręce, broniąc tym samym swojej strefy. Wszelkie łapanie za koszulki, popychania, które stanowią nieodłączną część zmagań na boisku, są teraz pokazane. Przeskakiwanie między kolejnymi zawodnikami ma być też ciut inaczej rozwiązane. Chodzi o to, że motyw nie będzie tak płynny. Często przejmując kontrolę nad zawodnikiem biegnącym w przeciwnym kierunku traciliśmy cenne sekundy na jego zawrócenie, tym razem zaś zmiana jest z lekkim opóźnieniem, dzięki czemu dostosujemy wychylenie gałki analoga do strony, w jaką zwrócony jest właśnie wybrany piłkarz. Niezłym patentem jest również to, iż w czasie wykonywania trudniejszych trików nasz zawodnik nie tylko może stracić piłkę, ale także po prostu wywinąć orła.

Obraz

Należałoby oczywiście poświęcić zdań kilka na temat oprawy wizualnej FIFA 11. Cóż, wyrokując nieśmiało po tym, co nam zaprezentowano, jeżeli spodziewacie się kolosalnego skoku jakościowego to zwyczajnie czeka Was zawód. Gra w dużej mierze prezentuje się tak, jak poprzedniczka, aczkolwiek sami zawodnicy faktycznie wypadają ciut lepiej - chociażby czysto z uwagi na większą ilość wrzuconych do modeli "trójkącików". Mamy też „facjaty” większej ilości mniej znanych piłkarzy. O wiele lepiej rzecz ma się z udźwiękowieniem - do gry można śmiało wrzucać ulubione stadionowe przyśpiewki, hymny, a nawet całe utwory i przypisywać je do danego fragmentu meczu, drużyny, czy zawodnika. Nie zabraknie ponadto montowania zupełnie własnej ścieżki dźwiękowej.

Obraz

Podsumowując, wygląda na to, że studio EA Canada wzięło na warsztat niemal każdy element rozgrywki i mechaniki FIFA 10 oraz zdecydowało się go poprawić. Miejmy nadzieje, że poza pewnymi głośnymi zmianami, ekipa pomyśli też nad pomniejszymi - jak choćby karaniem osób uciekających z sieciowych meczów przed ich zakończeniem, czy głupawo podyktowanych spalonych, które nadal oto potrafią mocno frustrować. Miło też, że na szyldach wokół boiska w samej grze, umieszczono reklamy z innymi produktami od Electronic Arts - to dobra odmiana od dość monotonnego tła. A na sam koniec jest jeszcze coś dla prawdziwych fanów piłki nożnej, czyli system doświadczenia poszczególnych zawodników na boisku - Personality+ i aż 400 osiągnięć do zdobycia. Będzie się działo.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)