W ubiegłym tygodniu niektórzy użytkownicy zgłaszali problemy z systemem Windows (w praktycznie wszystkich wersjach), które niezależni specjaliści od zabezpieczeń powiązali z poprawkami dystrybuowanymi w ramach listopadowych biuletynów zabezpieczeń. Pomimo licznych dyskusji w Internecie, Microsoft nie doszukał się związku, a problem według korporacji obejmuje mniej użytkowników, niż mogłoby się wydawać.
Początkowe doniesienia mówiły o dwóch poprawkach - KB915597 oraz KB976098. Problem szybko okrzyknięto "czarnym ekranem śmierci". Po restarcie komputera w niektórych przypadkach system uruchamiał się do momentu załadowania czarnego pulpitu z otwartym oknem Eksploratora, bez paska zadań czy ikon. Najpopularniejszym wytłumaczeniem była teza specjalistów z firmy Prevx, którzy na swoim blogu twierdzą, że problem spowodowany jest zmianami w uprawnieniach do klucza rejestru odpowiedzialnego m.in. za powłokę systemu. Zmiany te rzekomo miały wprowadzić dwie przytoczone wyżej poprawki.
Tymczasem sprawą zajęli się specjaliści z Microsoft Security Response Center. Zdecydowanie mają oni dostęp do większej ilości danych, przede wszystkim do raportów wysyłanych anonimowo przez użytkowników oraz zgłoszeń do pomocy technicznej. Już z tych informacji wynika, że użytkowników objętych problemem tak naprawdę jest bardzo niewielu. Poza tym Microsoft zaprzeczył, jakoby poprawki wprowadzały zmiany w uprawnieniach do wspomnianego klucza rejestru, więc problem prawdopodobnie nie ma bezpośrednio związku z tymi poprawkami. Jest to również mało prawdopodobne biorąc pod uwagę fakt, że poprawki wydane były ponad trzy tygodnie temu i problem powinien ujawnić się wcześniej.
Całkiem możliwe więc, że użytkownicy doświadczający problemu padli ofiarą jakiegoś złośliwego oprogramowania. Microsoft dość pewnie stwierdza, że tak właśnie było - winny ma być robak z rodziny Daonol. Jeśli ktoś w ostatnich dniach zetknął się z "czarnym ekranem", polecamy w pierwszej kolejności sprawdzić system właśnie pod kątem wirusów.
