Richard Stallman ostrzega przed malware, na które nie znajdziecie antywirusów Strona główna Aktualności25.05.2015 22:40 Udostępnij: O autorze Adam Golański @eimi Obawiacie się złośliwego oprogramowania? I bardzo słusznie – czai się wszędzie, a dostępne na rynku antywirusy nic mu nie mogą zrobić, są bowiem same od niego uzależnione. Zaraz, zaraz, o czym w ogóle mówimy? O systemach operacyjnych. Słynny guru wolnego oprogramowania Richard Stallman wyjaśnił to w dosadnych słowach na łamach brytyjskiego Guardiana. Najgorszym przykładem złośliwego oprogramowania jest oczywiście Windows, tłumaczy niewtajemniczonym czytelnikom brytyjskiej gazety ten komputerowy geniusz. System Microsoftu podsłuchuje użytkowników, zniewala ich, a na urządzeniach mobilnych, cenzuruje aplikacje. Jest w nim także na stałe wbudowana furtka, za pomocą której Microsoft może zdalnie wprowadzić zmiany w oprogramowaniu. Co gorsze, Microsoft wcale nie spieszy się z łataniem luk w Windows. Wpierw udostępnia je NSA – twierdzi Stallman. Co więc zrobić ma zwykły Brytyjczyk? Kupić Maka? Ależ skądże. OS X podsłuchuje użytkowników i ich zniewala. iOS podsłuchuje, zniewala, cenzuruje aplikacje i oczywiście ma wbudowaną furtkę do wiadomych celów. To może Android jest bezpieczny? Nie ma mowy, nawet w systemie Google'a znajdziemy złośliwe zamknięte komponenty, pozwalające na zdalne, przymusowe zainstalowanie i odinstalowanie dowolnej aplikacji. Do tego dochodzą miriady mobilnych aplikacji, zajmujących się głównie szpiegowaniem użytkowników. Dziś nie można ufać nawet latarce w smartfonie czy skanerowi kodów QR, a co dopiero aplikacjom serwisów streamingowych, które nie tylko zniewalają, nie dając nam zapisać oglądanych treści, ale też zmuszają nas do ujawnienia swojej tożsamości i upodobań. Ucieczka od komputerów czy smartfonów niewiele pomoże. Stallman przypomina nam o podsłuchujących nas telewizorach czy dziecięcych zabawkach, o samochodach, których firmware uniemożliwia ich naprawę bez zgody producenta i które donoszą firmom ubezpieczeniowym o naszych podróżach. Przypomina też nam o czytnikach e-booków, które nie pozwalają pożyczyć przyjacielowi książki do poczytania, a nawet pozwalają cyfrowej księgarni zdalnie skasować nam książkę. Nie załamujmy jednak rąk, sytuacja nie jest beznadziejna. Richard Stallman nas uratuje, oczywiście jeśli razem z nim weźmiemy się do pracy. Działać mamy na trzech płaszczyznach: indywidualnej, poprzez odrzucenie własnościowego oprogramowania i usług internetowych, które nas śledzą, grupowej, łącząc siły w tworzeniu wolnego oprogramowania i usług internetowych, które nie będą nas śledzić, oraz demokratycznej, starając się o zmiany w prawie, które uczynią złośliwe oprogramowanie nielegalnym. Gdy to już osiągniemy, będziemy mogli zasiąść przed Emacsem uruchomionym w terminalu systemu GNU/Hurd uruchomionym na całkiem wolnej płytce deweloperskiej z procesorem MIPS i dla rozrywki poprogramować trochę w języku Common Lisp, ciesząc się bezkresną wolnością tego aktu. Oprogramowanie Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Windows 7 jako open source cd. Aktywiści wysłali do Microsoftu dysk twardy 17 lut 2020 Piotr Urbaniak Oprogramowanie Biznes 214 Windows 10 19H2 dostępny dla wszystkich – już nic nie przeszkodzi w aktualizacji 23 sty 2020 Oskar Ziomek Oprogramowanie 121 Windows 10 z bardzo ważną aktualizacją dla posiadaczy procesorów Intel 1 lut 2020 Piotr Urbaniak Oprogramowanie Sprzęt Bezpieczeństwo 120 Windows 10 i połączenia przez "Twój telefon" – jak podłączyć smartfon? 28 sty 2020 Oskar Ziomek Oprogramowanie Poradniki 83
Udostępnij: O autorze Adam Golański @eimi Obawiacie się złośliwego oprogramowania? I bardzo słusznie – czai się wszędzie, a dostępne na rynku antywirusy nic mu nie mogą zrobić, są bowiem same od niego uzależnione. Zaraz, zaraz, o czym w ogóle mówimy? O systemach operacyjnych. Słynny guru wolnego oprogramowania Richard Stallman wyjaśnił to w dosadnych słowach na łamach brytyjskiego Guardiana. Najgorszym przykładem złośliwego oprogramowania jest oczywiście Windows, tłumaczy niewtajemniczonym czytelnikom brytyjskiej gazety ten komputerowy geniusz. System Microsoftu podsłuchuje użytkowników, zniewala ich, a na urządzeniach mobilnych, cenzuruje aplikacje. Jest w nim także na stałe wbudowana furtka, za pomocą której Microsoft może zdalnie wprowadzić zmiany w oprogramowaniu. Co gorsze, Microsoft wcale nie spieszy się z łataniem luk w Windows. Wpierw udostępnia je NSA – twierdzi Stallman. Co więc zrobić ma zwykły Brytyjczyk? Kupić Maka? Ależ skądże. OS X podsłuchuje użytkowników i ich zniewala. iOS podsłuchuje, zniewala, cenzuruje aplikacje i oczywiście ma wbudowaną furtkę do wiadomych celów. To może Android jest bezpieczny? Nie ma mowy, nawet w systemie Google'a znajdziemy złośliwe zamknięte komponenty, pozwalające na zdalne, przymusowe zainstalowanie i odinstalowanie dowolnej aplikacji. Do tego dochodzą miriady mobilnych aplikacji, zajmujących się głównie szpiegowaniem użytkowników. Dziś nie można ufać nawet latarce w smartfonie czy skanerowi kodów QR, a co dopiero aplikacjom serwisów streamingowych, które nie tylko zniewalają, nie dając nam zapisać oglądanych treści, ale też zmuszają nas do ujawnienia swojej tożsamości i upodobań. Ucieczka od komputerów czy smartfonów niewiele pomoże. Stallman przypomina nam o podsłuchujących nas telewizorach czy dziecięcych zabawkach, o samochodach, których firmware uniemożliwia ich naprawę bez zgody producenta i które donoszą firmom ubezpieczeniowym o naszych podróżach. Przypomina też nam o czytnikach e-booków, które nie pozwalają pożyczyć przyjacielowi książki do poczytania, a nawet pozwalają cyfrowej księgarni zdalnie skasować nam książkę. Nie załamujmy jednak rąk, sytuacja nie jest beznadziejna. Richard Stallman nas uratuje, oczywiście jeśli razem z nim weźmiemy się do pracy. Działać mamy na trzech płaszczyznach: indywidualnej, poprzez odrzucenie własnościowego oprogramowania i usług internetowych, które nas śledzą, grupowej, łącząc siły w tworzeniu wolnego oprogramowania i usług internetowych, które nie będą nas śledzić, oraz demokratycznej, starając się o zmiany w prawie, które uczynią złośliwe oprogramowanie nielegalnym. Gdy to już osiągniemy, będziemy mogli zasiąść przed Emacsem uruchomionym w terminalu systemu GNU/Hurd uruchomionym na całkiem wolnej płytce deweloperskiej z procesorem MIPS i dla rozrywki poprogramować trochę w języku Common Lisp, ciesząc się bezkresną wolnością tego aktu. Oprogramowanie Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji