Riddick - największy kosmiczny kozak

Riddick - największy kosmiczny kozak

Redakcja
08.05.2009 11:35, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Branża filmów może nie znać Richarda B. Riddicka tak dobrze, jak branża gier. Bohater ten dokonał tego, czego nie udało się wielu innym twardzielom srebrnego ekranu - mianowicie dokonać zgrabnego skoku sprzed kamer prosto w zero-jedynkowy kod. Z odtwarzaczy DVD do czytników konsol. Riddick na stałe zapisał się w annałach elektronicznej rozrywki występem w The Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay, który to tytuł udowodnił, że nad grami opartymi na licencji wcale nie ciąży jakieś tam fatum. Że gry oparte na licencji nie muszą być skazane na porażkę. Że gry oparte na licencji mogą zamiatać długo promowanymi hitami od wielkich wydawców. W końcu, że gry oparte na licencji mają kosmiczny wręcz potencjał.

Mówiąc ściślej – tego wszystkiego dowiedli panowie ze szwedzkiego studia Starbreeze. To oni pokazali jak powinna wyglądać udana fuzja kina z grami. Pomijając ich niewątpliwe starania i talent koderski (wszak EfBB do dzisiaj prezentuje się nieźle, mimo pięciu lat na karku), trzeba powiedzieć, że po prostu mieli dobry materiał do rzeźbienia. Richard B. Riddick jest "arcychłodną" postacią – w opinii wielu, "najchłodniejszą" od czasów słynnego Hannibala Lectera. Dobrze, że ktoś postanowił wykorzystać siłę drzemiącą w tej niepowtarzalnej kreacji i uczynić z niej głównego bohatera mrocznej, brutalnej gry wideo. Oglądając film Pitch Black, w którym to Riddick zaliczył swój debiut, wielu zapewne pomyślało - "kurczę, byłoby fajną sprawą nie tylko oglądać poczynania tego kozaka, ale również nim pokierować; skręcić jego silnymi łapskami kilka karków, a potem usłyszeć jakieś cyniczne skwitowanie z jego ust". I dostaliśmy taką możliwość, lecz dopiero cztery lata po premierze wspomnianego filmu.

[image source="Galerie/Inne/Riddick_-_najwiekszy_kosmiczny_kozak:18107" mode="normal"]Teraz jednak zastanówmy się, czym Pitch Black wyrył bruzdę w naszej pamięci. Koszmarnie zaprojektowanymi potworami, które u widzów budziły raczej litość niż trwogę? Średniawą fabułą? Efektami specjalnymi, które przy tych z o rok młodszego Matrixa wydawały się najwyżej śmieszne? Nie, nie i nie. Samym głównym bohaterem? Jak najbardziej. Chyba tylko i wyłącznie dzięki Riddickowi, fantastycznie zagranemu przez Vina Diesela, film wybił się ponad przeciętność i zdobył uznanie wśród krytyków. Riddick dał się poznać jako degenerat, który całkowicie odrzucił wszelkie normy moralne oraz społeczne. Jedyny ocalały przedstawiciel gatunku Furyan, jako niemowlę znaleziony na śmietniku z owiniętą wokół szyi własną pępowiną. Wielokrotny morderca, poszukiwany listem gończym na pięciu planetach w trzech różnych układach słonecznych. Nie dajcie się zmylić – to nie szaleniec zabijający dla zaspokojenia swojej chorej żądzy. Po prostu skrajny egoista, dążący do celu – dosłownie – po trupach. Poświęcić jedno marne istnienie w imię własnego interesu, to dla Riddicka jak splunąć. Zresztą, dziesiątki marnych istnień też.

[break/]Nikt nie powinien się dziwić, że nagroda, jaką przewidziano za schwytanie go, oznacza wiele lat życia w dobrobycie. Mimo iż większość ludzi czuje przed Furyanem należyty szacunek i obchodzi się z nim ostrożnie jak z lwem, nie brakuje też desperatów chętnych do schwytania go. Czy raczej – hazardzistów. Tak, zasadzenie się na głowę Riddicka to jeszcze niebezpieczniejsza forma rosyjskiej ruletki. Wysokość wygranej – niezwykle kusząca. Ryzyko śmierci – ogromne. Jednym z tych, którzy weszli w tę szaloną grę, był niejaki Johns. Udało mu się. Przebrany za policjanta nie tylko przeżył konfrontację z Furyanen, ale także schwytał go celem dostarczenia do jednej z najpilniej strzeżonych pak w galaktyce. Z poprzedniej Riddick zdołał uciec (ze znanego z gry Butcher Bay), z kolejnej pewnie też by się wydostał, lecz to już nieistotne dla Johnsa. Bo ważne jest to, ile obiecano za oddanie kryminalisty w ręce władz. W drodze na miejsce, samolot transportujący obu panów wpadł w środek burzy asteroidów, ostatecznie rozbijając się na pustynnej planecie rozpalanej trzema słońcami. Większość załogi, wraz z kapitanem, zginęła. Riddick, Johns i kilka innych osób przetrwało katastrofę, ale to bynajmniej dobra wiadomość. W każdym razie nie dla Johnsa i tych kilku innych osób. Są na niezamieszkałej planecie, gdzie panują surowe warunki. Nie ma wody, nie ma jedzenia. Jest za to Riddick, który w ramach kaprysu mógłby wszystkich w oka mgnieniu zamordować. Klops.

[image source="Galerie/Inne/Riddick_-_najwiekszy_kosmiczny_kozak:18111" mode="normal"]On jednak wpada na lepszy pomysł. Pobawi się. Poobserwuje rosnącą u ludzi paranoję, sam ją nieco pogłębi. Zobaczy jak zwykły człowiek radzi sobie w tak ekstremalnych warunkach, jak stopniowo traci zmysły oraz pion moralny. O to zresztą na obcej planecie nietrudno. Brak środków do przetrwania, to jedno, ale bohaterów wkrótce zastaje tam noc. Noc mająca trwać dwadzieścia lat i budząca do życia wygłodniałe stwory, przed którymi można się bronić jedynie światłem. Gdzieś tam czeka statek ratunkowy mogący zabrać wszystkich ocalałych, ale szanse na dotarcie do niego są nikłe. Riddick potrafi widzieć w mroku dzięki „operacji”, którą za paczkę miętowych fajek zrobiono mu w więzieniu (choć jak pamiętamy w grze ukazano to trochę inaczej) – poradzi sobie zatem bez większego trudu. Najłatwiej byłoby mu zostawić rozbitków na pewną śmierć i samemu pognać na statek, a jednak decyduje się iść razem z nimi. Nie z dobrego serca. Doskonale wie, że do celu najprawdopodobniej i tak uda się dotrzeć tylko jemu. Większość albo zwariuje i powybija się nawzajem, albo zginie w potężnych paszczach mieszkańców mrocznej planety. Antybohater zaś będzie mógł popatrzeć na to wszystko z ironicznym uśmieszkiem.

[image source="Galerie/Inne/Riddick_-_najwiekszy_kosmiczny_kozak:18116" mode="normal"]Ostatecznie ocalić udaje się Riddickowi, dziewczynce imieniem Kyra oraz muzułmaninowi Imamowi. Tak kończy się akcja Pitch Black - o dalszych losach tej trójki opowiada wydany w 2004 roku film The Chronicles of Riddick, którego akcja dzieje się pięć fikcyjnych lat później. Pięć lat – tyle czasu minęło, nim Toombs, łowca głów, odkrył kryjówkę Furyana i spróbował dobrać mu się do skóry. Po tym zdarzeniu Riddick udał się na planetę Helion Prime, gdzie okazało się, że okoliczności wydania jego lokalizacji przez Imama nie były takie proste, jak wydawało się na pierwszy rzut oka. Świat – a właściwie wszechświat – pogrążał się w coraz większym chaosie za sprawą niejakiego Lorda Marshalla. Prowadzona przez niego armia Necromongerów stopniowa pochłaniała wszystko to, co zostało po ludzkiej cywilizacji. Riddicka też chciała pochłonąć. Zniszczyć jako ostatniego żyjącego Furyana, ewentualnie zmienić go w Necromongera. Niestety Riddick nie z tych, co dadzą sobie napluć w kaszę przez jakąś bandę dążącą do unicestwienia rasy ludzkiej. Ostatecznie to on zabija Marshalla samemu stając się władcą mrocznej Armii.

[break/]W The Chronicles poznaliśmy Riddicka od nieco innej strony niż w Pitch Black. Wygląda na to, że lodowaty klimat planety, na której przebywał przez pięć lat, nieco zmroził jego zwierzęcy instynkt. Jasne, to nadal piekielnie niebezpieczna maszyna do zabijania, ale już jakby nie tak odmoralniona, jakby z przebijającymi się spod twardej skorupy uczuciami. Wszak to śmierć Imama, jedynego człowieka poza Kyrą, którego mógł nazywać przyjacielem, była dla niego głównym bodźcem do rozprawienia się z Necromongerami. A że przy okazji uratował świat i w ogóle zrobił wiele dobrego? Wypadek przy pracy. Mimo to, zamiast chłodnego zabijaki, który stoi obok wszystkiego, niewzruszony losami jakichkolwiek osób i światów, dał się poznać od bardziej ludzkiej strony. Ostatecznie to w Pitch Black bardziej nam się podobał, ale w Kronikach i tak chociażby akcją z kubkiem pokazał, że nadal zasługuje na miano jednego z najtwardszych zwyroli w historii kina.

[image source="Galerie/Inne/Riddick_-_najwiekszy_kosmiczny_kozak:18117" mode="normal"]Skazaniec, drwiącym tonem: A teraz co, zabijesz mnie swoim kubkiem zupy?Riddick, spokojnie: Właściwie, to herbaty.Skazaniec: Że co?Riddick: Zabiję cię kubkiem herbaty.

Jakby ktoś miał wątpliwości, to Riddick słowa dotrzymał. Zabił go kubkiem herbaty. W dość mało przyjemny sposób.

[image source="Galerie/Inne/Riddick_-_najwiekszy_kosmiczny_kozak:18119" mode="normal"]Jeśli po obejrzeniu obu filmów komuś nadal mało jest tego typu scen z udziałem Riddicka, to gorąco zachęcamy do zapoznania się ze wspomnianą wcześniej grą The Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay, opowiadającą o wydarzeniach jeszcze sprzed akcji Pitch Black. W niej również nie brakuje wywołujących gęsią skórkę obrazów oraz tekstów Riddicka, które mimowolnie wyginają w górę kąciki ust. Do tego w doskonały sposób uzupełnia historię tej elektryzującej postaci, między innymi odsłaniając kulisy zdobycia przez nią zdolności widzenia w mroku, a także brawurowej ucieczki z być może najgorszej nory w galaktyce – tytułowego Butcher Bay. Trzeba to zobaczyć, trzeba w to zagrać, trzeba poznać losy jednego z najlepiej wykreowanych bohaterów kina i gier ostatnich czasów. Zwłaszcza, że na sklepowych półkach właśnie ląduje poszerzona, ulepszona część jego przygód - Assault on Dark Athena, w którą nie omieszkamy zagrać. Recenzja wkrótce.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)