Rzut Okiem - Warhammer 40,000: Space Marine

Rzut Okiem - Warhammer 40,000: Space Marine

Redakcja
03.09.2010 12:52, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Futurystyczny Warhammer to jedna z tych produkcji bitewnych, które zawsze chciałem sprawdzić na stole, lecz nigdy nie miałem ku temu okazji. Oczarowało mnie uniwersum przyszłości, gdzie mamy rok 40,000, a ludzkość na okrągło toczy z przeróżnymi rasami wojny o dominację we wszechświecie. Na szczęście jednak szarpałem w gry osadzone w realiach "Wojennego Młota". Wśród wielu z tych, jakie trafiły na rynek, zdecydowanym moim faworytem jest naturalnie strategia czasu rzeczywistego Dawn of War plus jej kontynuacja. Tymczasem w przyszłym roku przyjdzie nam spojrzeć na ten wyniszczony wiecznymi konfliktami świat oczami kapitana elitarnej jednostki Ultramarines. Gotowi na Warhammer 40,000: Space Marine? Coś czuję, że nie za bardzo...

Za nowy projekt zabrała się naturalnie ekipa Relic Entertainment. Panowie są na rynku od dawna, na swoim koncie mają choćby takie tytuły, jak Homeworld czy Company of Hereos. Rzecz jasna studio nie powinno być też obce fanom Warhammera, gdyż to właśnie ono odpowiada za wspomnianego wyżej RTS-a. Opierając się na niemal 8 letnim doświadczeniu w temacie „planszówek” od Games Workshop, Relic zdecydowało się spróbować swoich sił w świeżym dla siebie gatunku - czyli gier akcji z widokiem z trzeciej osoby. Deweloper uważa, że tylko w ten sposób można jeszcze dokładniej zaprezentować walki między ludźmi i orkami. Tłem całej opowieści jest Forge World – planeta będąca tak naprawdę kolosalną fabryką, gdzie powstają najpotężniejsze maszyny wojenne.

Obraz

Pech chciał, że pierwsi na jej powierzchni znaleźli się właśnie orkowie. Sługusy War Bossa z miejsca zaczęli umacniać swoje pozycje, szykując się na przybycie jednostek Imperium. Jako że niewielki batalion Ultramarines znajdował się najbliżej planety, z miejsca rzucił się on w wir walki. W tym samym momencie do akcji rusza gracz, czyli kapitan całej elitarnej jednostki. Do atmosfery schodzi kolosalna ilość statków transportowych typu Valkyria, które natychmiast zasypują jednostki naziemne ogniem. War Boss odpowiada na to wysyłając do akcji swoje latające oddziały - czyli Storm Boys. Orkowie z rakietowymi plecakami mają przewagę liczebną, lecz warto wiedzieć, że w tym świecie jeden Space Marine jest wart tyle, co tysiąc tych odrażających poczwar…

[break/]Boczne drzwi powietrznego transportowca otwierają się, ukazując chaos panujący na zewnątrz. Storm Boys w najlepsze ostrzeliwując cele, często również wpadają w silniki napędzające Valkyrie. Trzeba pomóc eskadrze, dlatego szybko zasiadamy za stacjonarnym działkiem i zaczynamy strącać kolejne gadziny. Kiedy kończy się amunicja, pozostaje już tylko chwycić za podręczny karabin typu Bolter i dokonać dzieła. Niestety, także w turbiny naszego pojazdu zaplątał się fruwający ork, w konsekwencji czego spadamy wprost na tereny opanowane przez żołnierzy przeciwnika. Z całej załogi tylko sterowana przez nas postać wychodzimy cało. W jej oczach nie ma strachu, ani paniki. W końcu to głównodowodzący Ultramarines.

Obraz

Strzelanie w Warhammer 40,000: Space Marine jest typowe dla gier z gatunku TPP. Kamerę osadzono za plecami, a w momencie, gdy chcemy dokładnie przymierzyć, robi się lekki najazd. Na wyposażeniu postaci znalazł się nieodłączny oręż każdego członka zakonu, czyli pistolet, Chainsword oraz Bolter. W czasie przedzierania się przez Forge World natrafimy też na kilka innych broni, lecz jedynie klasyczny karabin wymienimy na inną pukawkę. W sumie w arsenale znajdziemy 15 giwer, z czego każdą można dodatkowo ulepszyć. Warto też wspomnieć, że im częściej korzystamy z danego typu broni, tym bohater radzi sobie z nim lepiej. Ponadto, w czasie eksploracji natrafimy również na tak zwane Exotic Weapons, czyli znacznie mocniejsze od pozostałych spluwy - jak Heavy Bolter. Lecz z nimi jest pewien haczyk – nie możemy ich zabrać, bo są przypisane do danej lokacji.

Obraz

Obok prucia do wrogów, nie obędzie się bez walki wręcz – tu przyda się ostry miecz głównego bohatera, tnący i szatkujący wszystko na swojej drodze. Chainsword jak w masło wchodzi w ciała przeciwników. Specjalnie dla wielbicieli broni białej, Relic przygotowało serię naprawdę krwawych wykończeń, które doskonale podkreślają brutalny klimat uniwersum Warhammera. O ile miażdżenie czaszki ciężkim butem mieliśmy okazję podziwiać w wykonaniu mistrza tej sztuki Marcusa Fenixa z Gears of War, tak chwycony za gardło oraz przepiłowany w powietrzu na pół ork to coś nowego, prawda? Nasz Ultramarine potrafi też taranować przeciwników, niszcząc często również osłonę, za którą się kryją.

[break/]W dzisiejszych czasach każda pozycja TPP aż się prosi o umieszczenie w niej zaawansowanego systemu chowania się za przeszkodami. O dziwo, twórcy zrezygnowali tu z wprowadzenia tego pomysłu. Ekipa doszła do wniosku, iż taki rozwiązanie mocno zwolniłoby rozgrywkę, a poza tym główny bohater w życiu nie skryłby się przecież przed ogniem przeciwnika. To elitarny wojak, stworzony tylko w jednym celu - żeby utrzymać linię frontu, nie zważając na straty we własnych szeregach. Trzeba też zaznaczyć, że w Space Marine zadbano o to, byśmy autentycznie poczuli się jak żołnierz przyszłości. Sterowana postać nie tylko ma nadludzką siłę, ale w grze podkreślona jest przede wszystkim masa odzianego w zbroję osiłka. Każdy krok to ciężkie tąpnięcie, które potrafi wywołać ciarki.

Obraz

Czego jeszcze zabraknie w nadchodzącym Warhammer 40.000: Space Marine? Deweloperzy zapewnili, że na pewno ominie nas przyjemność sterowania jakimkolwiek pojazdem. Gra chociaż aż prosi się o system wydawania komend, niestety ma automatyczny system rozkazów - ot, bohater sam od czasu do czasu rzuci jakieś polecenie, zaś sterowani przez konsolę towarzysze grzecznie je wtedy wykonają. Dobrze, że przynajmniej sztuczna inteligencja nie zawodzi i odnajdywani kompani nie tylko nie odstępują nas na krok, lecz również skutecznie zasypują ogniem siły wroga. Boli ciut ograniczenie się wyłącznie do wybijania orków. Chyba każdego ucieszyłaby obecność sił Chaosu, Tau, czy powiedzmy Necronów.

Obraz

Podsumowując, w czasie krótkiego pokazu tytułu, niemal co krok dostrzegałem pewne rzeczy, które mi nie do końca grały. Zabawa zdaje się być za prosta i możliwe, że przez to szybko zniechęci, nawet kiedy siądziemy do sieczki wspólnie ze znajomymi (jest tryb kooperacji). Z drugiej strony faktycznie kosmiczni Marines się nie patyczkują... Całość na szczęście podkręca klimat świata Warhammera – otacza nas charakterystyczna architektura, choć i w tym temacie nie obyło się bez wpadek. Brakuje też szczegółów. Przykładowo, Space Marine cierpi na podobne niedopatrzenie, co Ghost Recon: Advanced Warfighter, gdzie postać ładując amunicję wykonuje jedynie ruch ręką, a broń wcale nie pozbywa się pustego magazynka. Powtarzają się także elementy otoczenia, jak choćby olbrzymie rury, z których raz za razem wyskakują dodatkowi przeciwnicy. Wszystko jeszcze można tłumaczyć tym, że na chwilę obecną projekt ukończony jest dopiero w 25 procentach. Do premiery w 2011 roku jest mnóstwo czasu. Będzie dobrze?

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)