Rzut Okiem - BRINK

Rzut Okiem - BRINK

01.09.2009 15:17, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Firma Splash Damage kojarzona jest z produktami z serii Enemy Territory, więc czym innym panowie mogliby się obecnie zajmować, jak nie kolejną strzelanką. Pod skrzydłami Bethesda Softworks powstaje ambitny projekt zatytułowany BRINK, który mnie osobiście na tegorocznym gamescomie wziął z całkowitego zaskoczenia – pozycja ta nie tylko prezentuje się prześlicznie na konsoli Xbox 360, a do tego jeszcze bardzo płynnie na tymże sprzęcie hula, to w dodatku każe mi się zastanawiać, czy jeśli sama prezentacja gry w akcji zwyczajnie mnie pochłonęła, to jak bardzo sponiewiera mnie sprawdzanie pełnej wersji? Tak – na to obecnie zdecydowanie czekam.

Akcja BRINK osadzona jest na Ziemi. Mamy 2035 rok, lądy pogrążyły się w oceanach w wyniku globalnego ocieplenia. Kolebką naszej rasy stało się świetliste miasto, unoszące się na powierzchni wód. To tygiel, w którym kotłują się ludzie z całego świata, tak więc musiało dojść do zamieszek i metropolia staje na skraju (stąd tytuł) wojny domowej. Możemy wcielić się w dwa ugrupowania – albo obrońców lokalnych zasad (Security), albo tych, którzy chcą cały porządek rzeczy podminować i zburzyć, aby na jego zgliszczach postawić wszystko od nowa (Resistance). Po swojemu naturalnie. Co ciekawe, samo miejsce walk, czyli miasto, zwane jest Arką - rzecz od razu powinna przywieść co bardziej rozgarniętym na myśl grę Rage od id Software.

Obraz

Nie tylko nomenklatura łączy jednak oba tytuły. BRINK podobnie jak powstające właśnie nowe dzieło Carmacka oparte jest o technologię id Tech 5. Co za tym idzie wykorzystuje Megatexture, czyli nie uświadczymy tutaj powtarzających się „tapet” na obiektach, gdyż na całość terenu naniesiona została jedna wielka tekstura. Splash Damage z dobrodziejstw nowego silnika robi doskonały użytek – dość powiedzieć, że ich produkcja obecnie prezentuje się lepiej niż samo Rage. Czym jeszcze się chwali ekipa? Systemem zwanym S.M.A.R.T (Smooth Movement Across Random Terrain), który upodabnia produkcję do Mirror’s Edge. W zależności od tego, gdzie się aktualnie patrzymy, gra różnie odbiera nasze intencje. Zerkamy na krawędź dachu? Wskoczymy na niego. Zaglądamy pod rurę? Dostaniemy wślizg. Uwierzcie mi – to faktycznie doskonale działa.

[break/]Żeby z „zewnątrz” nasze nieobliczalne śmiganie po wszelkich powierzchniach wypadało naturalnie, zastosowano dynamiczne łączenie animacji postaci. Bohaterowie to w ogóle osobna historia – przede wszystkim możemy sobie stworzyć jakiego chcemy wojaka, jest od tego osobny edytor. To jak wyglądamy ma wpływać na postrzeganie nas przez innych. Wszelkie wdzianka zrobione są z ogólnodostępnych materiałów, typu puszki, czy opony samochodowe i w sumie daje to udane połączenie klimatów z Wodnego świata oraz Mad Maksa. Z Walką o ogień, bowiem postacie prezentują się jak nasi małpi przodkowie. Szerokie bary, masywne plecy, spora żuchwa. A jak wyglądają, tak rozmawiają, z czym trzeba się z początku oswoić. Bo zalatuje to trochę jakąś taką wioską…

Obraz

Dobra, przejdźmy do rozgrywki. Na pokazie wcielaliśmy się w ochronę miasta, której zadaniem było dotransportowanie robota – sapera, do domniemanego miejsca składowania bomby. Dostajemy własną ekipę, każdy tu gada jak głupek (patrzcie akapit wyżej), cel jest jasny. Lecz dojścia do niego różne, podobnie jak i zadania po drodze. BRINK to strzelanka z elementami RPG, więc nieraz w zależności od zadania przyjdzie nam zmieniać klasę postaci, no i naturalnie zgarniać punkty doświadczenia za poszczególne akcje. W każdym momencie jest ich kilka do wykonania, wszystko zależy od aktualnej sytuacji na froncie. Zawalona droga? Trzeba robota przenieść na drugą stronę elektromagnesem. Wybadać kto nas dokładnie atakuje? Należy znaleźć informatora. I potraktować go prądem, by wszystko wyśpiewał. Ale przedtem porozstawiamy działka stacjonarne, żeby „nasi” sobie radzili w międzyczasie z siłami wroga…

Obraz

Praktycznie stałe 60 klatek na sekundę, świetna, stylizowana grafika, inteligentny system poruszania się w terenie (który faktycznie się sprawdza), zaawansowana możliwość kreowania swojej postaci, a także opcja dowolnego podpinania się do i wychodzenia z gry założonej przez naszych znajomych – to tylko kilka z licznych plusów BRINK widocznych już teraz. Jak nigdy nie kręciło mnie Enemy Territory, tak najnowsze dzieło Splash Damage jak najbardziej mnie „ma”. Nie mogę się doczekać, kiedy nagromadzę masę punktów doświadczenia i wydam je na pełne wdzianko. Ze starej felgi, dwóch kołpaków, wielkiej dętki oraz metalowej beczki. W końcu musi być kuloodporne… Cichy hit, cichy hit.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)