Nieco ponad rok temu Federalna Komisja Handlu nałożyła na Google rekordową karę w wysokości 22,5 mln dolarów za omijanie zabezpieczeń przeglądarki Safari i śledzenie jej użytkowników. Mimo to sędzia Sue Robinson uznała wczoraj, że koncern nie wyrządził im żadnej szkody i na tej podstawie odrzuciła zbiorowy pozew o odszkodowanie.
Sprawę przeciwko Google, Vibrant Media i Media Innovation Group wytoczyli ramię w ramię użytkownicy Safari i Internet Explorera, którzy czuli się poszkodowani z powodu sekretnego śledzenia ich aktywności w Sieci. W ich ocenie prywatność została pogwałcona, gdy Google wbrew ustawieniom przeglądarek zaczęło gromadzić i sprzedawać reklamodawcom dane na temat odwiedzanych przez nich witryn. I choć sprawa omijania ustawień przeglądarek nie budzi żadnych wątpliwości, sędzia uznała, że pozywający nie udowodnili jakiejkolwiek szkody wynikającej z faktu przetwarzania informacji na ich temat. Choć adresy URL mogą opisywać zawartość dokumentu, np. w postaci www.helpfordrunks.com, służą one do określania lokalizacji i nie są bezpośrednio związane z komunikacją elektroniczną — stwierdziła. Na tej podstawie przekreślono tezę o przechwytywaniu treści.
Odrzucenie pozwu nie oznacza końca sądowych batalii. Równolegle bowiem toczy się sprawa, w której Google oskarżone jest o naruszanie prywatności użytkowników poprzez skanowanie ich e-maili na potrzeby systemu dopasowującego reklamy. Pod koniec września sędzia odrzuciła wyjaśnienie koncernu, że użytkownicy dobrowolnie zgodzili się na to podczas zakładania kont Gmail. Stanowisko sądu to nowatorska interpretacja przepisów, które zostały zredagowane i uchwalone przez Kongres jeszcze przed powstaniem Internetu — przekonuje rzecznik Google, starając się odwołać od tej decyzji.
