Spielberg i Lucas wieszczą zmierzch wysokobudżetowego kina. Przyszłość filmu to internetowa telewizja?

Spielberg i Lucas wieszczą zmierzch wysokobudżetowego kina. Przyszłość filmu to internetowa telewizja?

13.06.2013 12:04

Ci z Was, którzy uważają się za kinomanów, pewnie przyjmą tęwiadomość ze smutkiem. Ci, którzy w kinie ostatni raz byli kilkalat temu, pewnie tylko wzruszą ramionami, a może nawet i sięucieszą. Wygląda na to, że srebrny ekran, jeden z fundamentówpopularnej rozrywki, ma się bardzo źle – i jeśli wierzyćproroctwom wielkich reżyserów, już w przyszłej dekadzieprzekształci się w niszową, kosztowną zabawę – lub znikniecałkowicie.Podczas odbywającego się w University of Southern Californiapanelu dyskusyjnego poświęconego przyszłości elektronicznejrozrywki wystąpiło dwóch słynnych ludzi kina – George Lucas iSteven Spielberg, do których dołączył Don Mattrick, prezes pionuInteractive Entertainment w Microsofcie. Jego obecność byłanieprzypadkowa: to on reprezentować ma falę zmian, którawyeliminować może kino.Przez zeszłe stulecie kino władało niepodzielnie ludzkąwyobraźnią. Ani telewizja, ani pojawiające się stopniowo w domachu schyłku lat 80 komputery osobiste czy konsole do gier nie były wstanie dorównać rozmachem w jakości narracji i efektownościkinowych produkcji. Fabryka snów przyzwyczaiła się do ogromnychbudżetów, gwiazdy kina do nieosiągalnych dla zwykłychśmiertelników wynagrodzeń, a same kina – do sal wypełnionych pobrzegi przy premierach nowych, głośnych tytułów.[img=kino]To stulecie dla kina nie jest już tak przyjazne. Czemu? Spielbergwyjaśnia to następująco: Nie możemy rozciągnąć tygodnia.Nie możemy rozciągnąć 24-godzinnego cyklu. Zostaliśmy z takwieloma możliwymi wyborami. Nicdziwnego: zainteresowani pasywną rozrywką w minionym stuleciu mogliczytać książki lub pójść do kina – dziś mają dodatkowo dodyspozycji całe zasoby Sieci, niekończące się telewizyjneseriale, zarówno proste jak i ogromnie złożone gry wideo. Taogromna ilość dostępnych treści sprawiła, że studia filmowepopadły w konserwatyzm, stawiając na wysokobudżetowe, intensywniepromowane produkcje, byleby tylko wybić się na zatłoczonym rynkurozrywki. Jak więc tłumaczy legendarny reżyser i producent,dzisiaj studia wolą zainwestować 250 mln dolarów w jeden film,adresowany do jak najszerszej publiczności, niż zrobić tuzinymniejszych, prawdziwie interesujących produkcji, które zaginą winformacyjnym szumie – ponieważ każdy ma tylko 24 godziny w ciągudoby.Jednak toryzykowna strategia. Zdaniem Spielberga dojdzie do implozji, gdy trzyczy cztery takie wysokobudżetowe filmy okażą się niewypałami.Zmienić to ma całkowicie paradygmat produkcji kinowych. WedługGeorge'a Lucasa, świat kinowej rozrywki po katastrofie będziewyglądał inaczej. Zniknie większość kin, a te, które pozostaną,będą wielkimi obiektami, z wieloma udogodnieniami, za odpowiedniącenę. Nie będzie się już chodziło do kin „z przypadku”,będzie to bardziej przypominało wyjście do teatru na Broadwayu, zbiletami kosztującymi 50, 100 czy nawet 150 dolarów, a te nielicznewysokobudżetowe filmy, podobnie jak dziś spektakle teatralne, będąwyświetlane w tych wielkich kinach przez cały rok.Całareszta filmowych produkcji trafi do internetowej telewizji, któracałkowicie zastąpi kablówki czy telewizję naziemną. I dla widzówjest to dobra wiadomość, gdyż dzięki gospodarce skali możliwebędzie tworzenie interesujących treści dla relatywnie niewielkichwidowni. Wystarczy znaleźć milion widzów –mówiLucas – co w zagregowanym świecie nie stanowidużej liczby. I można będzie z tego wyżyć, co wcześniej niebyło możliwe.Obaj wielcyreżyserowie są zgodni – filmowa branża pogrążona jest wchaosie, ale chaos ten może tylko przynieść nowe okazje,szczególnie dla młodych ludzi wchodzących w branżę, którychnikt teraz nie będzie mógł powstrzymać, gdyż bramkarze już nieżyją. I pierwsze jaskółki tej zmiany widać już teraz: Twórcąjednego z najlepszych seriali 2013 roku, House of Cards, jestmłody człowiek, Beau Willimon, który skończył swoje studia w2003 roku. Serial ten miał swoją premierę nie w tradycyjnejtelewizji, lecz na platformie VoD Netflix, i w przeciwieństwie dotradycyjnych telewizyjnych seriali, widzowi zaoferowano wszystkietrzynaście odcinków pierwszego sezonu jednocześnie, tak by każdymógł oglądać je w swoim własnym tempie.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)