Srogie kary za reklamy gier hazardowych w polskim Internecie Strona główna Aktualności18.09.2014 10:59 Udostępnij: O autorze Karolina Kowasz @Snow_Rainy Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Zarabiający na reklamach właściciele stron internetowych i blogów powinni bacznie przyjrzeć się wszystkim wyświetlanym na nich treściom. Jeżeli bowiem ktoś nawet przypadkiem (przez sieć reklamową) promuje u siebie bukmacherów, musi liczyć się z możliwością zablokowania strony, nałożeniem mandatu, a nawet jeszcze gorszymi konsekwencjami. Sprawa jest poważna, bowiem Służba Celna wzięła sobie za cel walkę z promowaniem hazardu. Tylko od 2013 roku zostały wszczęte 174 postępowania karne związane z zakazaną w Polsce reklamą gier hazardowych. Może to się wydawać małą liczbą, jednak kiedy dodamy do tego, że wyłączono 228 stron WWW, zaś w 49 postępowaniach ich właściciele zostali ukarani grzywną, robi się nieco mniej wesoło. Przepisy są bezlitosne. W ustawie z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz.U. nr 201, poz. 1540 ze zm.) możemy znaleźć fragment mówiący wyraźnie, że zabrania się reklamy i promocji gier cylindrycznych, gier w karty, gier w kości, zakładów wzajemnych oraz gier na automatach. Kary za nieprzestrzeganie zakazu nie są niskie. Mandat może wynieść nawet ponad trzy tysiące złotych, a jeżeli sprawa trafi na drogę postępowania sądowego, można się spodziewać nawet 16 milionów złotych kary, zależnie od wagi sprawy. Relatywnie łatwy (i duży) zarobek na reklamach gier hazardowych jest więc obciążony dużym ryzykiem. Na samych reklamach sprawa jednak się nie kończy. Nie tak dawno opisywaliśmy sprawę pana Marcina z Piotrkowa, który został ukarany mandatem za zamieszczenie na stronie zdjęcia z ruletką. Jeżeli więc nie mamy pewności, czy nasza fotografia na pewno jest zgodna z polskim prawem, lepiej zrezygnować z jej publikacji. Urząd Celny nie zwróci uwagi na tłumaczenie, że naszym zamiarem nie było propagowanie hazardu i jest to jedynie np. zabawne zdjęcie z wakacji. Przepisy można interpretować na tyle szeroko, że zawsze jest szansa na przedstawienie naszych obrazów na których znajdą się ruletka, kości czy automaty, jako łamanie prawa. Reklamy i zdjęcia nie są wszystkimi możliwościami złamania prawa. W kwietniu tego roku bardzo głośna była sprawa serwisu z aplikacjami, którego recenzja oprogramowania służącego do gry w wirtualnym kasynie także została uznana jako promocja hazardu. Urząd Celny nie podjął wtedy próby skontaktowania się z portalem, lecz wysłał pismo do firmy hostingowej z prośbą o zablokowanie dostępu do treści tekstu. Prośba została sformułowana w sposób niejasny, nie podano w niej o jaką recenzję chodzi, można było ją wręcz odebrać jako nakaz zablokowania całego portalu. Ostatecznie jednak firma hostingowa wykazała się dobrą wolą, ustaliła co do którego wpisu ma zastrzeżenia Urząd Celny i zablokowała jedynie ten tekst. Co istotne, recenzja dotyczyła w pełni legalnego programu, który może pobrać każdy użytkownik iPada. Warto więc przyjrzeć się treściom publikowanym na swojej stronie, by nie skończyć z wielomilionową karą. Biznes Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Google Chrome zablokuje reklamy na YouTube. Nie, nie przecieraj oczu 6 lut 2020 Piotr Urbaniak Oprogramowanie Biznes 35 Windows 10 wyświetli kolejne reklamy Office'a. Tym razem w WordPadzie 22 sty 2020 Oskar Ziomek Oprogramowanie Biznes 101 Escobar Fold 2 i fatalna reklama. A w niej rozebrane modelki i Samsung Galaxy Fold 4 lut 2020 Arkadiusz Stando Sprzęt Internet 99 iPhone i iOS 13 to siedlisko reklam. Inżynier zwraca uwagę na pewną niekonsekwencję 19 lut 2020 Piotr Urbaniak Sprzęt Biznes 61
Udostępnij: O autorze Karolina Kowasz @Snow_Rainy Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Zarabiający na reklamach właściciele stron internetowych i blogów powinni bacznie przyjrzeć się wszystkim wyświetlanym na nich treściom. Jeżeli bowiem ktoś nawet przypadkiem (przez sieć reklamową) promuje u siebie bukmacherów, musi liczyć się z możliwością zablokowania strony, nałożeniem mandatu, a nawet jeszcze gorszymi konsekwencjami. Sprawa jest poważna, bowiem Służba Celna wzięła sobie za cel walkę z promowaniem hazardu. Tylko od 2013 roku zostały wszczęte 174 postępowania karne związane z zakazaną w Polsce reklamą gier hazardowych. Może to się wydawać małą liczbą, jednak kiedy dodamy do tego, że wyłączono 228 stron WWW, zaś w 49 postępowaniach ich właściciele zostali ukarani grzywną, robi się nieco mniej wesoło. Przepisy są bezlitosne. W ustawie z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz.U. nr 201, poz. 1540 ze zm.) możemy znaleźć fragment mówiący wyraźnie, że zabrania się reklamy i promocji gier cylindrycznych, gier w karty, gier w kości, zakładów wzajemnych oraz gier na automatach. Kary za nieprzestrzeganie zakazu nie są niskie. Mandat może wynieść nawet ponad trzy tysiące złotych, a jeżeli sprawa trafi na drogę postępowania sądowego, można się spodziewać nawet 16 milionów złotych kary, zależnie od wagi sprawy. Relatywnie łatwy (i duży) zarobek na reklamach gier hazardowych jest więc obciążony dużym ryzykiem. Na samych reklamach sprawa jednak się nie kończy. Nie tak dawno opisywaliśmy sprawę pana Marcina z Piotrkowa, który został ukarany mandatem za zamieszczenie na stronie zdjęcia z ruletką. Jeżeli więc nie mamy pewności, czy nasza fotografia na pewno jest zgodna z polskim prawem, lepiej zrezygnować z jej publikacji. Urząd Celny nie zwróci uwagi na tłumaczenie, że naszym zamiarem nie było propagowanie hazardu i jest to jedynie np. zabawne zdjęcie z wakacji. Przepisy można interpretować na tyle szeroko, że zawsze jest szansa na przedstawienie naszych obrazów na których znajdą się ruletka, kości czy automaty, jako łamanie prawa. Reklamy i zdjęcia nie są wszystkimi możliwościami złamania prawa. W kwietniu tego roku bardzo głośna była sprawa serwisu z aplikacjami, którego recenzja oprogramowania służącego do gry w wirtualnym kasynie także została uznana jako promocja hazardu. Urząd Celny nie podjął wtedy próby skontaktowania się z portalem, lecz wysłał pismo do firmy hostingowej z prośbą o zablokowanie dostępu do treści tekstu. Prośba została sformułowana w sposób niejasny, nie podano w niej o jaką recenzję chodzi, można było ją wręcz odebrać jako nakaz zablokowania całego portalu. Ostatecznie jednak firma hostingowa wykazała się dobrą wolą, ustaliła co do którego wpisu ma zastrzeżenia Urząd Celny i zablokowała jedynie ten tekst. Co istotne, recenzja dotyczyła w pełni legalnego programu, który może pobrać każdy użytkownik iPada. Warto więc przyjrzeć się treściom publikowanym na swojej stronie, by nie skończyć z wielomilionową karą. Biznes Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji