Jedne firmy co roku wypuszczają kolejne odsłony swoich popularnych serii gier (EA i sportówki, Activision z Call of Duty, Ubisoft z Assassin's Creed), a co mają robić te z niezwykle rozpoznawalną marką w swoich rękach, które zupełnie nie mogą się z nią odnaleźć we współczesnym świecie? Na wypadek gdyby produkcje z serii Sonic Boom okazały się kolejnym przestrzelonym pomysłem, SEGA ma jeszcze jeden. Chce mniej więcej co 12 miesięcy wypuszczać do kin filmy fabularne ze swoim niebieskim jeżem.
Nad pierwszym już rozpoczęto prace. Co ciekawe, będzie on łączyć komputerowo wygenerowane postacie z żywymi aktorami. Wstępnie projekt od strony technicznej określa się jako takie Smerfy (dwie całkiem udane kinówki za nami), więc przy okazji chodzi też o coś dla młodszych odbiorców. Na produkcję obrazu zdecydowało się Sony z Nealem Moritzem za sterem projektu. Cyfrowych bohaterów na potrzeby dużego formatu wygeneruje japońskie Marza Animation Planet, część SEGA SAMMY Group.
Za scenariusz wzięli się Evan Susser i Van Robichaux. Na pewno ujrzymy Dr. Eggmana w roli głównego złego, ale nie należy się nastawiać na natychmiastowy wysyp armii pozostałych znanych postaci, bo nie zapominajmy, że w planach są już kolejne części filmu. SEGA chce nam je odpowiednio dozować, czerpiąc wątki z licznych gier, których przez lata ukazało się wiele na platformach przeróżnych. Jest z czego brać inspiracje.
Zapewnianie, że filmy stanowić będą odzwierciedlenie skrytych marzeń fanów szybkiego jeża, przy równoczesnym nastawieniu się przede wszystkim na dzieci na widowni, trochę mi się koncepcyjnie kłóci, ale nie ma co oceniać produkcji, kiedy jeszcze jej zwyczajnie nie nakręcono. Może Sonic potrzebuje właśnie pewnej dozy infantylności, aby w chwale wrócić do dawnej świetności? Czas pokaże. Trzymam mimo wszystko mocno kciuki.
