Szykuje się powrót na zamek Wolfenstein w nowych przygodach B.J. Blazkowicza Strona główna Aktualności05.03.2015 11:02 Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Zeszłoroczna gra Wolfenstein: The New Order przywróciła fanom kultowej postaci B.J. Blazkowicza wiarę w to, że dawne marki można odświeżyć z należytym szacunkiem. Produkt okazał się świetną strzelanką, której zakończenie dawało nadzieję na dalszy ciąg. Ten też nastąpi już w maju, chociaż przewrotnie twórcy postawili w The Old Blood na prolog do poprzednich przygód bohatera, nie zaś bezpośrednią ich kontynuację. Produkt w edycjach PC, Xbox One oraz PlayStation 4 trafi do sprzedaży wyłącznie w cyfrowej formie 5 maja i to w dosyć atrakcyjnej cenie niecałych 20 euro. Zapewnić ma zarazem znacznie krótsze, choć nie mniej intensywne niż poprzednio, doznania. Dlatego oficjalnie mówi się o nim jako o samodzielnym dodatku, czyli DLC, które nie wymaga posiadania wersji podstawowej gry. Taka strategia marketingowa jest coraz śmielej stosowana, wystarczy wspomnieć o Ubisofice czy planach Microsoftu. Pozwala poznać wycinek gry tym, którzy nie mieli z nią wcześniej do czynienia, a np. komputerowcom, którzy pokonali już nazistów na PC, spokojnie kontynuować zabawę po zakupie konsoli. Pod kątem fabuły, studio MachineGames robi wyraźny ukłon w stronę fanów, z użyciem nowoczesnego silnika graficznego zabierając ich na zamek Wolfenstein. W roku 1946, a więc zanim naziści opanowali świat w The New Order, Blazkowicz próbował do tego nie dopuścić, udając się na dwie ważne misje w Bawarii. Jedna zabierze go z powrotem do legendarnej twierdzy, druga do Wulfburga, gdzie wróg prowadzi wykopaliska, z użyciem cennych artefaktów chcąc zawładnąć potężną pradawną mocą. Miejscowość brzmi znajomo? Powinna, bo pojawiła się przecież w świetnym Return to Castle Wolfenstein. Rzecz jasna należy nastawić się nie tylko na nostalgiczny powrót do przeszłości (w sumie dosłowny), ale też powiew świeżości, w postaci nowych rodzajów przeciwników, potężnych broni, a także masy sekretnych pomieszczeń ze skarbami. Całość utrzymana zostanie specjalnie w klimacie starych horrorów telewizyjnych, ale nie zabraknie tutaj też sporej dawki humoru. Setki przeciwników do wybicia pozwolą się dobrze zresetować... Gaming Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Bethesda znika z GeForce Now. Kolejny cios dla Nvidii po Activision 22 lut 2020 Arkadiusz Stando Oprogramowanie Sprzęt Gaming 68 GeForce RTX 3060 Ti: będzie góra sprzętu w sklepach. Jest jednak haczyk 3 gru 2020 Jakub Krawczyński Sprzęt Gaming Biznes 33 Doom Eternal jest piekielnie płynny. Nawet 1000 FPS, jeśli twój sprzęt to udźwignie 2 mar 2020 Jakub Krawczyński Oprogramowanie Gaming 50 Bill Gates w Doomie w 1995 r. Microsoft i Doom mają długą historię 22 wrz 2020 Jakub Krawczyński Gaming Internet 52
Udostępnij: O autorze Tomasz Wrzesień @TomisH Zeszłoroczna gra Wolfenstein: The New Order przywróciła fanom kultowej postaci B.J. Blazkowicza wiarę w to, że dawne marki można odświeżyć z należytym szacunkiem. Produkt okazał się świetną strzelanką, której zakończenie dawało nadzieję na dalszy ciąg. Ten też nastąpi już w maju, chociaż przewrotnie twórcy postawili w The Old Blood na prolog do poprzednich przygód bohatera, nie zaś bezpośrednią ich kontynuację. Produkt w edycjach PC, Xbox One oraz PlayStation 4 trafi do sprzedaży wyłącznie w cyfrowej formie 5 maja i to w dosyć atrakcyjnej cenie niecałych 20 euro. Zapewnić ma zarazem znacznie krótsze, choć nie mniej intensywne niż poprzednio, doznania. Dlatego oficjalnie mówi się o nim jako o samodzielnym dodatku, czyli DLC, które nie wymaga posiadania wersji podstawowej gry. Taka strategia marketingowa jest coraz śmielej stosowana, wystarczy wspomnieć o Ubisofice czy planach Microsoftu. Pozwala poznać wycinek gry tym, którzy nie mieli z nią wcześniej do czynienia, a np. komputerowcom, którzy pokonali już nazistów na PC, spokojnie kontynuować zabawę po zakupie konsoli. Pod kątem fabuły, studio MachineGames robi wyraźny ukłon w stronę fanów, z użyciem nowoczesnego silnika graficznego zabierając ich na zamek Wolfenstein. W roku 1946, a więc zanim naziści opanowali świat w The New Order, Blazkowicz próbował do tego nie dopuścić, udając się na dwie ważne misje w Bawarii. Jedna zabierze go z powrotem do legendarnej twierdzy, druga do Wulfburga, gdzie wróg prowadzi wykopaliska, z użyciem cennych artefaktów chcąc zawładnąć potężną pradawną mocą. Miejscowość brzmi znajomo? Powinna, bo pojawiła się przecież w świetnym Return to Castle Wolfenstein. Rzecz jasna należy nastawić się nie tylko na nostalgiczny powrót do przeszłości (w sumie dosłowny), ale też powiew świeżości, w postaci nowych rodzajów przeciwników, potężnych broni, a także masy sekretnych pomieszczeń ze skarbami. Całość utrzymana zostanie specjalnie w klimacie starych horrorów telewizyjnych, ale nie zabraknie tutaj też sporej dawki humoru. Setki przeciwników do wybicia pozwolą się dobrze zresetować... Gaming Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji