Test Bluboo Picasso – bardzo tani smartfon z zaskakująco dobrą obudową

Test Bluboo Picasso – bardzo tani smartfon z zaskakująco dobrą obudową

Test Bluboo Picasso – bardzo tani smartfon z zaskakująco dobrą obudową
26.04.2016 11:11

Ceny smartfonów z niskiej półki cały czas spadają. Jest tak przede wszystkim dzięki chińskim producentom. Ci wielcy, znani na Zachodzie, skupiają się głównie na topowych urządzeniach, co jakiś czas wypuszczając średniaka. Zdarzy im się także stworzyć urządzenie kosztujące około 500 zł. Dają jednak wówczas specyfikację tak słabą, że zarówno system jak i aplikacje działają kiepsko. Na tyle kiepsko, że mamy ochotę rzucić takim smartfonem o ścianę.

Jeśli więc miałbym kupować bardzo tani smartfon, to szukałbym właśnie wśród ofert z Chin. Jasne, nie kupimy tam wydajnościowego potwora za kilkaset złotych, ale z pewnością znajdziemy urządzenie, które zapewnia osiągi na zadowalającym nas poziomie. Na testy trafił do mnie Bluboo Picasso, który kosztuje zaledwie 80 dolarów, czyli około 300 zł. Postanowiłem sprawdzić czy wystarczy mi on w codziennym użytkowaniu, czy zapewni wygodne korzystanie z portali społecznościowych, komunikację ze znajomymi, a może nawet jego kamera pozwoli na wykonanie zdjęcia na Instagrama.

Tani smartfon nie musi być tandetą

Bluboo Picasso już na początku robi dobre wrażenie. Dobrze się go trzyma, jego wymiary wynoszące 142 × 70 × 8,2 mm wręcz idealnie pasuję do mojej dłoni, a 5-calowy wyświetlacz mogę obsłużyć jedną ręką. Smartfon jest także dość lekki, waży on bowiem 152 gramów. Lekko zaokrąglone boki sprawiają, że nie czujemy nieprzyjemnego wbijania się krawędzi w skórę. Dodatkowo Bluboo jest całkiem atrakcyjnym urządzeniem i wygląda na coś znacznie droższego. Jeśli ktoś wyjąłby go na ulicy, byłbym przekonany, że ten model może kosztować nawet ponad tysiąc złotych. Cała konstrukcja jest solidna, nic nie skrzypi i nie wygląda jakby miała za chwilę się rozpaść. Niepokoi mnie jedynie lekkie wyginanie się obudowy pod mocniejszym naciskiem na jej środku.

Obraz

Wnętrzności chronione są obudową z tworzywa sztucznego. Mamy do czynienia z całkiem dobrym plastikiem. Przypadły mi do gustu plecy, mają one lekko chropowatą fakturę, a ich charakterystyczny wzór dodaje uroku. Boki natomiast pokryte zostały plastikiem imitującym metal. Do takich rozwiązań mam spore uprzedzenia, przez moje dłonie przewinęło się sporo smartfonów Samsunga z właśnie takimi bokami, szybko pojawiały się na nich rysy. Plastik w Bluboo Picasso wygląda solidniej, ale i tak mam obawy, że nie będzie długo opierał się pierwszym śladom użytkowania.

Większość przodu zajęta jest przez 5-calowy wyświetlacz, który został otoczony czarnymi ramkami, by przy wygaszonym ekranie sprawiać wrażenie większego. Czarny kolor dobrze komponuje się z górnym i białym paskiem. Ten dolny pozostał pusty, a na górnym znajdziemy przednią kamerkę z lampą LED, głośnik do rozmów oraz diodę LED informującą o ładowaniu i nieodebranych notyfikacjach.

Obraz

Przód chroniony jest przez lubiącą tłuste odciski palców warstwę. Przez okres testów nie pojawiły się na niej żadne ryski, chociaż zaznaczam, że ze smartfonem obchodziłem się delikatnie. Niestety, po dokładniejszym przyjrzeniu się, dostrzegłem, że ta warstwa jest minimalnie źle spasowana. Widać to zwłaszcza na przednim głośniku, efekt jakby ktoś wyciągnął ją z innego smartfona.

Lewy bok pozostał pusty, na prawym umieszczono włącznik oraz przycisk do regulacji głośności. Oba przyciski działają poprawnie, odczuwalny jest dość spory skok. Łatwo wyczuć je palcem, wystają nawet trochę zbyt mocno. Góra została przeznaczona dla złącza audio i mikrofonu. Po przeciwnej stronie znajdziemy złącze microUSB 2.0, a także dwie maskownice głośnika, fałszywie sugerujące, że mamy do czynienia z głośnikami stereo.

Nieczytelny w słońcu wyświetlacz nie odstrasza

Ekran o przekątnej 5 cali oferuje skromną rozdzielczość HD (720 × 1280 pikseli), co daje zagęszczenie na poziomie 294 ppi. Niedoskonałości widać przede wszystkim na fontach, którym brakuje ostrości. Ogólnie jest całkiem dobrze, ostrość jest do zaakceptowania. Należy pamiętać o niskiej cenie tego smartfona, w końcu konkurencja nie oferuje nic lepszego. Wyświetlacz wykonany jest w technologii IPS TFT. Kolory są minimalnie wyblakłe, czerń jest trochę zbyt jasna, a kąty widzenia są tylko poprawne. Dodatkowo maksymalna jasność nie pozwala na komfortowe korzystanie w słońcu.

Obraz

Dostaliśmy funkcję automatycznego dostosowywania podświetlenia ekranu do warunków zewnętrznych. Czujniki i oprogramowanie radzi sobie z tym naprawdę dobrze, nocą możemy spokojnie sięgnąć po urządzenie bez obaw o oślepiająco jasny wyświetlacz. Samo mazanie po wyświetlaczu należy do przyjemnych, odcisk stawiany palcom jest praktycznie nieodczuwalny. Smartfon szybko i zawsze poprawnie reaguje na dotyk.

System i proste aplikacje działają sprawnie

Od taniego smartfona działającego pod kontrolą Androida wymagamy przede wszystkim płynnej pracy. Chcemy urządzenia, które poradzi sobie z tragicznie zoptymalizowaną aplikacją Facebooka czy uwielbiającą RAM przeglądarką Google Chrome. Te zadania okazują się czasem wyzwaniem nawet dla modeli ze średniej półki, zwłaszcza tych zamulonych przez nakładkę producenta. Bluboo Picasso przez kilkanaście dni radził sobie całkiem sprawnie, nie doświadczyłem nawet chwilowego zwolnienia pracy.

Obraz

We wnętrzu pracuje czterordzeniowy procesor MediaTek MT6580. Składa się on z rdzeni Cortex-A7, taktowanych zegarem 1,3 GHz i wykonanych w 28 nm. Natomiast przetwarzaniem grafiki zajmuje się wysłużony Mali-400 MP. Do dyspozycji dostajemy również 2 GB RAM i 16 GB na dane (dostępne około 12,2 GB). Jeśli braknie nam wolnej przestrzeni, to zawsze możemy dołożyć kolejne 64 GB z wykorzystaniem karty pamięci.

Na Bluboo Picasso zainstalowałem Facebook Messengera, Instagrama, a nawet aplikację Facebooka, której na co dzień staram się unikać, a to ze względu na jej brak szacunku do akumulatora i RAM. Smartfon nie zwolnił, nadal pracował płynnie, a same aplikacje działały zadowalająco. Mogłem wygodnie komunikować się ze znajomymi. Moje wymagania względem taniego smartfonu zostały spełnione. Pokusiłem się jednak o sprawdzenie prostych gier, w końcu coś trzeba robić czekając w kolejce czy jadąc autobusem

Obraz

Zainstalowałem trzy popularne gry – Subway Surf, Angry Birds Star Wars oraz Hill Climb Racing. Zauważyłem, że to właśnie te produkcje najczęściej goszczą na smartfonach znajomych. Cała trójka działała płynnie, nie zauważyłem spadków w liczbie klatek na sekundę. Oczywiście o rozbudowanych tytułach z piękną grafiką możemy zapomnieć, ale do prostszych gier Bluboo Picasso nadaje się idealnie.

Akumulator o pojemności 2500 mAh nie zapowiada długiego czasu pracy na jednym ładowaniu. Jednak 5-calowy ekran HD i niewydajne podzespoły nie potrzebują elektrowni do pracy. Przekłada się to na około 2 dni działania bez potrzeby sięgania po ładowarkę. Producent dał nam łatwy dostęp do akumulatora, wystarczy ściągnąć tylną klapkę.

Okrągłe ikonki by ujednolicić wygląd

Bluboo Picasso działa pod kontrolą Androida w wersji 5.1 Lollipop. Producent zdecydował się wyłącznie na niewielkie zmiany. Dostajemy niemal czystego Androida z małymi wizualnymi nowościami od Bluboo. Dzięki temu, że zabrakło rozbudowanej nakładki, system działa bardzo sprawnie. Nie spotkałem się z nawet chwilowym zwolnieniem pracy. Na uwagę zasługuje również stabilność pracy.

Obraz

W oczy z pewnością wpadają nowe ikonki. Zostały one ujednolicone – wszystkie są w kształcie koła. Natomiast aplikacje firm trzecich, które posiadają inny kształt ikonek umieszczane są w okrągłej ramce. Przyznaję, że sprawia to, że całość wygląda spójniej. Znajomy kiedyś stwierdził, że Android jest brzydki, bo właśnie każda ikonka jest inna. Nie podzielam jego zdania. Zielony robocik na Bluboo Picasso wygląda co najwyżej dobrze. Dla mnie część z tych okrągłych ikonek prezentuje się jakby zaprojektował je początkujący grafik, na kilkadziesiąt minut przed wydaniem systemu.

Znaczna większość aplikacji pozostała nietknięta, to te same aplikacje co w czystym Androidzie, tylko z inną ikonką. Niestety, producent nie mógł się powstrzymać i dodał kilka autorskich, zastępując te oryginalne. Nie są one złe, działają poprawnie, tylko, że są brzydkie, w ogóle nie pasują do interfejsu całego systemu. Nie przypadły mi do gustu także widżety Bluboo. W ogóle zostały one umieszczone pod nieintuicyjną ikonką. Nie ma ona nic wspólnego z widżetami, a w opcjach personalizacji to jedynka ikona, reszta elementów reprezentowana jest przez odpowiedni tekst.

Obraz

Nie mogę jednak tak ciągle narzekać. Jeśli chodzi o dodatki od producenta, to efektownie wygląda pogoda Live. Dodaje one efekty pogodowe na ekranie głównym – spadające płatki śniegu, deszcz, słońce czy pochmurny dzień. Animacja trochę kuleje, ale taki efekt śniegu z chęcią ustawiłbym na moim smartfonie w Boże Narodzenie.

Przednia lampa LED z efektem żółtaczki

Główna kamera oferuje 8 MP, obiektyw ma przysłonę f/2.0, dostajemy też podwójną lampę LED. Zdjęcia wychodzą jednak słabe. Kolory są wyblakłe, szumy widoczne są nawet w dobrych warunkach oświetleniowych, brakuje też szczegółowości. Kamera ma również problemy ze złapaniem odpowiedniej ostrości, a mimo włączonej funkcji stabilizującej obraz, zdjęcia często wychodzą rozmazane.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Jeszcze gorzej jest w ciemniejszych pomieszczeniach, wówczas zdjęcia są po prostu tragiczne. Nie pomaga podwójna lampa LED, a wręcz przeciwnie, psuje dodatkowo fotografie. Pochodzące z niej światło jest żółte, wygląda jakbyśmy korzystali z kiepskiej, starej latarki. Zdjęć z Bluboo Picasso nie umieściłbym nawet na Facebooku.

Co ciekawe, malutki obiektyw na froncie, to również 8 MP. Dobrze wygląda to na papierze, ale w rzeczywistości jest tak sobie. Zdjęcia są średniej jakości, brakuje im szczegółowości i kolorów. Natomiast funkcja usuwająca niedoskonałości z twarzy w ogóle nie działa. Obok frontowej kamery znalazła się lampa LED, tak lampa LED do selfie robionych nocą. Nie zalecam jednak by z niej korzystać, wyglądamy wówczas jakbyśmy chorowali na żółtaczkę.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Drogie Bluboo, dobrze wiem, że tak tani smartfon nie może być idealnym sprzętem dla fotografa. Jednak następnym razem, zamiast dwóch kamer, zastosujcie jedną, ale trochę lepszą. Co mi z 8 MP na froncie, skoro te zdjęcia nie nadają się nawet na portale społecznościowe.

Na dolnym boku znajdują się dwie maskownice głośników, ale tylko pod jedną z nich został umieszczony niewielki głośnik. Taki zabieg jest dość często stosowany przez chińskich producentów. Nie jestem do tego negatywnie nastawiony, przynajmniej tani smartfon wygląda na droższego. Wracając do głośnika, wydobywający się z niego dźwięk jest jak najbardziej do zaakceptowania. Brakuje mu głębi, ale ważne, że jest wyraźnie i w miarę głośno. Do słuchania muzyki nie posłuży, ale od czego są słuchawki. Zresztą kto słucha muzyki puszczanej ze smartfonu? Do tego jest odpowiedni sprzęt.

Podsumowanie: bardzo tani smartfon sprawdzi się na co dzień?

Przez większość recenzji narzekałem. Nie mogłem jednak inaczej, większość elementów wypada średnio lub słabo. Nie oznacza jednak, że ten smartfon dostanie niską ocenę. Z czystym sumieniem mogę dać mu 4 gwiazdki, a to właśnie ze względu na cenę. Oferowana jakość do ceny jest jak najbardziej zadowalająca. Trudno znaleźć w tej cenie coś lepszego.

Na początku wspomniałem, że sprawdzę Bluboo Picasso głównie pod względem codziennego użytkowania. To właśnie sprawności w prostych czynnościach wymagam od tanich smartfonów. Ten chiński sprzęt sprawdził się w komunikacji ze znajomymi, dał radę prostym grom, tylko te dwie kamery zawiodły.

Plusy
  • Cena!
  • Dobra jakość wykonania
  • Zadowalająca wydajność
  • Dwa dni na jednym ładowaniu
  • Płynna i stabilna praca Androida
Minusy
  • Minimalnie złe spasowanie warstwy chroniącej ekran
  • Ekran szybko zbiera tłuste odciski
  • Tragiczna widoczność w słońcu
  • Niska jakość zdjęć
  • Żółte i słabe światło lampy LED

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)