Wstępniak na nowy tydzień: pomówmy o szkole, albo jeszcze lepiej, o edukacji

Wstępniak na nowy tydzień: pomówmy o szkole, albo jeszcze lepiej, o edukacji

Wstępniak na nowy tydzień: pomówmy o szkole, albo jeszcze lepiej, o edukacji
31.08.2015 11:57

Ostatni dzień wakacji, przynajmniej dla tych, którzy mozolą sięna podstawowym i średnim szczeblu obowiązkowej edukacji, to dobraokazja by zapytać o szkołę, instytucję podobno równienieuniknioną jak śmierć i podatki. Na początku przyznam się dokilku rzeczy: ze szkołą nigdy nie było mi specjalnie po drodze, amimo to przez rok sam uczyłem w liceum. Nie jestem zwolennikiemżadnej instytucji totalnej (a szkoła jest najgorszą z instytucjitotalnych), ale też zdaję sobie sprawę, że szkoła jest koniecznado funkcjonowania nowoczesnego społeczeństwa. Jeśli już jednakjesteśmy na nią skazani, to jaka powinna być, czego uczyć, i jakto robić – by nie była zmarnowaniem młodości dla tych, którzybędą żyć w przyszłości?

Pamiętam, jak wyglądała jeszcze szkoła w latachosiemdziesiątych, pamiętam czego uczyła w erze zeszytu i pióra,gdy sam byłem uczniem podstawówki. Pamiętam, jak to wyglądałopodczas moich praktyk pedagogicznych w minionej dekadzie, gdykomputery osobiste były już standardem, a i telefony komórkowewśród uczniów nie były niczym niespotykanym. Dziś poprzezrodzinne relacje i dawanie czasem korepetycji wiem z opowieściuczniów, jak to wygląda dzisiaj w polskiej szkole. Pomijając całypostęp w kwestiach obyczajowych i całą regresję w kwestiidyscypliny, jaka nastąpiła, różnic merytorycznych w nauczaniu niema. Szkoła uczy tego samego, mimo że świat tak bardzo zmienił sięprzez te trzydzieści lat moich świadomych wspomnień. Wciążuczniowie dowiadują się, że Mickiewicz wielkim poetą był, niewiedząc nic o funkcjonowaniu języka i podstawach teorii literatury,wciąż uczą się podstaw chemii kwantowej, a nie potrafią zrobićmydła czy atramentu – a za to na zajęciach z informatyki głównieuczą się obsługi mniej lub bardziej bezsensownych programówbiurowych. O nauczaniu matematyki nic nie napiszę, bo musiałbympisać tzw. „brzydkie słowa”. Efekt jest jaki jest, uczniommatematyka kojarzy się z bezmyślnym rachowaniem i wkuwaniem wzorów,niezbędnych by według wyuczonego na pamięć schematu rozwiązaćzadanie. Takie podejście premiowane jest później formą egzaminumaturalnego, w którym im bliżej szablonowej formy, tym lepiej.

Uważni Czytelnicy mogą mi zwrócić uwagę na jedną istotnązmianę – w liceach mamy dziś więcej godzin nauczania katechezyniż fizyki czy chemii. Tak, to poważna zmiana, ale teżniekoniecznie zaskakująca, wynika ona bowiem z szerszego trendudeintelektualizacji szkoły, w którym z jednej strony wzywa się doupraktycznienia szkolnej edukacji, z drugiej jednak zaś dławi teelementy praktycznej nauki, które mogłyby nauczyć ludzi zbytwiele. Fizyka i chemia muszą tu być szczególnie na cenzurowanym;uczone w sposób nastawiony na pragmatykę, wyprowadzałyby w światdużo za dużo ludzi potrafiących za bardzo majsterkować, za bardzoradzić sobie z techniką i przyrodą. Nie jest to tylko polski trend– dwa lata temu spore zainteresowanie w USA wzbudził projekt naKickstarterze, mający na celu odtworzenie kompletnego zestawu małegochemika, stworzonego w latach dwudziestych zeszłego stulecia. Szybkosię okazało, że dziś nie tylko wiele próbek substancjiwchodzących w jego skład jest nielegalnych, ale też nawet samoszkło laboratoryjne budzi kontrowersje i jest w niektórychwypadkach zakazane.

RSA ANIMATE: Changing Education Paradigms

Dzisiaj oczywiście do zbioru tych niebezpiecznych dziedzindołącza informatyka, w szczególności tematyka związana zbezpieczeństwem i kryptografią – kto wie, może to i dobrze, żeuczniowie marnują tyle godzin na zakuwanie wzorów, dzięki temu niezrozumieją jak działa szyfrowanie za pomocą klucza publicznego. Nazajęciach z informatyki też przecież nie mówi się raczej oarchitekturze systemów i tym, jak działają programy – a nuż bysię jakiś uczeń zainteresował, jak to jest z tym przepełnieniembufora i psuciem pamięci. Edukacja szkolna ma przecież zwrócićdobrze przygotowanego do życia w społeczeństwie obywatela, a niejakiegoś groźnego majsterkowicza-hakera. Nic też dziwnego, że wszkole nie uczy się filozofii, a jeśli już uczy, to tak, byuczniom żadna niepokorna myśl w głowie nie zaświtała.

Dalej też wcale nie jest lepiej. O stanie polskiej edukacjiwyższej mówi się zwykle raczej w cierpkich słowach, za wzórstawiając uczelnie amerykańskie, ale i w USA wcale nie jest takwspaniale. Kilka lat temu słynny twórca PayPala, miliarder PeterThiel, wezwał młodzież do odpuszczenia sobie wyższej edukacji,nie obciążania się przez nią długami, a zamiast tego zajęciasię własnymi dociekaniami i własnymi inicjatywami biznesowymi.Zaoferował dla najbardziej obiecujących, którzy zrezygnują zestudiów granty (całe 100 tys. dolarów) oraz wsparcie ze stronysieci inwestorów, naukowców i liderów przemysłu. Efekty byłyzdumiewające – pojawili się ludzie w wieku 19-20 lat, którzyzamiast chodzić na zajęcia na pierwszym roku, prowadzili jużinnowacyjne przedsięwzięcia, przyciągające inwestorów i media.Powstał z tego nawet cały ruch społeczny o nazwie UnCollege,bazujący na idei, że studia nie są jedyną drogą do sukcesu.Thiel podkreśla na każdym kroku: uczelnie nie robią niczego, byprzygotować przyszłych wynalazców, twórców i przedsiębiorców,a jedynie zmuszają do uczenia się nieinteresujących dla studentówrzeczy, za które przecież jednak trzeba w USA sporo zapłacić.

To co łatwe w słonecznej Kalifornii, gdzie indziej może byćjednak znacznie trudniejsze. U nas ani wielkich inwestorówzainteresowanych nowoczesną techniką, ani w związku z tym kulturystartupów, ani też elastyczności biznesowej, jaką potrafiąwykazać amerykańskie korporacje. Spotkałem niedawno naprawdęzdolnego programistę, bardzo dobrze radzącego sobie z Javą,Springiem, Hibernate i webowymi technologiami. W teorii powinien byćzamożnym człowiekiem, prawda? Tymczasem pytał mnie o radę wkwestii zmontowania taniego zestawu PC, miał bowiem 15 lat – ijako 15-latek nie miał szans na żadną sensowniejszą pracę, mimoże ze swoimi umiejętnościami mógłby być spokojnie seniordeveloperem w typowej korporacji, z 10 tys. zł na rękę. Dziwne?Ależ wcale. Z jednej strony mamy praktykę nieuczciwej konkurencji,czyli zakazanie przez państwo podejmowania dzieciom pracy, z drugiejznane każdemu studentowi socjologii zjawisko propagacji struktur.Ustrukturyzowana rekrutacja w korporacji, prowadzona przez panie zdziału HR nie pozostawia za wiele miejsca na takie rodzynki. Studentmoże być, czwartego lub piątego roku, licealisty jednak niezatrudnimy, mimo że byłby świetnym kandydatem. Pod tym względemcofnęliśmy się sporo w porównaniu do minionych stuleci, kiedy tooddany do terminu w wieku 10 lat uczeń mógł już starać się jako15-latek zostać niezależnym czeladnikiem.

Tablets for Schools Video

Równie nieciekawie co treści i perspektywy, przedstawiają sięsame techniki nauczania. 30 lat nie wystarczyło, by to zmienić, nietylko nie ma co liczyć na inteligentną edukację, ale i bystrej,wspomaganej nowoczesną techniką komputerową edukacji w większościszkół nie uświadczymy. Nauczyciele mają zazwyczaj niewielkiepojęcie o fizjologii i psychologii kognitywnej (na standardowymuniwersyteckim kursie pedagogicznym mówi się na ten temat bardzoniewiele) a o ich kompetencjach do ulepszenia swojego warsztatu pracynie ma co mówić – wystarczy przypomnieć niekończące się żale,ile to czasu ma zajmować sprawdzanie prac domowych i klasówek. Oautomatyzacji tego procesu nie pomyśli nikt. Same zaś zajęcia toprzede wszystkim podręcznik, kreda i tablica (czy też wnowocześniejszych szkołach – pisak i tablica), przeplatanegdzieniegdzie multimedialnym przerywnikiem, tzn. odtworzeniem filmuedukacyjnego z DVD. Na zorganizowanie zabaw, które jak mądrośćludowa mówi, jest najlepszym sposobem nauki, nie ma ani czasu, anikompetencji.

Nie załamujmy jednak rąk nad tym stanem rzeczy, tylko weźmykwestię edukacji w swoje ręce. Żyjemy w czasach, w którychnaprawdę niewielkim kosztem można nauczyć się bardzo wielurzeczy. Wiedza jest na wyciągnięcie ręki, praktykę można sobie winteligentny sposób samemu zorganizować. Dzięki współczesnymnarzędziom informatycznym można ułatwić sobie zrobienie tegoobowiązkowego minimum programowego (które będzie straszyć dziecizapewne do końca istnienia struktur państwowych), i zaoszczędzonyczas przeznaczyć na naukę tego co naprawdę dla nas jest ciekawe iprzydatne. Dlatego też, wraz z nadchodzącym wrześniem, początkiemszkoły, nie chcemy Wam mówić o tym, jak przygotować się doszkoły. Nie, chcemy powiedzieć Wam coś więcej – pokazaćoprogramowanie i sprzęt, które przydadzą się w szeroko rozumianymnauczaniu, nie tylko szkolnym, ale także tym, które naprawdę Wasinteresuje. Zapraszam więc do kolejnego tygodnia z naszym portalem,obiecując, że nie tylko o kwestiach edukacyjnych będziemy pisali.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)