Wstępniak na nowy tydzień: „uberyzacja” usług – czy będzie jak z Napsterem?

Wstępniak na nowy tydzień: „uberyzacja” usług – czy będzie jak z Napsterem?

Wstępniak na nowy tydzień: „uberyzacja” usług – czy będzie jak z Napsterem?
28.12.2015 16:56, aktualizacja: 29.12.2015 21:12

Rewolucja pożera własne dzieci – to nieco wyświechtane hasłow dziedzinie nowoczesnej techniki trzyma się jednak nieźle.Pierwsze generacje innowacyjnych rozwiązań schodzą ze scenyzadziwiająco szybko, zepchnięte przez nieco bardziej dopracowanąkonkurencję, nieco lepiej przemyślane produkty. I nie broni nawetprzed tym słynny efekt sieciowy – po prostu grono użytkownikówinnowacyjnych usług nie jest dość liczne, by „zamurować”rynek. Dziś, gdy finansiści ekscytują się postępującą„uberyzacją” gospodarki, czyli wypieraniem tradycyjnych firmprzez korzystające z nowoczesnych narzędzi informatycznychrozproszone sieci usługowe, warto im przypomnieć, że Uber i jemupodobne nie może być ostatnim krokiem – ma zbyt wiele słabychpunktów, pozwalających na jego zablokowanie, czy nawet likwidację.

Rynkową wartość Ubera z początkiem grudnia tego roku ocenionona 62,5 mld dolarów. Kwota oszałamiająca, jak na dostawcęaplikacji mającej kojarzyć świadczących na własną rękędostawców usług transportowych z klientami za pomocą aplikacjimobilnych wpiętych w scentralizowaną serwerową infrastrukturę.Wartość ta może się jedynie powiększyć – pieniądze zostatniej rundy finansowania pójść mają nie tylko na ekspansjęna nowe rynki (w szczególności lukratywne wielkie chińskiemiasta), ale też uruchomienie takich usług jak dostawy zakupówinternetowych czy wreszcie rozwój autonomicznych taksówek, któreobyłyby się już bez ludzkich kierowców.

Takie kwoty robią wrażenie nawet na czołowych finansistach tegoświata, którzy już dziś zapowiadają, że „uberyzacja”dotknie kolejne dziedziny gospodarki. Po usługach taksówkarskich,pierwsze ulec mają usługi finansowe. Anthony Jenkins, były szefbrytyjskiego Barclaysa prorokuje, że w ciągu 10 lat sektorfinansowy będzie musiał zmniejszyć zatrudnienie nawet o 50%, otyle samo ograniczając też liczbę fizycznych oddziałów.

Bat na siebie bankierzy sami zresztą zaczęli kręcić już wielelat temu, gdy starając się wypaść na innowacyjnych w oczachswoich klientów, tak bardzo zachwalali uruchamianie usługinternetowych i korzystanie z aplikacji mobilnych. W sytuacji, gdycoraz rzadziej jest powód do odwiedzenia siedziby banku, nawetkredyt można uzyskać wypełniając formularz w przeglądarce, po coutrzymywać organicznych pracowników do kontaktu z klientem, skoro itak ich rolę może przejąć wirtualny awatar bankowej sztucznejinteligencji? Nie mówią przecież ci pracownicy niczego, cowykraczałoby poza zatwierdzony przez zarząd schemat rozmowy.

Bankowość internetowa, jako pierwsze dziecko cyfrowej rewolucjiw tym sektorze, już więc zaczyna być podgryzane przez drugą falę– banki istniejące wyłącznie w Internecie. Tu flagowymprzykładem jest chętnie porównywany do Ubera Number26,niemiecki startup, który od przyszłego roku chce zaoferowaćnajważniejsze usługi bankowe nie tylko w Niemczech i Austrii, aleteż na rynkach Francji, Włoch, Hiszpanii, Grecji i Słowacji (aniewykluczone, że w przyszłości pojawi się także w Polsce).Number26 nie ma żadnego fizycznego oddziału, ma za to aplikacjemobilne na iOS-a i Androida. To wystarczyło, by w ciągu kilkumiesięcy od startu zdobyć 80 tys. klientów i uznanie licznychpartnerów z branży – startup chce przez swoją aplikacjęoferować usługi dla niego póki co niemożliwe (nie posiadalicencji bankowej), takie jak np. kredyty czy transfery dużych kwotpieniędzy.

O ile usługi finansowe pozostają wciąż pod specjalnym nadzorem– i trudno dziś jeszcze osiągnąć tu taki poziom rozproszeniajak w wypadku transportu osobowego, to wiele innych dziedzingospodarki w epoce permanentnego kryzysu ulega takim przemianomznacznie szybciej, wpisując się w ducha sharing economy. WStanach Zjednoczonych Airbnbstało się realnym konkurentem dla sieci hoteli i moteli, pozwalającprywatnym osobom na oferowanie obcym niedrogiego płatnego noclegu wswoich posiadłościach, i to mimo tego, że władze robiły comogły, by zdelegalizować taką działalność. Mimo przeszkód,działa to bardzo dobrze – tylko w tym roku Airbnb pozyskało ok.1,5 mld dolarów finansowania od prywatnych inwestorów, zaśamerykańskie stowarzyszenie hotelarskie AH&LA ostrzegło, żerozproszone systemy noclegów mogą zmniejszyć w przyszłym rokuobroty branży hotelarskiej o nawet 30%.

Podobnych projektów pojawia się dziś z miesiąca na miesiąccoraz więcej. Taskrabbit stał się popularnym w Stanach centrumoutsource'owania niewielkich prac domowych w swoim sąsiedztwie.Francuski BlaBlaCar, pozwalajacy kierowcom zabierać płatnychautostopowiczów, działa w kilkunastu krajach (w tym w Polsce),zapewniając tanie przewozy milionom ludzi. Italki.com stało sięsposobem na znalezienie indywidualnego nauczyciela języków obcychprzez internetową platformę, z kolei ukraiński startup Preply.com(także i u nas już działający) reklamuje się jako sposób naskomunikowanie korepetytorów z uczniami, także z bliskiej okolicy.W Warszawie zaś podobno bardzo dobrze radzi sobie pozamiatane.pl, zasprawą którego każdy będzie mógł zostać sprzątaczką (lubzamówić sobie tanią sprzątaczkę). Do tej listy sharingeconomy wchodzą właśnie pierwsze zdecentralizowane „domyuciech” – niedawno w Berlinie i kilku innych niemieckich miastachwystartowała aplikacja Ohlala, pozwalająca na umówienie się napłatną randkę. Niech nikt nie ma wątpliwości co do natury tejrandki – 240 euro za dwie godziny z Tobą to standardowastawka nie za miłą rozmowę przecież.

Można sobie wyobrazić, że wraz z postępem technicznym takieplatformy będą powstawały dla wielu innych usług, praktyczniewszystkiego, co można zdecentralizować. Ostatnio w amerykańskichserwisach głośno zrobiło się o LeTote.com, internetowejwypożyczalni odzieży, pozwalającej płacącym stały abonamentwybrać sobie z katalogu nowe ciuchy i dodatki na każdy dzień,prosto pod drzwi. Można sobie wyobrazić, jak bardzo luksusowesklepy z odzieżą będą z podobnych usług niezadowolone –zapewne tak samo jak taksówkarze z miast, w których pojawił sięUber i jego naśladowcy. I podobnie jak Uber usługi te będąblokowane, a może nawet działający w nich dostawcy usług ściganiprzez prawo i fiskusa. To jest bowiem dopiero druga fala internetowejgospodarki, topiąca stare biznesy i opływająca regulacje, alewciąż możliwa do powstrzymania odpowiednim „falochronem”.

Piętą achillesową tych wszystkich destabilizujących klasycznągospodarkę usług jest bowiem to, że w ogóle istnieją jakokonkretne usługi, za którymi stoją konkretne spółki, spółki,które można zlikwidować bądź zablokować instumentami prawnymi.Jaką to wartość dodaną w relacji klient-kierowca zapewnia Uber?Zapewne łatwość wyszukiwania, łatwość płatności i względnebezpieczeństwo, mające brać się z „weryfikacji tożsamości”.Jednak sam postęp techniczny może zdecentralizować także i teaspekty, całkowicie eliminując z rynku pośredników. Wyszukiwanieprzez rozproszoną wyszukiwarkę, działającą w modelu P2P,płatności przez zdecentralizowane systemy kryptowalutowe zwykorzystaniem wpisanych w sam protokół mechanizmów escrow, czyzaufanie budowane w anonimowych systemach rekomendacji.

O tym, że nie jest to niemożliwe, niech świadczy historia samejwymiany plikami w Internecie. Początki to serwery FTP, do którychdostęp mieli wybrańcy, których likwidacja była bardzo łatwa.Potem pojawił się rewolucyjny Napster, pierwsza popularna usługaP2P, która pozwoliła ludziom wymieniać się muzyką (czy też, jakkto woli, kraść muzykę). Napster upadł pod ciężarem problemówprawnych – Metallica i Dr. Dre mieli po prostu przeciwko komuwytoczyć proces. Kolejne sieci P2P były jednak coraz mniej zależneod pojedynczego operatora. Kultowy u nas Elektroniczny Osioł, siećeDonkey2000, pozwalała klientom na wybranie pomiędzy różnymikoordynującymi wymianę plików serwerami – na miejsce jednegozlikwidowanego przez policję, pojawiały się kolejne, serwer bowiemuruchomić mógł każdy, korzystając z darmowego (choćwłasnościowego) oprogramowania. Z czasem w popularności Osiołkaprześcignęły torrenty, początkowo zależne od trackerów, jednakw końcu porzucające wszelką centralizację, pozwalające narozproszone indeksowanie i śledzenie rojów peerów wymieniającychpliki. Jak do tej pory wszelkie próby likwidacji torrentów spełzająna niczym – lokalne blokowanie kończy się szybkim uruchomieniemlicznych obejść.

Taki sam los może w przyszłości czekać Ubera, BlaBlaCaa,pozamiatane, Ohlalę i im podobne. Wcześniej czy później władzezorientują się, jak wiele pieniędzy ucieka opodatkowaniu przez tecoraz popularniejsze, działające na granicy szarej strefy usługi –i wypowie im wojnę, albo nałoży tyle ograniczeń i regulacji, żeprzestaną się one po prostu opłacać. Na ich miejsce już jednakbędą czekać zamienniki, które oprócz aplikacji na smartfona niebędą potrzebowały niczego więcej. Władzy pozostanie jedyniewalka ze swoimi obywatelami, z każdym z osobna, bez możliwościzablokowania usług sharing economy jednym pociągnięciempióra pod ustawą.

OpenBazaar: A Free and Open Marketplace for the Digital Age

Fundamenty pod takie przełomowe oprogramowanie trzeciej fali jużpołożono – w najbliższych miesiącach możemy spodziewać siępremiery finalnej wersji OpenBazaaru,rozproszonej platformy handlu elektronicznego, której po prostu nieda się wyłączyć. To spełnienie snów agorystów: każdy, ktouruchomi aplikację, będzie mógł zaoferować dowolne usługi itowary każdemu zainteresowanemu, opłacane bezpośrednio wbitcoinach, bez żadnej marży pośrednika. Nie znaczy to, że odrazu zastąpi on rozwiązania uberopodobone – w wielu wypadkachwygodnie jest dysponować scentralizowanym oprogramowaniem – aletam, gdzie akurat władze ich zakażą, obywatele będą dysponowalialternatywą. Kto zresztą wie, czy nawet bez zakazów, samoobniżenie kosztów, związane z pozbyciem się pośrednika, niesprawi, że taki sterowany tylko rozproszonym oprogramowaniemtransport prywatny (i co tam jeszcze) stanie się atrakcyjnym,tańszym zamiennikiem usług uberopodobnych.

To już ostatni wstępniak w tym roku, więc z tej okazji dziękujęWam za czytanie (i komentowanie) tego wszystkiego, co miałem Wam wten sposób do przekazania – mam nadzieję, że nie nudziliściesię zbyt często. Póki co, ostatni tydzień roku trwa, więc jużteraz zapowiem, co nowego. Spodziewajcie się obiecanego kolejnegoodcinka ofensywnego bezpieczeństwa, w którym zajmiemy siętajnikami gromadzenia pakietów sieciowych tak, by późniejsprawdzić, co można z nimi zrobić za pomocą współczesnych kartgraficznych. Przyjrzymy się też dokładniej najciekawszym gadżetomtechniki komputerowej z roku 2015 roku i pokażemy najlepsze gry dogrania w Sylwestra (i nie tylko w Sylwestra, ale też na innychhucznych imprezach). Będą też u nas inne, przydatne na tespecjalne okoliczności treści :). Zapraszam!

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)