Nieczęsto piszę, bo Linux się do tego nie nadaje, czyli niespodziewany, katastroficzny c.d.!
Nieczęsto piszę, bo Linux się do tego nie nadaje, ale są takie rzeczy na xubuntowym pulpicie, które nie działają i działać nie będą - że zacytuję deweloperów XFCE4 - bo nie. Poszalejmy z wyobraźnią i załóżmy, że wczoraj rano przestaje wam działać klient ZOHO (Znaczy, nie działa wam już jakiś czas, ale dopiero wczoraj rano zorientowaliście się, że klient nie działa, bo strona w przeglądarce działała i działa.) - nie za zawile? (Często zarzucanie mi zawiły język.)
Poszalejmy z wyobraźnią dalej i załóżmy, że pokazało wam się okienko:
"Bla-bla-bla, nie działa, bla‑bla-bla, z powodu, że coś tam, skontaktuj się z asystencją, link mail to :".
Tak sobie myślisz, że naciśniesz link i w twojej defaultowej przeglądarce otworzy się nowa gmailowa, już zaadresowana, strona "napisz wiadomość" - no bo czemu nie? Nooo - nie. Uruchamia się serwero-klient Zimbra (u mnie). Ale, na coś długiego i czerwonego, ja chcę napisać jeden krótki list, a nie paść krowy. (Tem bardziej, że zasilacz, zanim się spalił, spalił mi 2 giga pamięci... i kartę po drodze.)
Pytam Google'a i jakoś tak wyszło, że wyszły 3 strony wszystkiego podpowiedzi w stylu "u mnie działa", "a po co ci to", "źle szukasz", "Google wujem", "to jest ficzer" (inna wersja "nie, bo nie"), kilka przestarzałych podpowiedzi, kilka stron z odnośnikami do przestarzałych odpowiedzi oraz:
Kod:
bash -c 'sensible-browser "https://mail.google.com/mail?view=cm&tf=0&to=`echo %s | sed 's/mailto://'`"'
Z linuksiarskim pozdrowieniem: "U mnie działa! :)".
PS
Nie mówcie o tym Heldze-Która-Pozdrawia-Fuehrera.