Blog (2)
Komentarze (128)
Recenzje (0)
@heisenbugLinux okiem młodego dinozaura

Linux okiem młodego dinozaura

29.08.2018 21:03

Od dobrych kilku lat zbieram się za napisanie czym jest i czym nie jest Linux z perspektywy osoby, która jądro kompilowała pierwszy raz będąc jeszcze nastolatkiem bez praw wyborczych, w czasach kiedy o iPhone nikt nie słyszał, a szczytem marzeń był SE k750. O tym, dlaczego Gnome 3 jest genialny, VIM jest wspaniały, co to i3, i jak korzystać z komputera do przeglądania internetu i codziennej pracy zapominając o istnieniu myszki. Mam nadzieje, że mi starczy chęci a wam cierpliwości.

Rodowód

Nie da się powiedzieć, czym Linux jest, bez powiedzenia, czym kategorycznie nie jest.

Windows, MacOS/OSX i Linux mają całkowicie inne rodowody. Stoją za nimi inne koncepcje. Przez lata były podejmowane inne decyzje, które rzutują bardzo mocno na stan obecny. Nie da się wartościować stojących za systemami idei w oderwaniu od czasów, kontekstu czy przeznaczenia ów systemów. Porównywanie ich, co najczęściej ma miejsce w tej formie, z perspektywy gracza, studenta, użytkownika facbooka, czy pracownika biurowego, jest krzywdzące dla każdego z nich. Nie da się również rzetelnie ocenić, jeżeli nigdy nie spróbowało się zrozumieć koncepcji oraz nigdy używało się ich zgodnie z zamierzonym przeznaczeniem. Jeżeli całe życie używasz młotka, to wszędzie będziesz widział gwoździe.

MacOS / OSX

Jobs chyba jako pierwszy miał pomysł co jest potrzebne, by sprzedać komputer każdemu. Dzięki produkcji tak sprzętu jak i oprogramowania, Apple miało całkowitą kontrolę nad doświadczeniami użytkownika. Coś, co nigdy nie było dane Microsoftowi. Od samego początku oprogramowanie miało poszerzać możliwości i być parafrazą tego, jak aktywaność wygląda w rzeczywistości. Prekursorem był edytor tekstu WYSIWYG w pierwszym Macintoshu. Chyba poraz pierwszy przeciętny użytkownik mógł na ekranie zobaczyć to, co będzie na wydruku. Może wydawać się to małoznaczące, ale idalnie pokazuje w jakim kierunku Apple rozwijało oprogramowanie od samego początku. Było to powszechne do tego stopnia, że Apple ze skeumorfizmu zrezygnowało dopiero w 2013 roku, kiedy pojawił się iOS7. W niektórych branżach, jak np DTP, czy szeroko rozumiana branża kreatywna, produkty Apple bardzo długo były jedynym realnym rozwiązaniem. Proponowany sposób użytkowania oprogramowania może nie jest najefektywniejszy, ale próg wejścia jest najniższy a proces nauki najszybszy. Każda osoba, która pisała dysertację przy użyciu latexa, wie co mam na myśli. Osoby potrafiące wyjść z VIMa rozumieją jeszcze lepiej. Wszystko to pozwalało posadzić dowolną osobę przed monitorem, dać mu zadanie do wykonania...i sobie ze skutkiem lepszym bądź gorszym poradził. W końcu to co widzi, jest produktem końcowym, a to jak to robi, jest intuicyjne i jest parafrazą realnej czynności. Apple jako pierwsze dało kompleksowe rozwiązanie do przenośnego odtwarzania muzyki. Microsoftowi nigdy nie udało się nawet zbliżyć do łatwości obsługi zestawu iPod+iTunes+iMac. Sukces iPoda nie wynikał z przewagi konstrukcyjnej, ale z przewagi koncepcyjnej. Często zarzuca się Jobsowi, że kradł pomysły. Bo kradł. Trzeba mu jednak oddać, że jako jeden z nielicznych widział w tych rozwiązaniach coś więcej. Potrafił również sprawić, by ostateczne rozwiązanie było lepsze, niż wynikało z sumy poszczególnych elementów. Rewolucją nie były rozwiązania techniczne, choć dla przykładu długo nikt nie był w stanie zbliżyć się do jakości wykonania i zgrabności komputerów MacBookPro, bez względu na cenę. Rewolucją była spójna wizja tego, jak każdy element powinien współgrać ze sobą i jak powinno wyglądać końcowe doświadczenie użytkownika. W momencie kiedy na rynek wchodził iPod+iTunes, Sony miało zdecydowanie więcej atutów i doświadczenia, by zrobić to jeszcze lepiej. Zaczynając od pozycji lidera na rynku elektroniki, po własną wytwórnię płytową. Nikt jednak nie miał na tyle wyobraźni i nie potrafił tworzyć tak absurdalnych marzeń i nie miał na tyle determinacji by je zmaterializować.

Windows

BASIC, pierwszy produkt MS, jest idealnym odzwierciedleniem tego, co Gates zamierzał robić. Tworzyć oprogramowanie dla każdego, bez względu na sprzęt i umiejętności. Wprowadzić komputery pod strzechy i umożliwić ich używanie każdemu. Definicja każdego jednak zmieniała się z biegiem lat wraz z możliwościami i zastosowaniem komputerów. Dziś czymś normalnym są kilkuletnie dzieci, które skutecznie i nieodwołalnie zabijają czas używając smartphonów, oraz emeryci skarżący się na dzisiejszą młodzież na portalach społecznościowych. Microsoft przespał tą zmianę i po dziś dzień czkawka odbija mu się położenie działu mobilnego. Każdy chętny nich sobie przypomni jakim potworkiem był Windows CE. Spojrzenie na historię zawsze jest jedak retrospektywna i krzywdzącym byłoby konfrotowanie starań Microsoftu z tym jak dziś wygląda iOS czy Android. To co dziś wydaje się oczywiste, wtedy nikomu nie przychodziła do głowy. Każdy mógł stworzyć swój komputer. Każdy mógł tworzyć oprogramowanie na system MS. Windows był i jest najbardziej demokratycznym oprogramowaniem, bo nie dyskryminuje nikogo. Nie ma sztywnej polityki Apple, ani nie ma wysokich barier wejścia jak linux. Dzięki takiej koncepcji Windows może pochwalić się potężną bazą oprogramowania. Kompatybilność wsteczna zapewnia możliwość uruchomienia dzisiaj aplikacji, które zostały stworzone ponad 20 lat temu. Nie jest problemem zauktualizować Windowsa od wersji 1.0 do 10. Gates był inżynierem z krwi i kości i zbudował firmę na fundamentach, które są jej błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie.

Windows wbrew opinii zawsze był bardzo dobrym systemem na PC. Zazwyczaj najlepszym na swój czas. Mimo wad i uchybień, pozwalał złożyć komputer z częsci najróżniejszych często egzotycznych producentów o naprawdę gównianych sterownikach i wykonać na nich poważną pracę w "kontrolowanych" warunkach. Dziś prawie już zapomniany "niebieski ekran śmierci" był powodowany głównie przez sterowniki pisane przez azjatów za miskę ryżu.

Jednak dzięki elastyczności i sposobie licencjonowania Windows zdobył większość rynku. Nie jego wina. Biorąc pod uwagę zachowanie innych firm, śmiało można stwierdzić, że nikt inny nie chciał. Nie było z kim się dzielić tortem, to wzięli cały. Dostaliśmy system na jaki zasługiwaliśmy i jedyny jaki naprawdę chcialiśmy. Ani lepszy ani gorszy. Windows to przede wszystkim system iteracyjny. Nigdy, poza NT i 8, nie było tu przeskoków. Mają doskonały zespół twardogłowych inżynierów, którzy stworzyli doskonałe jądro NT, by je z upływem lat psóć i ograniczać. Dzisiejsza rewolucja w postacji Windows Subsystem For Linux mogła nastąpić dawno temu w owiele lepszej formie.

Mimo doskonałych i systematycznych inżynierów MS zawsze miał problem z wizją. Wszystkie ważne wydarzenia w dziedzinie IT udało im się przespać. Każdy wie, jak wygląda sytuacja MS na rynku systemów mobilnych. Niektórzy wiedzą, że jeszcze gorzej jest na rynku superkomputerów. Źle się ma również sytuacja na rynku serwerowym. Dlatego powstał WSL. Wystarczy powiedzieć, że 40% maszyn wirtualnych Azure działa pod kontrolą Linuxa. Mieli wszystko, by dominować w każdym aspekcie. Robili naprawdę dużo wysokiej jakości pracy, która przez chaos na szczeblu zarządczym położyła każde proponowane i rozwijane rozwiązanie. Mimo nienawiści do MS, bardzo kibicowałem tak Win8 jak i Windows Mobile. Konkurencja dla nas, użytkowników, to najlepsze co może się przydarzyć.

Linux

GNU/Linux został stworzony przez niespełna rozumu socjalistycznych marzycieli. Z racji otwartości, można śmiało stwierdzić, że to co mamy aktualnie powstało drogą ewolucji. Przetrwało to, co było używane i co było rozwijane. Desktop się nie rozwinął i nie rozwinie bo nie jest potrzebny. Nie w tej formie w jakiej rozumie to domowy czy biurowy użytkownik.

Trzeba zdać sobie sprawę, że GNU, Linux, Gnome, KDE, itd były rozwijane w bazarowy sposób. Pomijając kilka dyktatorów, w zasadzie każdy mógł rozwijać oprogramowanie i wprowadzać poprawki. W różnym okresie czasu nacisk był kładziony na różne rzeczy. Zawsze jednak kierunek był całkowicie przypadkowy. Był sumą wszystkich wektorów i wynikał z nieskoordynowanych prac tysięcy ludzi. Miejsce w którym Linux się znajduje jest całkowicie przypadkowe. Przypadkowe w sensie braku centralnego planowanie i wyznaczania długoterminowych celów dla całego ekosystemu, a nie jego poszczególnych elementów. Taki potworki jak CoreLinux jest wypadkową postępów związanych z konteneryzacja. ClearLinux to popis Intela w zakresie optymalizacji. OpenWRT to system na routery. Część potworków jest spowodowana rozwojem i/lub przywiązaniem do języków programowania. Do dziś istnieje grupa lobbystów, którzy mocno dbają o to by jądro Linuxa dało się skompilować jedynie przy pomocy GCC. Z drugiej strony jest grupa osób, która robi dużo, by dało się skompilować Linuxa przy pomocy kompilatora Clang. Wyniki starcia będą miały daleko idące konsekwencje.

Otwartość oraz brak narzucania technologii był świetnym polem do popisu dla akademickich rozważań czy tworzenia eksperymentalnych rozwiązań. Cały rynek HPC Linuxem stoi. Niektórych rzeczy po prostu nie da się zaimplementować w Windowsie, bo nie ma się dostępu do kodu źródłowego. Windows jako system jest całością, nie sumą poszczególnych i wymiennych elementów. Linux umożliwia tworzenie systemów szytych na miarę. Dlatego cała infrastruktura sieciowa opiera się na Linuxie. Pomijając kilka rozwiązań, cały internet stoi na serwerach działających pod kontrolą Linuxa. Od php przez ruby po javę. Pingwina można znaleźć praktycznie w każdym sprzęcie, od lodówek przez telefony.

W wyniku konfrontacji tej otwartości z korporacjonizmem i ochroną interesów prace były często sabotowane. DirectX nigdy na Linuxie się nie pojawił, a prace nad OpenGL były sabotowane przez Microsoft, który jest członkiem Khronos Group. Pociągało to i nawarstwiało wiele problemów, począwszy od kiepskiej jakości pisanych po macoszemu sterowników do kart graficznych, przez brak oprogramowania dla Kowalskiego. Microsoft nie bez przyczyny rozwija Office w taki sposób, by format plików nie był zgodny z żadnymi standardami. Pełna zgodność zewnętrznego oprogramowania z ich rozwiązaniami była by jedną kostką domina, która mogła by zburzyć całą misterną układankę, dzięki której Linux nie jest dobrym narzędziem do pracy biurowej. Bo nie jest. Nigdy nie był.

SIMPLE != EASY

Być może ciąg dalszy nastąpi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (95)