Blog (4)
Komentarze (15)
Recenzje (0)
@sebap123Udostępnij swoje życie

Udostępnij swoje życie

14.01.2013 12:50

Początkowo chciałem napisać o tym, jak to wielkie korporacje o nas wszystko wiedzą. Jak i jakie dane o nas przechowują, co z nimi robią, w jaki sposób je pozyskują. Jednak chwile się zastanowiłem i doszedłem do wniosku, że przecież my sami im ich dostarczamy, co więcej, korporacje te najprawdopodobniej mają tylko urywki informacji o naszej osobie.

Poszedłem więc dalej tym tropem, odchodząc od wielkich korporacji, ponieważ ta niemalże ciągła „walka” na linii użytkownik-korporacja, pełna głoszenia różnych haseł, oraz różnych tłumaczeń nt. wycieków danych, jakoś mi nigdy nie przypadła do gustu, bo trochę przypomina kręcenie się w kółko. Ja postanowiłem zejść do poziomu użytkownik-użytkownik, czyli tam gdzie jesteśmy równi.

Piosenka

Cała zmiana nastąpiła po przypadkowym wysłuchaniu piosenki na YouTube

Jest to bardzo dobra piosenka obrazująca w prześmiewczy sposób to, o czym chcę powiedzieć – jak wszystko jest połączone i czym tak naprawdę się dzielimy.

Wszystko zaczyna się od zdjęcia

Kojarzycie jeszcze portal nasza-klasa? Ja cały czas mam w pamięci różnego rodzaju akcje policji informujące i pouczające, żeby zdjęcia na portalu umieszczać w sposób rozważny - czyli nie umieszczaj zdjęć, które mogą Tobie w jakikolwiek sposób zaszkodzić. No jasne, umieszczenie zdjęcia swojego domu z nazwą ulicy i jeszcze numerem to głupota, ale zdjęcie z wakacji jest już ok?

Nasza-klasa odeszła w zapomnienie, bo pojawił się nowy gracz – Facebook, portal ogólnoświatowy posiadający o wiele większe możliwości niż nasza nk, nie tylko pod względem zasięgu, ale również ilości akcji, które możemy na nim wykonać.

Wyobraźmy sobie następującą sytuacje:

Jesteś na wakacjach, robisz sobie zdjęcie i umieszczasz je na Facebooku. No ok., jedno zdjęcie rozumiem, może akurat gdzieś znalezione i wrzucone mogę sobie pomyśleć. Ale nie, pod zdjęciem jest podpis – „Mój dzisiejszy dzień na plaży”. Zaczynam się zastanawiać, ciekawe gdzie pojechał, z kim, na ile itp. Moja ciekawość zostaje zaspokojona wieczorem, gdy wrzucasz kilka kolejnych zdjęć. Może na jednym jest dziecko, na innym jakaś inna osoba. Może zrobiłeś zdjęcie jakiegoś zabytku, czy znanego miejsca. Twoi znajomi zaczynają pytać: „Hej, kto to”, „Ale fajny dzieciak”, „Nie chwaliłeś się, że wyjeżdżasz” itp. itd. A Ty, jako dobry znajomy odpowiadasz, może któreś zdjęcie nawet oznaczyłeś. Mówiąc generalnie chcesz się pochwalić swoim wyjazdem i zdjęciami z niego.

Niby normalna sytuacja prawda, nic niezwykłego. A teraz wyobraź sobie, że ktoś zupełnie obcy to obserwuje i zbiera te informacje.

Po tych kilku zdjęciach wie, gdzie aktualnie jesteś, wie, że masz teraz wakacje wie jak wygląda Twoje dziecko, kim są Twoi znajomi. To są rzeczy, które poznał po tych kilku chwilach. Być może znajdzie tutaj jeszcze Twoje miejsce zatrudnienia, może szkołę.

Jednak to nie jest jeszcze wszystko, co chciałby wiedzieć i co może wiedzieć. Do tego jednak przejdziemy za chwilę.

Można powiedzieć, że zawsze są zabezpieczenia przed taką czy podobną sytuacją. Tak, zgodzę się z tym, ale w większości zabezpieczeń w świecie informatycznym najsłabszym ich ogniwem jest człowiek. Zdjęcia, posty itp. da się zablokować przed nieznajomymi. Jednak co jeśli dana osoba dodaje do znajomych każdego kto prześle mu zaproszenie? Znalazłem bardzo ciekawy filmik podsumowujący akcję, która pokazała, że nie jest to czysto hipotetyczna sytuacja. Według mnie jest to nie tylko podsumowanie kampanii informacyjnej, ale także dobry materiał do dalszych badań.

Nawet jeśli nie dodaje się byle kogo do znajomych, a jedynie osoby nam znane to też otwieramy pewnego rodzaju furtkę dla szpiega. Przecież nasz znajomy może coś polubić, skomentować, udostępnić, otagować. Może to nie Ty, ale Twój znajomy doda taką osobę do swoich znajomych. Udało mi się znaleźć interesujące badania przeprowadzone nad sześcioma stopniami oddalenia odnoszące się do Facebooka. Wynika z nich, że pomiędzy dwójką zupełnie losowo wybranych użytkowników tego portalu występuje średnio około 5 osób (połaczeń).

To tyle jeśli chodzi o zdjęcia i Facebooka. Zobaczmy co jeszcze da się znaleźć wśród tego co zostało udostępnione.

Wstaw twitta

Wróćmy więc do naszego szpiega.

Posiadam szczątkowe dane, mam imię i nazwisko. Może jestem szczęściarzem i posiadam również Twój nick lub email. Zawsze dobry początek. Teraz wyszukam Cię w Google. O masz konto na Twitterze. Wejdę, popatrzę. Super, kolejne zdjęcia, widzę, że niektórzy lubią z Tobą tutaj rozmawiać, warto by to lepiej sprawdzić. O umieściłeś coś: „w drodze na spotkanie, przygotowuje się do przemowy”. Ciekawe gdzie jedziesz, co będziesz mówił. I kolejna informacja: „Dojechałem” wraz z informacją o miejscu. No to już wiem. Teraz wystarczy popatrzeć co to za miejsce, może coś na tej podstawie ustalę. W między czasie znalazłem Twoje konto na LinkedIn, wiem już gdzie pracujesz. Może to jakieś ważne spotkanie firmy? No niestety, nic o tym nie piszą. Nie ma się jednak co poddawać. Przeglądam inne Twoje wpisy, wiem już na jakie konferencje jeździłeś, jakie informacje lubisz otrzymywać itp. itd. Znam już Ciebie coraz lepiej, ale to jeszcze nie koniec moich poszukiwań.

Przyznaję się, że Twitter jest rzeczą, którą osobiście omijam szerokim łukiem. Miałem tam kiedyś konto, ale uznałem to za zupełną pomyłkę i je usunąłem. Może właśnie dlatego przytoczyłem tutaj tak mało przykładów, mam jednak nadzieję, że widać tutaj, że nawet kilka słów może dużo powiedzieć.

Przy okazji podałem kolejny bardzo popularny portal – LinkedIn. Jest to bardzo dobre miejsce, żeby dowiedzieć się tak naprawdę podstawowych, a zarazem kluczowych informacji o potrzebnych dla dalszych poszukiwań, bo czy nie jest prawdą, że niemalże całe nasze życie kręci się wokół pracy, czy szkoły.

Wspomniane portale (Facebook, Twitter) są według mnie najpowszechniejszymi miejscami do dzielenia się swoim życiem. Spójrzmy jednak, gdzie jeszcze można coś znaleźć.

Reszta…

W trakcie swoich poszukiwań zdobyłem jakiś nick, jakiegoś emaila, czas więc dalej szukać. O masz konto na Filmwebie, ciekawe jakie filmy lubisz. Widzę, że założyłeś konto na forum budowlanym. Czyżbyś chciał się przeprowadzić? A nie tylko remont w mieszkaniu. Zadałeś jakieś pytanie na GoldenLine? Zaraz poszukam z czym ono może mieć związek, bo nie pasuje mi do Twoich normalnych obowiązków. Czyżby awans? Ok, Allegro. O, cześć, co tam kupiłeś? Taki rozmiar? Po zdjęciach nie wydaje mi się, żeby to było dla żony. Czyżbyś miał kochankę? Co tam masz dalej… No to teraz jasne, widzę, że robisz remont kapitalny. Ciekawe skąd masz na to pieniądze. Widzę, że też coś sprzedajesz. Fajnie, muszę to kupić. Czas się lepiej poznać…

No i to na tyle jeśli chodzi o moją część. Resztę każdy może dopowiedzieć sobie sam na własny sposób i prawdopodobnie każda opowieść będzie dobra i przynajmniej w części prawdziwa.

Podsumujmy

Przytoczona tutaj sytuacja była oczywiście zupełnie wymyślona i może w niektórych miejscach celowo przerysowana, jednak jej celem było pokazanie, że coś takiego jest możliwe. Może nie przy pomocy tych konkretnych stron, ale generalnie w sieci. Może ktoś jeszcze prowadzi jakiś dziennik w postaci bloga lub vloga na YouTube? A może został uchwycony na jakimś zdjęciu bo coś znaczącego zrobił? Albo akurat jest w miejscu gdzie są dostępne miejskie kamerki internetowe.

Mam nadzieję, że wykazałem, że jak się chce i odpowiednio postara, to można znaleźć naprawdę mnóstwo informacji zupełnie nie wychodząc z domu. Informacji, których byśmy nie chcieli udostępnić nie tylko obcemu, ale też czasami naszym znajomym czy rodzinie, bo któregoś dnia jakaś obca osoba „przypadkowo” spotkana na ulicy może się okazać w gruncie rzeczy osobą bardzo do nas podobną, a także miłą i interesującą, a to tylko dlatego, że nas zna i wie co chcemy  usłyszeć.

Oczywiście cały ten proces poszukiwania jest niezwykle czaso i praco chłonny, ale nie jest niemożliwy. Trzeba tylko mieć sposób. Pomyślcie sobie, jak różnego typu techniki pozyskiwania tych i im podobnych informacji się rozwiną w momencie, gdy komputery będą w stanie rozpoznawać osoby na podstawie różnych zdjęć.

Jestem świadomy, że na ten wpis zapewne natrafiły osoby, które nie należą do grupy przeciętnych Kowalskich jeśli chodzi o wykorzystanie Internetu i w ich wypadku zadanie znalezienia różnych informacji jest trudniejsze, jednak pamiętajcie, że takich jak wy, czy ja jest zdecydowanie mniej niż przysłowiowych Kowalskich, a znajomych ma każdy z nas. Poszukując różnych ciekawych materiałów do tego wpisu natrafiłem na ten filmik, który w bardzo ciekawy, skrótowy sposób przedstawia mniej więcej to co ja napisałem

Zaczynam mieć takie wrażenie, że niedługo starsze Panie, które dokładnie wiedziały co się działo w domu każdego z mieszkańców bloku, znikną na dobre z okien, a na ich miejsce pojawiają się nowe osoby idące z duchem czasu, których okno z tradycyjnego szklanego, zmieni się na ciekłokrystaliczne.

Sądzę, że już teraz można zmienić słynne zdanie Anthelme'a Brillat-Savarina: „Powiedz mi, co jesz, a ja Ci powiem, kim jesteś” na zdanie „Podaj mi swój email, a ja Ci powiem, kim jesteś”.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)