Blog (65)
Komentarze (803)
Recenzje (0)
@tflOkna w samochodach

Okna w samochodach

14.02.2011 12:00, aktualizacja: 15.02.2011 12:05

Typowo hipotetycznie załóżmy, że właśnie wpadliśmy na doskonały pomysł. Oto przed nami otwiera się perspektywa doskonałego biznesu. Co więcej- mamy odpowiednie zaplecze finansowe i kadrowe. Zatrudniamy bandę programistów, kadrowych, księgowych, administratorów, serwisantów, pracowników biurowych i tworzymy. Cokolwiek. Programy, aplikacje WWW, co‑kol-wiek.

Planujemy wydatki. Najpierw zaczniemy od naszego konika – samochody. Wszystko zależy od tego jaki charakter będzie miała nasza firma. Nie kupimy sobie małych samochodzików, jeśli będziemy firmą spedycyjną, nie kupimy też dostawczego volvo, jeśli będziemy proponować usługi leasingu pracowników. Planujemy zakup samochodów zgodnie z potrzebami.

Zakupujemy sprzęt komputerowy. I na chwile zastanawiamy się nad systemem operacyjnym.

Defacto, należałoby się zastanawiać nad systemem przed zakupem sprzętu. Na szczęście mamy sytuację hipotetyczną, więc możemy się cofnąć w czasie. Wybieramy system operacyjny. Jako osoba przewidująca nie rzucimy się od razu na to co najtańsze, ani na to co najdroższe. Zastanówmy się. Kadrowa będzie wysyłać zgłoszenia do ZUS… no, mamy przecież XXI wiek, nie każemy jej stać w kolejce przed okienkiem (to jeszcze w ogól jest możliwe, by zgłosić pracownika w okienku- zastanawiamy się). Inwestycja w kadry, inwestycją w kadry, ale czy pani Elżunia zechce opanować Wine`a tylko po to, by odpalić program? No sądzę, że wątpię. Tymczasem nasz grafik, żywcem wyjęty z okładki Young and rich, nie wyobraża sobie pracy na blaszaku. Zażyczył sobie jabłka, ale jest podobno tak dobry, że jeśli założy pozłotko z czekolady na świecę, to w najbliższą wigilię będzie taka stała na każdym stole i to będzie sztuka. Ale phpowiec, z kozią bródką, z nieco za dużą bluzą na mizernych ramionach, prosi żonę o kawę poprzedzając zdanie wymawiając cztery litery: s-u‑d-o. A nasz manager, odpowiedzialny za sprzedaż? Podobno mistrz świata sprzedaży, sprzeda wszystko, łącznie z dziurą w moście, ale świata poza powerpointem nie widzi. OpenOffice? OpenOffice nie ma animacji, że tak literki spływają i się krzyżują w rytmie melodii z tła. No więc, wybacz bardzo szefie, ale jak ja mam tego używać?

Mamy więc w firmie trzy jabłka, kilkanaście systemów operacyjnych ściągniętych z netu, ale za to legalnych, kilkadziesiąt komputerów z Richmond. Chciałbyś człowieku w jakiś sposób nad tym zapanować? Jacyś userzy, jakieś uprawnienia, jakieś zasady? W życiu.

Dlatego hipotezy ścierają się z rzeczywistością i mimo wad ogólnych systemów operacyjnych spod znaku okienek, to właśnie te rządzą w korporacjach. Bo nie potrzebuję volvo do wożenia długopisów w schowku dla interlokutorów, którym chcemy wcisnąć nasz produkt, ani nie potrzebujemy yarisa, gdy przewozimy żywe zwierzęta po Europie. Potrzebujemy takie coś po środku, co to każdy nim pojedzie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)