Blog (76)
Komentarze (1.5k)
Recenzje (3)
@Jaahquubel_Mowa trawa

Mowa trawa

06.07.2012 03:03

W mediach możemy uświadczyć różnych głupot. Do tego, że dziennikarze bredzą w sprawach politycznych, chyba się już przyzwyczaiłem. Brak rzetelności (nie tylko dziennikarskiej) w innych ważnych dla mnie dziedzinach sprowokował mnie do napisania tego wpisu.

Pierwsza sprawa, która zapadła mi w pamięć, jest z ubiegłego roku. O Andersie Breiviku padło wtedy „dobry chrześcijanin". Korzystał z prostytutek, opowiadał się za aborcją, o papieżu Benedykcie XVI pisał, że „porzucił chrześcijaństwo i europejskich chrześcijan i powinien być uważany za papieża tchórzliwego, niekompetentnego, skorumpowanego i nielegalnego". Breivika też dawno w żadnym kościele nie widywali, zabił kilkadziesiąt osób, ale chrześcijanin dobry... „To dobry chłopak był i mało pił."

Wielka Sobota, rok bieżący, telewizor mówi mi, że „bez święconki nie ma Świąt". O kurza stopa, motyla noga! Nie poszedłem do kościoła ze święconką! Więcej, nie czuję takiej potrzeby! Moi rodzice o święconkę zadbali, ale gdyby tego nie zrobili, nie miałbym nic przeciwko. Nic, że się wcześniej wyspowiadałem, że byłem na liturgii Triduum w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Bez święconki nie ma Świąt, więc nie świętowałem, basta. A może świętowałem bezprawnie - to pewnie święconkokradztwo, bo jedzenie ze święconki jadłem. Więcej, święconkę błogosławi się tylko w Polszcze, paru regionach środkowej Europy, oraz tam, gdzie emigranci to wymuszą. Cała reszta chrześcijan nie ma świąt!

I jeszcze telewizor mi powiedział, że „tradycją jest modlitwa przy grobie". Nie powiedział ino, czy to stara, czy nowa, i czy świecka, czy kościelna tradycja. A może kościołowa? Tradycją... Tradycją jest może wspomniana święconka. Tradycją dla niektórych może i modlitwa przy grobie jest - idą może tacy jak zaprogramowani, rzucają się na kolana, klepią coś przez chwilę, wstają i wychodzą. No, jeszcze popatrzą na scenografię, czy to szpital, czy Smoleńsk, czy proboszcz się lenił i zrobił nudną jaskinię. Nie wykluczam. Co więc mnie tu bulwersuje? Ano sprowadzenie modlitwy (jakiejkolwiek, gdziekolwiek) do samej tradycji. No bo jak nazwać faceta, który klęczy przed jakąś figurą i klepie jakieś formułki dla tradycji? No idiota! Ja nie dla tradycji się modlę (czy przy grobie, czy gdzie indziej) i nie klepię formułek. I idiotą nie jestem (a przynajmniej nie z tego powodu).

W Wielkanoc leciał film pt. „Maryja, matka Jezusa". Tu telewizji się nie będę czepiał, a twórców filmu. Niby to zwykły, chrześcijański obrazek, nie żadne herezje, czy religie zrób-to-sam. Zwykły film biblijny, jakich wiele. Ale. Co kawałek, to przekłamanie. Właściwie niby tylko zmiana szczegółów, żeby było inaczej, niż gdzie indziej. W tym filmie miejsce w gospodzie dla Józefa i Maryi się znalazło, ostatnie i z trudem, ale było (Ewangelia jasno mówi, że zabrakło dla nich miejsca w gospodzie - Łk 1,7). Zgrzyt. Dalej, to filmowa Maryja wymyśliła ucieczkę do Egiptu, ale Ewangelia (Mt 2,13) mówi, że anioł ukazał się (nie pierwszy raz) Józefowi we śnie i nakazał ucieczkę do Egiptu. Zmiana niby błaha, ale sposób realizacji robi ze św. Józefa ofiarę losu, piąte koło u wozu - jak się wczytać w Ewangelię, to widać, że to bardzo niesprawiedliwe. Na tym moje oglądanie tego filmu się skończyło. Może szkoda, bo ciekawe, co było dalej. Przemienienie wody w oranżadę? Wjazd do Jerozolimy na harleju? Ukrzyżowanie Piłata?

Jak już twórcy filmu zdecydowali się kręcić „zwykły" film biblijny, powinni byli wiernie trzymać się Ewangelii. Skoro jest dla nich wiarygodna, nie powinni byli majstrować. A tak to wyszło bez sensu. Jakby w filmie o bitwie pod Grunwaldem Polacy walczyli z bolszewikami, czy coś.

Ostatnio natomiast zobaczyłem w Internecie, odnośnie nadchodzącej premiery płyty P.O.D. pt. „Murdered Love", wybitne nagłówki. Notka o premierze tytułowej piosenki nazwana została „P.O.D. mordują miłość". Tak karkołomne tłumaczenie, przy dużej dawce uporu, można było przeżyć gdy nieznany był tekst piosenki (choć i tak bardziej mi to jedzie jakimś Behemotem). Ale jak już jest wiadomo, że to nie P.O.D. morduje i jak się zna choć trochę gramatykę języka angielskiego, to się widzi, że taki nagłówek się kupy nie trzyma. Ale na tym nie koniec. Był też nagłówek o treści „P.O.D. zaginęło na zawsze". Czego dotyczył? Rozwiązania zespołu? Kolejnego przełożenia daty wydania płyty? Nie, premiery singla „Lost in forever"...

Przytoczone wyżej przykłady nie są najbardziej bulwersującymi (te dotyczą polityki, której specjalnie nie ruszałem, życia społecznego, walk ideologicznych). Nie były też one zbyt szeroko komentowane (takie było np. stwierdzenie dziennikarza, że do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej potrzebna jest specjalna, cyfrowa antena - dwa sprostowania - albo artykuł o logarytmie ). Ale i tak dobrze pokazują one zniżki formy i dziennikarzy. A ja się na takie zniżki formy nie zgadzam. Czepiam się dziennikarzy i czepiać się będę. Uczciwie się tu przyznaję, że sam wpadki dziennikarskie popełniłem. A to np. napisałem „wydażenia" w nagłówku na stronie internetowej (na głównej), a to znów, gdy wchodziły hot spoty, powiedziałem, że do korzystania z nich, oprócz komputera, konieczny jest telefon komórkowy. Co innego jednak wpuścić szmatę w meczu C‑klasy, a co innego w Lidze Mistrzów.

Tytuł wpisu wziąłem z piosenki Luxtorpedy (choć treściowo bardziej może pasują „Fanatycy"?). [youtube=http://www.youtube.com/watch?v=BfmZoFEsyQ0]

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)