Gdzie ludu kupa...

Gdzie ludu kupa...

Redakcja
01.01.1999 01:22

...tam społeczność.Internet to ludzie i miejsca w sieci. W zasadzie miejsce skupiająceodwiedzających powinno posiadać znamiona znane ze społeczności wświecie rzeczywistym. Wiecie, ubrana na czarno grupa to metale,ziomale z krokiem w kolanach to... ziomale a świecąca w ciemnościna niebiesko grupa w rękawiczkach a'la myszka miki to koneserzytechniawy (i proszę nie mówić, że to określenie pejoratywne). Czyligrupa Użytkowników Internetu (co za paskudne określenie!) skupionawokół strony, idei powinna być społecznością. Powinna i jest.

Przepis naspołeczność jest prosty: odkurz pomysł, weź szczyptę nowości idosyp do tego kilkanaście osób. Zamieszaj. Mimo braku drożdżyurośnie. No ale niektórym nie rośnie i w tym wypadku nie z winyMatki Natury. :-> Trudno się dziwić, skoro społeczność po polskuto forum phpBB zmodyfikowane przez Przemo z kilkunastoma działami i"admin" z ambicjami. Przy odrobinie szczęścia woftopikowni pojawi się kilka nieśmiertelnych tematów, naprzykład wątek z dowcipami. Poza tym wieje pustkami. No aledlaczego, przecież "moja społeczność miała być największym forum ooprogramowaniu". No tak, innowacyjny pomysł, bez dwóch zdań. Cieszy mnie stężenie chęci tworzenia wśród Internautów. Martwinatomiast zjawisko alienacji. Internet w swoich wczesnych dniachbył czymś elitarnym, dostęp do niego mieli nieliczni ludzieskupieni wokół uniwersytetów. Z czasem stracił znamionaelitarności, otworzył się na przeciętnych zjadaczy chleba. Powstałanowa koncepcja Internetu. Koncepcja, której nikt nie spisał nakartce papieru, ale która wykiełkowała samoistnie. Internet jakomedium współpracy. Chyba każdy się zgodzi ze mną, że Internet służydo dzielenia się. Czy ktoś prowadzi swoją stronę domową (niezbędnajest sekcja "o autorze"!), pisze bloga, dyskutuje na czacie czypobiera niekoniecznie legalne treści z sieci P2P - dzieli się. Jadzielę się z Wami moimi przemyśleniami a Wy być może skomentujecieto co piszę - podzielicie się swoją opinią. W czym zatem problem ze społecznościami ("po polsku" czy dowolnymiinnymi - nie ma znaczenia)? Niezrozumienie przez założycielispołeczności idei współdziałania. Rozejrzyj się jeden z drugim ilejest już forów dyskusyjnych o komputerach, anime, fantastyce,książkach, filmie, kulinariach,... Nowe powstają jak grzyby podeszczu i upadają. Dlaczego Twoja społeczność miałaby się wybić?Przecież obecnie postawić forum potrafi byle tresowana małpa.Kolejne forum ma kogoś przyciągnąć? Co Ty możesz dać ludziom, bychcieli uczestniczyć w Twojej społeczności? No i rosną nam strony. Ciągnie taką jeden koleś. Dłubie w pocieczoła aktualności (albo jak jest "cwany" to kopiuje z innychportali), moderuje radośnie swoje forum. To znaczy moderowałby,gdyby ta oklepana formuła kogokolwiek zainteresowała. Ale jakoś nieudało się. Czemu? Przecież nie chodzi o to, że w swej megalomanii(JA stworzę SUPER portal) zapomniał, że jest tylko robaczkiem wsieci. Że do popchnięcia swojej nowatorskiej (?) koncepcjipotrzebuje wsparcia innych zdolnych osób. No dobrze, możezaspamował dwa czy trzy fora informacją, że otwiera "super sajcik"i szuka redaktorów. Pewnie nawet było kilku zainteresowanych, alenic z tego nie wyniknęło. Szkoda, że ta megalomania nie pozwoliła mu dołączyć do istniejącegoprojektu. W życiu jakoś tak jest, że spora część z nas potrzebujerządzić. Poczucie władzy jest jak narkotyk. Wielu z Was trułoprzecież ucho na różnych forach, że chciałoby zostać adminem,moderatorem, redaktorem. Moderator to w ogóle super fucha - możnawyładować na innych własną frustrację, poczuć się Panem. Jestemzwolennikiem ostrej moderacji na forach, ale różni się ona znacznieod koncepcji wyżywania się na piszących i olewania ich zdania. Atak niestety jest prowadzonych wiele "społeczności". To co to jest ta społeczność? Może Blogi? Blogi też, to w sumienowa forma społeczności, kolejny etap ewolucji. Posiadanie blogamotywuje do pisania. Pisania z sensem, bo ktoś to przecież czyta.No dobrze, pomijam tutaj radosne różowe blogaski sfrustrowanychnastolatek, które szukają miłości swojego życia w Internecie. Topatologia. Ale blogi są doskonałym przykładem społeczności. Jacekpisze, Placek komentuje. Placek pisze, Jacek komentuje. Obajkomentują wpisy na cudzych blogach, używają funkcjonalnościtrackback by na swoim blogu poruszyć temat z cudzejwitryny i tak dalej. Tworzy się sieć powiązań, która nieźle oddajenasze życie. Znam moich znajomych i część ich znajomych, którzy zkolei znają kogoś, kto może mnie zna. Nie jest to grupa zamknięta iw zasadzie mogłaby z powodzeniem pokryć każdego, kto wnosi cośswoimi wypowiedziami w sieci. Ale czy kogoś w ogóle obchodzą społeczności internetowe, ich cyklżycia (i śmierci), procesy w nich zachodzące? Oczywiście,wytworzenie więzi między Internautami jest kluczem sukcesu Amazon.Na sukces ten pracował m.in. Derek Powazek, który swojekilkunastoletnie doświadczenie opisał w książce "Design forCommunity". Co decyduje o sukcesie Amazon? Sieć powiązań klientów isystem polecania towaru. Kupiłeś płytę Celine Dion, może podobniejak inni klienci jesteś zainteresowany jej biografią? UżytkownikRadosny Marek obchodzi urodziny. Kupiłeś mu kiedyś książkę(znajdowała się na jego liście życzeń), może chcesz mu znowusprawić niespodziankę? Ostatnio zastanawiał się nad kupnem... O tak, wiedza to potężne narzędzie. Nic dziwnego, że reklamodawcychcą o nas, konsumentach wiedzieć jak najwięcej. Proszku do praniapod wpływem reklamy nie zmienię, ale dobrze podana reklama książkio programowaniu w Ruby on Rails pewnie by mnie skusiła. A jak to wygląda u nas? Potrzebę stworzenia społeczności zaczynadostrzegać sklep internetowy Merlin. Odnowiona już jakiś czas temustrona zaczyna nabierać rumieńców i zachęca do zakupów. Nicdziwnego, że szacuje się 40% udział Merlina w rynku sklepówonline. Na drugim biegunie znajduje się... Allegro. Nie umniejszając tejwitrynie aukcji internetowych, która jest źródłem dochodu wieluPolaków - jest ona prymitywna. To taka sobie kopia eBay, któraweszła na polski rynek w odpowiednim czasie. Forum jest może itłoczne, ale ciężko mówić o wsparciu ze strony firmy. Więc ludziepiszą sobie a muzom. Niektóre proponowane przez nich promocje (np.tańsza reklama na głównej stronie) są w stanie sparaliżować portalna kilka godzin. Poczucie więzi między kontrahentami zaczyna się ikończy na mechanizmie komentarzy. Mechanizmie, który nie jestdoskonały i który pozwala dzieciakom spełniać swoje destrukcyjnepotrzeby (komentarz negatywny "bo tak" zdarza się wciąż zbytczęsto, a próba wymazania tej śmiecio-opinii okazuje się naderuciążliwa). Społeczności to poważny biznes. Wytworzenie więzi między klientamisklepu, subskrybentami strony czy odwiedzającymi portal zwiększajego rentowność. Eksperymentowanie z metodami prowadzenia takiegochaotycznego tworu nie jest najlepszą metodą nauki. Ale czy ktoś"poważny" się społecznościami interesuje? Tak, kogoś one jednak obchodzą, społeczności Internetowe interesująnie tylko pojedynczych fanatyków. W lutym odbyła się w Hiszpaniikonferencja naukowa poświęcona temu zjawisku. Tematy prelekcjibrzmiały tak poważnie, że aż nie śmiem ich powtarzać. Chodził ojedno - zanalizowanie fenomenu wirtualnych społeczności. A przecieżto takie proste - grupa kreatywnych osób przyciąga kolejnekreatywne jednostki. I nie chodzi tu o ciekawą skórkę forum, systemostrzeżeń czy inne gadżety. Chodzi owspółtworzenie. A to z oznaczawspółdziałanie. Jasne?

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)