Lobbyści z Redmond świętują: zadziwiająca porażka otwartego oprogramowania w Chile

Lobbyści z Redmond świętują: zadziwiająca porażka otwartego oprogramowania w Chile

21.08.2014 14:44, aktualizacja: 21.08.2014 19:48

Odkąd drugi burmistrz Monachium Joseph Schmid zapowiedział,że panel niezależnych ekspertów przyjrzy się bliżej efektomwieloletniej migracji z Windows na Linuksa (i może to zaowocowaćpowrotem do Windows), w środowisku fanów Wolnego i OtwartegoOprogramowania otwarcie mówi się, że za całą sprawą stoją nietyle pobudki utylitarne i techniczne, co polityczne i gospodarcze.Wskazuje się na powiązania Schmida z Microsoftem i chęć drugiegoburmistrza do zdyskredytowania pracy, za którą stali jegopolityczni przeciwnicy. Zlekceważyć takich interpretacji nie można– o sile powiązań między Microsoftem a światem politykiświadczyć może historia, która niedawno wydarzyła się w Chile.

Popularny chilijski serwis biobiochile.cl ujawniakulisy działań lobbystów Microsoftu, które trudno uznać zacoś innego niż otwarty sabotaż inicjatyw związanych zwykorzystaniem Wolnego Oprogramowania w administracji państwowejtego południowoamerykańskiego kraju.

Obraz

Wszystko zaczęło się od tego, że chilijski parlamentarzystaVlado Mirosevic przygotował projekt ustawy, która zmuszałabyadministrację rządową i samorządową do preferowaniaoprogramowania o otwartym kodzie źródłowym. Zakup oprogramowaniakomercyjnego wymagałby każdorazowo pisemnego uzasadnieniakonieczności wydania pieniędzy podatników. Wychodząc ze swojąinicjatywą parlamentarzysta podkreślał, że każdego rokuchilijskie państwo płaci około 36 mld peso (tj. ok. 8 mld zł) zalicencje na komercyjne aplikacje. Dzięki nowej ustawie przynajmniejczęść tych pieniędzy udałoby się zaoszczędzić, a w dodatkuudałoby się przełamać nawyk automatycznego sięgania pokomercyjne rozwiązania, bez względu na to, czy jest to w danymwypadku uzasadnione.

Projekt ustawy przeszedł szybko całą ścieżkę legislacyjną itrafił pod głosowanie. Mimo że Mirosevic jest deputowanymniezależnym, nie należącym do żadnej partii, udało mu sięzdobyć poparcie kolegów zarówno z partii rządzącej jak iopozycji. Ustawa została przyjęta w czerwcu tego roku stosunkiemgłosów 64 „za” do 1 „przeciw”, przy 12 wstrzymujących się.Ten jeden głos „przeciw” należał do Daniela Farcasa zsocjaldemokratycznej partii PPD.

24 godziny później, podczas kolejnego dnia sesji parlamentarnej,na biurkach deputowanych pojawił się projekt nowej ustawy,przygotowanej przez wspomnianego Daniela Farcasa. W praktyce obalałon wszystkie założenia już przyjętej ustawy Mirosevica, zmuszającurzędy państwowe do stosowania wyłącznie komercyjnegooprogramowania. To jednak nie wszystko – przedsiębiorstwa, którezdecydowałyby się na zakup licencji na komercyjne oprogramowanie,miałyby otrzymać ulgi podatkowe.

Projekt ustawy przeszedł ścieżkę legislacyjną w ekspresowymtempie. Głosowanie było zaskoczeniem dla wszystkich komentatorówmiejscowej sceny politycznej. 39 głosami „za”, przy 16 „przeciw”i 5 wstrzymujących się, ustawa praktycznie pozbawiająca WolneOprogramowanie jakichkolwiek szans w administracji i biznesie zostałaprzyjęta. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wśród tychgłosujących „za” znalazło się dziewięciu deputowanych,którzy dopiero co głosowali za ustawą Mirosevica.

Sam Mirosevic rozkłada ręce i przyznaje, że to jego wina, żejego polityczne niedoświadczenie (deputowany ma zaledwie 27 lat)sprawiło, że nie potrafił przewidzieć tego, co potrafią lobbyściMicrosoftu. Dosadnie stwierdził w wywiadzie dla chilijskiego radia,że Microsoft nas zgwałcił, i co gorsze od tego gwałtuzaszliśmy w ciążę.

Czy za tym, co dzieje się terazw Monachium też stoją lobbyści Microsoftu – tego oczywiście niewiemy. W ostatnich dniach jednak wyżsi rangą urzędnicy miejskiej,szefowie departamentów, stwierdzili, że nic nie wiedzą otym, jakoby przejście na Linuksa doprowadziło do niezadowoleniawśród pracowników. Rzecznik magistratu Stefan Hauf poinformowałzaś, że nowy pierwszy burmistrz Dieter Reiter też chce niezależnejekspertyzy wdrożenia, ale nie po to, by w razie czego z Linuksazrezygnować, ale by ustalić, czy warto zdecydować się na migracjęw kolejnych wydziałach miejskiej administracji, w których wciążpracuje się na Windows.

Eksperci mają swoją pracęrozpocząć już we wrześniu. O wynikach oczywiście Waspoinformujemy. Póki co wciąż 15 tys. urzędników w stolicyBawarii pracuje na komputerach działających pod kontrolą LiMuksa –autorskiej dystrybucji na bazie Ubuntu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (65)