Szpiegostwo bez granic: czajniki i żelazka podsłuchują komunikację przez otwarte Wi-Fi

Szpiegostwo bez granic: czajniki i żelazka podsłuchują komunikację przez otwarte Wi‑Fi

03.11.2013 13:05, aktualizacja: 03.11.2013 17:19

Wieści, wskutek których kapelusze z folii aluminowej przestająbyć do śmiechu, jest ostatnio coraz więcej: NSA na wielką skalęprowadzi, a przynajmniej prowadziła podsłuch komunikacji obywatelizarówno USA jak i krajów sojuszniczych, malware kryje się wBIOS-ach kart sieciowych, a nawet potrafi łączyć się z maszynamiodciętymi od sieci kanałem akustycznym, ładowarki USB hakująpodłączane do nich smartfony, a niektórzy producenci przeglądarekrobią co mogą, by osłabić w nich szyfrowanie SSL. To jednak niekoniec, może być jeszcze gorzej – nowe wiadomości z Rosjisprawiają, że trzeba będzie uważnie przyglądać się nawetartykułom gospodarstwa domowego, gdyż w tych czasach nawet zwykłyczajnik elektryczny może nie być tym, czym się wydaje.Rosyjska federalna agencja prasowa Rosbałt ostrzegamieszkańców Petersburga przed zagrożeniem tkwiącym w urządzeniachgospodarstwa domowego, takich jak żelazka czy czajniki elektryczne.Przeprowadzając kontrolę importowanych z Chin do Rosji towarów,rosyjscy celnicy znaleźli przynajmniej w 20 egzemplarzach tychurządzeń szpiegowską elektronikę – układy Wi-Fi, którełączyły się z otwartymi sieciami Wi-Fi, przechwytująckomunikację routerów z innymi podłączonymi do nich urządzeniami– a pozyskane dane wysyłały na zagraniczny serwer.[img=czajnik]Innokentij Fedorow, dyrektor firmy Sobol, która importowałafelerny sprzęt z Chin, mówi, że nie ma z czego się śmiać –szpiegowską elektronikę odkryto jedynie wskutek zważenia towarów,które przekraczały zadeklarowaną wagę. Do podobnych odkryćprzyznał się też Gleb Pawłow, dyrektor techniczny firmyPanimport, mówiąc, że w wielu urządzeniach sprowadzanych z Chinznajdowano moduły, które nie uwzględnione były w oficjalnejkomunikacji. To nie tylko wspomniane żelazka czy czajniki, ale teżpodrabiane smartfony czy samochodowe kamery wideo, bardzo popularne w Rosji. Według Ilji Fiedosiewa z firmy Karkam, również importera takichurządzeń, najlepiej w skanowaniu sieci Wi-Fi sprawdzały sięszpiegowskie czajniki, z zasięgiem 200 metrów, zaś modułszpiegowski w podrabianym iPhonie działał w zasięgu do 70 metrów.Biorąc pod uwagę fakt, że tanie urządzenia AGD często kupowanesą przez hotele, które oferują zwykle swoim użytkownikom otwartesieci Wi-Fi (z dostępem ograniczanym wyłącznie przez system hasełna serwerze proxy), ci którzy stoją za rozpowszechnianiemszpiegującego sprzętu, muszą mieć teraz naprawdę sporo danych doprzeanalizowania.Oczywiście sami Rosjanie też nie są tylko ofiarami w tejszpiegowskiej grze – podczas ostatniego szczytu G-20 w Petersburgudelegaci otrzymali torby z podarkami, wśród których znajdowałysię pluszowe misie, notatniki, kubki, ładowarki do telefonów,kable i pamięci USB. Torbę z takim sprzętem dostał m.in.prezydent Unii Europejskiej, Herman Van Rompuy, który nie do końcaufając gospodarzom, przekazał sprzęt do sprawdzenia ekspertom zniemieckiego kontrwywiadu. Jak donosi włoska gazeta La Stampa,Niemcy odkryli, że ładowarki pozwalały na przechwytywanie zesmartfonów e-maili, SMS-ów i połączeń telefonicznych, zaśnośniki USB zawierały, według słów dziennikarzy La Stampa,zatruty podarek od WładimiraPutina.Zgodnie z dyplomatycznymobyczajem, rzecznik Putina Dmitrij Peskow zaprzeczył tym rewelacjom,stwierdzając, że to tylko próba odwrócenia uwagi odrzeczywiście istniejących problemówmiędzy europejskimi stolicami a Waszyngtonem.Cóż, może i tak, ale biorąc zaś pod uwagę bogatą i barwnąhistorię szpiegostwa z czasów Zimnej Wojny, jakoś trudno uwierzyć,by nagle Rosjanie zapomnieli, do czego służą służby wywiadowcze.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)