Blog (40)
Komentarze (807)
Recenzje (3)

Zainstalowałem Windows 10, zaraz wracam

@DocentZainstalowałem Windows 10, zaraz wracam30.07.2015 13:57

Przyglądałem się rozwojowi Windows 10 z zainteresowaniem, ale na podstawowym komputerze, na którym wykonuję większość codziennej pracy nie odważyłem się zainstalować wersji beta. Nawet wczoraj miałem jeszcze obawy, ale jednak pękłem – odezwała się we mnie dusza geeka, ostatnio jednak tłumiona przez dochodzącego coraz częściej do głosu starzejącego się hipstera. Zainstalowałem Windows 10… i chyba zaraz wracam do Ósemki.

Proces aktualizacji niby prosty, ale jakby nie do końca. Nie ma to żadnego wpływu na moją ostateczną ocenę, ale ustawia całe doświadczenie w pewnej perspektywie. W Windows Update żadnej aktualizacji mi nie zaoferowano, więc pobrałem narzędzie Windows 10 Media Creation Tool i wybrałem opcję uaktualnienia. Korzystam z angielskiej wersji systemu i narzędzie zgłosiło się po angielsku, ale po pobraniu obrazu okazało się, że instalacja rozpoczyna się w języku polskim. Przestraszyłem się więc nie mając do wyboru języka i pobrałem angielskie ISO samodzielnie z MSDN. Co ciekawe, w redakcji mamy też Surface 3 Pro, który oczywiście również ma angielski system, ale z polskim pakietem językowym. W tym przypadku w ogóle nie ma dyskusji – instalator stwierdził, że uaktualnienia nie da się przeprowadzić, bo „instalowany język jest inny niż posiadany obecnie” (przypominam, że wyboru języka w instalatorze, który to sam powinien pobierać właściwy obraz ISO, nie ma).

Aktualizacja trwała prawie dwie godziny, ale rozumiem, że czysta instalacja przebiegłaby znacznie szybciej. Czekałem cierpliwie i moim oczom ukazał się mój stary, dobry pulpit. Tutaj mała dygresja i rada z dobrego serca: zmieńcie od razu tapetę. Wtedy poczujecie, że macie do czynienia z czymś faktycznie nowym. Inaczej zamiast oceniać nowy system, przez cały czas będziecie się denerwować, że w Waszym starym wychuchanym komputerze wczoraj po pijaku coś sobie poprzestawialiście i teraz nie wiadomo jak to wyłączyć…

Menu Start wygląda koszmarnie i jest moim zdaniem kompletnie nieużyteczne, podobnie zresztą uważałem w przypadku ekranu Start w Windows 8.1. Jedyne, czego naprawdę w nim potrzebuję, to aby po wciśnięciu przycisku Windows na klawiaturze i wpisaniu kilku liter dało się wyszukać program, który akurat chcę uruchomić. Tu na szczęście też to działa. Oczywiście z biegiem czasu na ekranie Start poprzypinałem sobie kilka kafelków i zdarza mi się nawet w nie klikać, ale tylko na zasadzie skrótów – bo z aplikacji Sklepu Windows nie korzystałem, więc migające bajery nie dla mnie. Nowe menu Start wygląda jednak tak źle, że aż wróciłem do pełnego ekranu Start z Windows 8.1 – co ciekawe, jest taka opcja.

[1/2] Menu Start...
[2/2] ...i ekran Start

Niestety nie wiem dlaczego, ale ekran ten przerobiono z poziomego na pionowy (teraz przewija się w górę i w dół), a moje elegancko ułożone w grupy kafelki zostały wymieszane i wrzucone do jednego wora. Niefajnie…

Po przełknięciu tego bałaganu poprzestawiałem jeszcze kilka opcji dotyczących wyglądu. Ten czarny, nieprzeźroczysty pasek zadań wygląda na przykład moim zdaniem kiepsko i przez duży kontrast z pulpitem za bardzo bije po oczach, zwłaszcza w przeglądarce czy edytorze tekstu. Wyłączyłem też idiotyczne moim zdaniem ikonkę widoku zadań (dlaczego klikać myszką w ikonę zamiast nacisnąć na klawiaturze Windows-Tab?) oraz ikonkę wyszukiwarki (dlaczego klikać myszką w ikonę zamiast nacisnąć na klawiaturze Start?). Obie te ikonki zajmują sporo miejsca. Jestem jednak pozytywnie zaskoczony, że wiele rzeczy można sobie w tych opcjach wyglądu poprzestawiać. Ale wygląd to nie wszystko. Nie mogę zrozumieć, dlaczego teraz folder OneDrive zawiera tylko pliki, które wcześniej zdecyduję się synchronizować z komputerem. W Windows 8.1 mogłem przeglądać w trybie online całą zawartość swojej chmury, pliki wyglądały i zachowywały się tak, jakby były u mnie na dysku, a jak trzeba to były dociągane z Internetu. Teraz nie ma takiej możliwości. Widoczne są tylko pliki lokalne i trzeba synchronizować wszystko, zajmując sobie niepotrzebnie miejsce na dysku. To kompletny bezsens, ale nie nowość dla mnie, bo już na etapie testów wiedzieli to praktycznie wszyscy oprócz Microsoftu.

Ponieważ byłem w domu, potrzebowałem połączyć się z redakcyjną siecią VPN aby móc trochę popracować i odczytać pocztę. W Windows 8.1 wystarczyło kliknąć na ikonkę sieci koło zegarka, a następnie w wysuniętym bocznym panelu dwukrotnie kliknąć nazwę połączenia. I gotowe. W Windows 10 jednokrotne, a także dwukrotne kliknięcie powoduje zamiast tego otwarcie nowego, wielkiego na pół ekranu okna z dokładnie tą samą listą sieci VPN, która przed momentem prezentowana była w bocznym pasku. To jednak jeszcze nie koniec. Żeby się połączyć, nie wystarczy kliknąć raz czy dwa na nazwę sieci w tym dużym oknie. Kliknięcie powoduje tylko wysunięcie kolejnych przycisków i dopiero tam można kliknąć Połącz. Fascynujące, ciekawe ile miesięcy myślano nad tym fantastycznym ułatwieniem? Pewnie tyle samo, co nad ułatwieniem zmiany tapety przy skoku z Windows XP do Windows Vista. A wiecie, że teraz opcje połączenia VPN takie jak decyzja o użyciu zdalnej bramy domyślnej trzeba konfigurować z palca w wierszu polecenia, bo Microsoft postanowił usunąć nikomu nieprzeszkadzające GUI? Aby żyło się lepiej ;-)

Cztery kliknięcia zamiast dwóch - brawo!
Cztery kliknięcia zamiast dwóch - brawo!

Otwieram Edge, bo trzeba iść z duchem czasu, choć dotąd używałem Internet Explorera. Nie dlatego, że mi się tak podobał, tylko dlatego, że używam ekranu wysokiej rozdzielczości, mam skalowanie 200% i Internet Explorer najlepiej renderował strony, a przede wszystkim – nie powiększał ich do kulfoniastych rozmiarów tak jak Chrome czy Firefox. Niestety Edge jest dla mnie kompletnie bezużyteczny z dwóch powodów: po pierwsze, stopień powiększenia dorównuje innym przeglądarkom (wszystko jest dla mnie za duże na poziomie zerowym, wciskając CTRL-0, a przy zmniejszaniu na niektórych stronach tworzą się artefakty), po drugie po włączeniu paska ulubionych zakładek interfejs zajmuje zbyt dużą powierzchnię ekranu – po co aż tyle? Pewnie żebym mógł wygodnie trafić paluchem w pasek adresu. Ktoś tylko nie pomyślał, że mój ekran, podobnie jak ogromna większość ekranów na świecie, palcem dotykany być nie lubi. Otwieram więc Internet Explorer, który na szczęście nie został jeszcze usunięty. Ze zgrozą stwierdzam, że strony są tam teraz tak samo gigantyczne jak w Edge czy w Chrome.

Porównajcie sobie sami, patrząc gdzie kończy się strona. Na starym systemie widziałem nagłówek pierwszego newsa na stronie głównej, na Edge nie widzę nawet flesza.

[1/2] Internet Explorer na Windows 10
[2/2] Edge na Windows 10
Internet Explorer na Windows 8
Internet Explorer na Windows 8

Centrum powiadomień to jedno wielkie spamowisko niepotrzebnych informacji. Lądują tam wszystkie alerty, jakie wyświetlane są użytkownikowi. U mnie trafiają tam też powiadomienia o nowych mailu, ale żeby było śmieszniej, nawet jak wejdę do Outlooka i przeczytam te nowe wiadomości, to powiadomienie dalej widnieje w Centrum powiadomień aż go sam nie skasuję. W związku z tym, że dostaję kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset różnych maili dziennie, to już po godzinie mam tam totalny śmietnik. Po co to? Nie mam pojęcia.

Pomijam już pewien niesmak związany z tym, na co zgadzamy się domyślnie w trakcie instalacji – że wszystko co piszemy będzie wysyłane do Microsoftu, że lista naszych kontaktów zostanie tam wysłana, że trafi tam również nasze hasło do sieci Wi-Fi aby nasi znajomi mogli się podłączyć do naszej sieci bez pytania. Pisaliśmy o tym oddzielny artykuł. To momentami niemal komiczne, ale momentami też przerażające. Nie mam nic przeciwko anonimowemu zbieraniu pewnych informacji diagnostycznych, ale są pewne granice, przy których nawet ja wysiadam.

Aktualizację zrobiłem wczoraj, a dzisiaj rano uruchomiłem uśpiony komputer. System, jak to po uśpieniu, wstał w ciągu 2 sekund. Niestety nie wiedzieć czemu logowanie (a raczej: odblokowanie, bo już zalogowany byłem) trwało 30 sekund. Mija godzina, przybyłem do redakcji, otwieram ekran, komputer się ekspresowo wybudza i znowu logowanie trwa całe wieki. Co tam się w tle dzieje, co nie działo się na Windows 8.1? Nie mam pojęcia. Ale za to Windows mówi mi teraz „Hello” ;-)

Dlatego zrobiłem prosty bilans: nie otrzymałem żadnej, absolutnie żadnej nowej funkcji, która ułatwiłaby mi codzienną pracę. Otrzymałem za to kilka funkcji, które mi tę pracę utrudniają (podejrzanie długie odblokowywanie, toporny VPN, pogorszona przeglądarka, spam w powiadomieniach, bałagan w menu Start). Jestem rozczarowany, ale w zasadzie to nie wiem, czego się spodziewałem. Chyba ktoś jak zwykle za bardzo podkręcił moje oczekiwania. Na szczęście przez miesiąc od aktualizacji można, podobno w łatwy sposób, po prostu odinstalować Dziesiątkę i wrócić do Windows 8.1 z poziomu systemowego panelu sterowania.

Aktualizacja: Znalazłem jeszcze jedną ciekawostkę. Chciałem wydrukować fakturę w PDF korzystając z Adobe Readera. Kliknąłem „Drukuj” (na drukarce domyslnej, w tym przypadku Xerox) i nic się nie wydarzyło. Ani komunikatu, ani wydruku. Otwieram panel sterowania i patrzę na Urządzenia i drukarki. Niestety mojej drukarki tam nie ma, mimo że na liście w oknie wydruku Adobe Readera jest... Czary-mary!

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.