Blog (794)
Komentarze (5.1k)
Recenzje (24)

Paradise Lost - pierwszoosobowa przygodówka o ogromnym potencjale ... no, ale coś nie pykło :(

@lordjahuParadise Lost - pierwszoosobowa przygodówka o ogromnym potencjale ... no, ale coś nie pykło :(02.04.2021 15:31

Pod koniec marca, światło dzienne ujrzała gra fabularno-przygodowa polskiego studia PolyAmorous. Twórcy przygotowali całkiem smaczny kąsek dla swoich odbiorców - graczy poszukujących odpowiednio opowiedzianej historii, przedstawionej z widoku pierwszej osoby. Jeszcze przed swoją oficjalną premierą, Paradise Lost przedstawiony został jako fabularyzowana historia podróży nastolatka w tajemniczy świat wojny, cierpienia, ale i nadziei. Bardzo byłem zaintrygowany przemyślaną wizją twórców, ale i z wielką powagą śledziłem newsy dotyczące aspektów mechaniki oraz zastosowanej otoczki audio-wizualnej. Ku zaskoczeniu twórców, gra sprzedała się zadziwiająco dobrze, a jej oceny poszybowały, bardzo, ale to bardzo wysoko. Czy oznacza to, że kolejne polskie studio stworzyło grę idealną? Prawie ...

Frapujący początek

Rozgrywkę rozpoczynamy po wstępnym filmiku początkowym, z którego na podstawie strzępków informacji, dowiadujemy się o wielkiej wojnie. Polska pod okupacją nazistowską, rozgrywaną na przełomie II wojny światowej, stała się doliną niezdatną do życia. W wyniku przewlekłych działań wojskowych ziemia została skażona a szczęśliwcy, którym udało się uciec, rozpoczęli nowe życie w specjalnie do tego przystosowanych, schronach przeciwatomowych. Jednak nie jest to poziom Fallouta czy ostatnio wypuszczonego Metro, a samotna walka o przyszłość, pozostawionych samych sobie ludzi.

Gracz wciela się właśnie w takiego rodzaju postać - nastoletniego Szymona, który po stracie matki, postanawia wyjść na powierzchnię w poszukiwaniu prawdy. Trapiony przebłyskami z przeszłości, dającymi jakikolwiek blask na mroczną przeszłość, jest w stanie drobnymi kroczkami, składać rozsypaną układankę swojego istnienia. W trakcie podróży trafia więc do tajemniczego schronu nazistów, w poszukiwaniu poszlak. To, co odnajduje pod schronem, rozwiewa wszystkie jego wątpliwości, ale powoduje także natłok nowych pytań. Okazuje się, że wkraczając na nowy, dotąd niezbadany teren, natrafia na ogromny kompleks mieszkalno-badawczy, ukryty tuż pod powierzchnią ziemi. Tam czeka na niego trudna przeprawa w poszukiwaniu prawdy, odkrycia tego co stało się z mieszkańcami bunkra oraz co najważniejsze - odnalezienia tego co ważne jemu sercu ... choć i to może szybko się zmienić ...

W tym momencie daruję sobie opowiadanie dalszej historii, gdyż nie odgoniłbym się od spojlerów i problemów fabularnych, z jakimi ten tytuł się boryka. Należy jednak wziąć pod uwagę, że nie jest to gra, która daje graczowi całkowitą dowolność w przechodzeniu lokacji. Można powiedzieć, że jesteśmy w niej prowadzeni za rączkę przez całą opowieść, z dwoma, może trzema drobnymi rozwidleniami, które i tak nie mają znacznego wpływu na zakończenie. Tych co prawda, mamy aż cztery, ale w żaden istotny sposób, nie wpłyną na ostateczny zachwyt grą, ale o tym później.

Osamotniony bohater

Wkraczając na nieznany teren, Szymon w początkowej fazie zwiedzania bunkra ratuje się w mroku, zapalniczką. Przechadzając się po ciemnych korytarzach, natrafiamy w końcu na generator, który z automatu rozświetla cały kompleks. Od tego momentu ani razu po zapalniczkę nie sięgniemy. To samo dotyczyć będzie dzierżonych przez chłopca przedmiotów pokroju maski gazowej lub innych akcesoriów, zamocowanych do paska. Moim zdaniem twórcy poszli na łatwiznę, pokazując nam świat gry w formie przystępnej, by nie rzec podanej na tacy - opowieści. Wiele czynności, jakie mamy wykonać odbywa się z automatu. Podchodząc do interaktywnego otoczenia, przed nami rysuje się biały pierścień. Nachodząc na niego, nasza postać może wejść w nim z interakcję, by dla przykładu zeskoczyć z pewnej wysokości, wdrapać się na skrzynię lub przecisnąć się między regałami. Pozostałe elementy interaktywne wymagają od nas kliknięcia kontrolerem, ewentualnie poprowadzeniem prostej kombinacji przeciągnięcia kropki ku elementowi na ekranie. I choć początkowo jest to do zaakceptowania, to im dalej będziemy się przesuwać, tym bardziej denerwujące będzie się to stawało ...

W trakcie odkrywania nowych lokacji wielokrotnie przyjdzie nam wchodzić w interakcję z pozostawionymi przez mieszkańców i zesłańców przedmiotami. Te, możemy wziąć do ręki, oglądnąć z każdej strony a w przypadku dokumentów przeczytać je w oryginalnej formie lub skorzystać z pomocy, w postaci przepisanego tekstu na ekranie. Co ciekawe i zarazem mocno denerwujące - jest fakt, iż twórcy całkowicie zrezygnowali z realizmu bunkra należącego do nazistów. Trzeba to napisać wprost: Po cholerę na ścianach, plakatach i figurach, widnieją oryginalne niemieckie napisy z charakterystyczną czcionką, skoro na 90% wszystkich możliwych do przeczytania dokumentach niemieckich, teksty są pisane po polsku? Problem poprawności językowej w grze jest straszliwy. Już pal licho, że gra domyślnie korzysta z dubbingowanego języka angielskiego jako rodzimy język naszego bohatera, skoro Szymon, jego matka (na retrospekcjach) oraz kilka notek głosowych posiada także nachalne wstawki języka polskiego? Przykładów dużo szukać nie trzeba, skoro aktorzy wcielający się w nasze postacie, potrafią ni z tego, ni z owego chlapnąć bzdurnym tekstem pokroju "Jesteś moją siostrą. I love you, where are you?". W takich momentach dosłownie chcesz wyłączyć grę po tym, jak przeorałeś opcje w ustawieniach w poszukiwaniu suwaka do zmiany dubbingu :/

Zresztą poziom dubbingu oferowany przez aktorów wcielających się w postacie naszych bohaterów, jest zadziwiająco - jak na polskie standardy - niski. Choć może to niezbyt dobrane słowo ... powiedzmy, że jest jebitnie płytki. Wiele razy miałem wielką wątpliwość czy w projekcie audio, udział brały osoby nigdy nieposługujące się językiem angielskim, czy może angliści nieumiejący odpowiednio sklecić zdania z polskimi wstawkami. Miszmasz błędów intonacji, bezpłciowego przekazywania treści oraz całkiem zubożałego języka, działa na niekorzyść produkcji pokazując, że w kwestii audio, twórcy dali w łapę ludziom z ulicy. Wybaczcie, ale naprawdę tak to odbieram.

Drugie dno

Przechadzając się po ruinach bunkra i jego zapomnianych lokacjach, coraz bardziej ulegamy wrażeniu straszliwej katastrofy, jaka nawiedziła to miejsce. Większość pomieszczeń wygląda na nietknięte, przedmioty leżą w takich miejscach, jakby przed chwilą korzystali z nich ludzie, ale podczas całej gry nie znajdziemy żadnego ciała. To buduje niesamowite napięcie, które wzrasta z każdą nowo odwiedzoną lokacją i miejscem akcji. Przyjdzie nam zwiedzać pałace, izby mieszkalne, luksusowe wagony kolejowe, rezydencje, laboratoria w których przeczytamy i poznamy tragiczne historie mieszkańców. A im dalej będziemy wchodzić w głąb tego tajemniczego miejsca w poszukiwaniu prawdy, tym mroczniejszą historię zaczniemy poznawać.

Jeśli wśród czytelników bloga znajdą się osoby, które przeczytały "Medaliony" Zofii Nałkowskiej, szybko zauważą, z jak trudnymi tematami przyjdzie nam się zmierzyć. W podziemnym kompleksie otrzemy się o holokaust - realnie i w przenośni. Czytając tragiczne statystyki, słuchając ostatnich słów wypowiedzianych przez odpowiednio wyselekcjonowanych więźniów z obozów koncentracyjnych, przejdą nam ciarki po plecach. Wątków opartych na prawdziwych wydarzeniach jest wiele, a im dalej dojdziemy, tym trudniej będzie nam to wszystko poukładać. A co, jeśli do tego wszystkiego dołożymy zagubioną w czeluści bunkra postać, która od samego początku wydaje nam się bliższa GLaDOS z serii gier Portal? O zgrozo ... zaczyna się mieszanie wątków.

Właśnie od połowy gry, twórcy wepchnęli bardzo dużo niepotrzebnych wątków, robiąc nam niezłą sieczkę z mózgu. Priorytet wyprawy Szymona szybko traci na znaczeniu, gdyż odkrywa on straszliwy sekret związany z jego rodziną, zbuntowaną maszyną, która przyczyniła się do śmierci mieszkańców bunkra oraz wartościach etycznych, które pod ziemią nie znaczą nic wartego uwagi. Straszne prawda?

Turystyka detaliczna

Pomijając problemy fabularne, z którymi przyjdzie nam się borykać, a także niechciane zwroty akcji, które nachalnie zechcą zmieniać nasz światopogląd, zwiedzanie i odkrywanie nowych lokacji w grze, będzie czymś niesamowitym. Osobiście jestem typem eksploratora - uwielbiam odkrywać miejsca w grach, zaglądać do każdego zakamarka, wypatrując poukrywane przez twórców easter-eggi i przedmioty fabularne. W tym przypadku wiele z tych aspektów zostało mocno spłaszczonych, mimo że byłaby możliwość rozbudowania takowych czynności. Clou gry sprowadza się do podążania jedną ścieżką, czasami z dwoma rozwidleniami, które i tak zaraz wracają na ten sam tor. Przed premierą, wyczytałem w Internecie, że grę można przejść w niecałe 5 godzin, jeśli lubimy szukać, odkrywać i czytać notatki pozostawione przez mieszkańców. Tym większe było moje zaskoczenie gdy grę, podzieloną na 5 aktów, skończyłem przed czasem. Przejście gry Paradise Lost na PC, ukończyłem w 3 godziny 20 minut, mimo że zaglądałem dosłownie wszędzie.

Jeśli natomiast jesteście tak jak ja, fanatykami robienia zdjęć / screenów z majestatycznych miejsc w grach, to jest to produkcja ze sporym zapleczem. Ilość gargantuicznych lokacji, pozostawionych samych sobie wnętrz czy poukrywanych smaczków, może się okazać istną kopalnią złota, dla sprawnego oczu gracza. Zresztą sami możecie zobaczyć ns powyższych oraz poniższych screenach jak gra wygląda:

[1/2]
[2/2]
[1/2]
[2/2]
[1/2]
[2/2]

Średnia krajowa

Zatem, czy Paradise Lost jest grą dobrą? Owszem, jest. Ale nie na tyle dobrą by zasłużyła na tak wysokie noty. Nawet jeśli przyjmiemy, że stworzyło ją małe, polskie studyjko o ograniczonym budżecie, to mimo fenomenalnej oprawy wizualnej, milionów detali oraz przepięknej gry światła, największą zmorą tytułu jest jej niedopracowany dubbing, bezpłciowe przedstawienie historii w wypowiedziach oraz czas gry, który spokojnie zamkniemy w okolicach trzeciej godziny. Przyznam, że grało mi się bardzo dobrze, odkrywając smutne losy mieszkańców bunkra i doprowadzając historię do szczęśliwego zakończenia, ale nie ukrywam, że twórcy pod koniec poszli na łatwiznę, wtłaczając na ostatnią chwilę kilka ważnych wątków. Miałem nieodparte wrażenie, że spokojnie można było wydłużyć rozgrywkę i zakończyć kilka kwestii, no ale tak nie wyszło.

Za grę, którą przyjdzie nam ukończyć w 3 godziny i być może zechcemy przejść ją nieco inaczej, zmieniając wypowiedzi do wyboru i rezygnując z kilku opcji podczas gry, przyjdzie nam zapłacić około ~53,99 zł. Moim zdaniem to za dużo biorąc pod uwagę, że grę przejdziemy raczej tylko raz. Z drugiej jednak strony, jestem zadowolony z gry, pomysłu a przede wszystkim historii, która została napisana dobrze i z przytupem w kilku miejscach. No i jak My - Polacy mamy w zwyczaju, tak i twórcy puścili do nas oczko w wielu miejscach w grze, które należy skrupulatnie przeszukiwać ;)

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.