Blog (92)
Komentarze (104)
Recenzje (0)

Litwo ojczyzno moja... czyli o Januszach biznesu, ebookach i kulturze słów kilka

@marcinw2Litwo ojczyzno moja... czyli o Januszach biznesu, ebookach i kulturze słów kilka11.11.2017 23:05

Pojawił się... wreszcie... Panie i panowie, oto iPhone X, z którym pojawiły się od razu setki memów i prześmiewczych video podobnych do tego:

albo tego:

Oprócz tego dało się zauważyć próby dodatkowego zarobku na tym niezwykle drogim urządzeniu, a można było o tym przeczytać w Benchmarku. Każdy orze jak może, a mnie naszła refleksja, że podobny mechanizm widzimy codziennie przy okazji ebooków, a nikt o tym za bardzo nie wspomina. Właśnie o tym będzie ten krótki post, dodatkowo chciałbym napisać co nieco o kulturze i podać dosłownie kilka linków.

Prosiłbym, żeby tekstu dalej nie czytali wszyscy, którzy uważają, że jeżeli coś jest zrobione własnoręczne, jest za free i wydaje się być dobre, to nie można o tym pisać bo chodzi tylko i wyłącznie o uprawianie kryptoreklamy (na końcu tekstu podam link do własnej apki, która może pomóc w wyszukiwaniu książek).

Przejdźmy więc do tematu - dawno dawno temu, gdy komputery raczkowały i pamięć dyskowa była niezwykle droga, dane zapisywano w formatach tekstowych.

Później to się zmieniło i mieliśmy różne rodzaju pliki pomocy (np. HLP czy CHM w Windows, Norton Guides w DOS) czy zwykłe zestawy plików HTML z obrazkami, ludzie wymieniali się również binarnymi dokumentami (np. DOC). W tamtych czasach na różnych prywatnach stronach pojawiały się katalogi linków prowadzone przez prywatne osoby (sam to robiłem) albo konwersje pojedynczych utworów (kilka plików ostało się również u mnie).

Po wielu latach dostaliśmy Google i wyszukiwarki... mamy też tekstowy format DOCX czy ODF (a dokładnie archiwum z wieloma plikami w środku), binarny format PDF (ten się jednak średnio nadaje do wielu zastosowań), archiwa EPUB i MOBI, w dalszym ciągu używa się również plików HTML czy tekstowego MD. Książki w najbardziej popularnych formatach (takich jak PDF, EPUB czy MOBI) są często trochę tańsze od papierowych, ale nie jest to też regułą. Wynika to z wysokości VAT, ale nie tylko.

Jak je znaleźć?

W przypadku popularnych tytułów najprostszym sposobem będzie wpisanie w Google np. wyrażenia "wyszukiwarka ebooków" (i można przejść na którąś ze stron, która w zamyśle ich autorów ma nam podać najtańsze legalne źródło) albo podanie tytułu z dopisanym formatem (np. "pan tadeusz epub").

Trzeba przyznać, że wybór jest spory i można natrafić zarówno na pliki przeznaczone zarówno dla przeciętnego Kowalskiego, jak i skany wydań sprzed wielu lat. Z najbardziej znanych projektów zagranicznych wymienić można np. Gutenberga, czy Feedboks czy wreszcie OpenLibrary albo Google Books, ale te zawierają dzieła, które niekoniecznie mogą interesować typowego czytelnika.

Jego może zainteresować to co musi przeczytać albo to co gadające głowy (czyli tzw. eksperci) określili jako dobre, ważny jest również format, który najczęsciej musi strawny dla jego elektronicznego ja, które bardzo ładnie zostało podsumowane w opisie "Tekstu" pana Glukhovskiego jako zapasowa kopia jego duszy i backup jego życia.

Załóżmy więc, że chcemy znaleźć Pana Tadeusza, który pierwszy raz został wydany w 1834. I co się okazuje?

Niektórzy spryciarze za plik w wersji elektroniczej (max. kilka MB) życzą sobie 30.63 PLN.

Pójdźmy dalej: Quo Vadis - 19.90 PLN, Lalka - 24.50 + 24.50 PLN, Potop - 19.90 PLN

Dochodzimy teraz do niezwykle ciekawej kwestii - utrzymanie serwerów i łącza kosztuje, ale z drugiej strony jaki jest sens żądania takich kwot za dzieła, które są dziedzictwem narodowym i które można znaleźć za darmo w wielu innych miejscach? Czy naprawdę doszliśmy już do momentu, że słowa klasyka "Ludzie nie są tacy głupi, jak nam się wydaje. Są dużo głupsi" sprawdzają się w całej rozciągłości?

Mógłbym zrozumieć, że przygotowanie pięknie sformatowanego tekstu czy wspaniałych ilustracji kosztuje (bo o tłumaczeniu nie ma tu chyba co mówić), niemniej jednak czy podobna praktyka nie zasługuje na tytuł Janusza roku? I czy naprawdę każdy Polak musi się uczyć, że najważniejszy jest spryt i kombinowanie i że każdy chce nas zrobić na szaro?

Oczywiście każdy średnio inteligentny człowiek odpowie, że problemu nie ma. Może i nie ma, niemniej jednak chodzi o zasadę, ciekawe jest tutaj również to, że te wszystkie wydania mogą się różnić od oryginału...

A co z dziełami nowszymi?

Sytuacja robi się skomplikowana - autorzy i wydawnictwa chcą zarobić jak najwięcej, a to robi się coraz trudniejsze, gdy książka nie jest już dziełem, a stała się zwykłym masowym towarem takim jak papier toaletowy czy pasta do zębów (i wszyscy, ale to absolutnie wszyscy, krzyczą w opisach o niesamowitych przeżycia, które czekają nas po przeczytaniu danego utworu). Część użytkowników nauczona różnymi doświadczeniami jak również tym, że większość gier i filmów bywa kiepskiej wartości będzie szukała oczywiście darmowych kopii.

W kontekście tego wszystkiego nie dziwi to, że początkującym autorom proponuje się zazwyczaj bardzo słabe warunki, a perełki często giną w zalewie tandety, która jest pisana pod dyktando wydawnictw. Ciężko tutaj znaleźć coś dobrego, wydaje się również, że czasem brak motywacji samym wydawcom do promocji.

Weźmy taką nagrodę Zajdla rozdawaną w obszarze mojej ukochanej fantastyki - co roku nominowane teksty są dostępne za free (wynika to np. z opisu w świecie czytników), ale... z czasem kasuje się je z niezrozumiałych dla mnie powodów i obecnie mamy dostępny tylko rok 2017 i rok 2013.

Leo, why?

Na darmową antologię Lema trafiłem przez zupełny przypadek, podobnie na X. Antologię opowiadań fantastycznych czy zbiór Rok 2012. Antologia (tu nie wiem jeszcze jaka jest ich jakość), czasem pojawia się coś na stronie wydawnictw... I to chyba tyle... pochwalić można za to Insignis, które co roku wydaje darmowy tomik opowiadań z uniwersum Metro 2033 (więcej).

Rynek publikacji się rozwija i to jest dobre, z drugiej jednak strony jest to rozwój niezbyt przyjazny dla nas przeciętnych zjadaczy chleba i po lekturze kolejnego wpisu o darmowych stronach w ramach ćwiczeń postanowiłem zrobić małą apkę na Androida. "Poczytaj mi tato" jest obecnie w wersji beta i będzie rozwijana stosownie do potrzeb moich i osób, które przekażą mi swoje sugestie. Aplikacja w aktualnej wersji po wpisaniu wyrażenia (może to być fragment tytułu czy imię albo nazwisko autora) przekazuje je do serwisów:

i następnie wyświetla listę rezultatów (na której te same książki są oczywiście pokazywane jako jeden wpis).

Całość działa całkiem sprawnie jak na ilość spędzonego czasu, w przyszłości może dodam skanowanie co jakiś czas (i powiadomienia) i więcej księgarni, a teraz kryptoreklamy koniec i zapraszam do podzielenia się dobrymi linkami.

Alleluja i do przodu...

PS. Kodu źródłowego nie chciałbym udostępniać, jest on za to dostępny dla dosyć podobnej wyszukiwarki z Google Books.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.