Blog (171)
Komentarze (1.6k)
Recenzje (2)

Gdzie kończy się Iluzja?

@MaXDemageGdzie kończy się Iluzja?23.04.2012 11:23

… czyli trochę felietonowato o Mass Effect.

Większość z was już wie – należę do osób, które traktują zarówno sprzęt jak i oprogramowanie emocjonalnie. Moje komputery mają imiona, preferuje pewne programy z racji związania się z nimi i mej miłości do nich. Nie zdziwi więc zapewne nikogo, iż kocham również gry. Nie wszystkie – tylko nieliczne. Te, które pozwalają się kochać.

W 1997 powstała pierwsza moja miłość – najlepszy RTS wszechczasów. Wbrew obiegowej opinii nie mówię o StarCrafcie – o nie. Chodzi oczywiście o legendarny Total Annihilation. Nie chcę tu się kłócić – ani wdawać w zbędne spory. Setki, jeśli nie tysiące godzin zainwestowane w ten niezwykle klimatyczny twór nie pozwolą mi powiedzieć złego słowa o grze Chrisa Taylora. Muzyka, grafika, mechanika, historia… no może z wyjątkiem tego ostatniego.

Przypominam wam o tej niezwyklej grze, abyście zrozumieli pewien fenomen, o którym wspomnę jeszcze trochę później. TA istnieje bowiem do tej pory i ma się całkiem dobrze, mimo iż została wydana zatrważające 16 lat temu – wszystko dzięki ludziom, którzy podobnie jak ja, kochają ją. Wychodzą patche, dodatki, nowe jednostki, plansze, a nawet całkowite przebudowy i rewitalizacje na nowych silnikach.

Gdzie w tym wszystkim jest w takim razie wspomniany na początku epicki rpg-shooter BioWare?

Mass Effect urzekł mnie od pierwszych minut. Kosmiczna strzelanka z elementami RPG w stylu space opera z ogromnym światem do eksploracji. Na samą myśl o tym dostaje dreszczy. A dostałem więcej nawet niż prosiłem – pamiętam dokładnie jak z zapartym tchem latałem od planety do planety czytając opis każdej i ekscytując się drobnymi smaczkami spotkanymi w różnych zakątkach galaktyki. Ba! Lubiłem nawet jeździć Mako. Czułem się jak dziesięciolatek, który dostał swój pierwszy zestaw klocków lego i do tego był to piracki statek.

Oczywiste było, że nadejdzie kontynuacja – pojawił się więc Mass Effect 2. Do tego czasu byłem już bardziej niż fanem. Odliczałem dni do premiery, odkładałem grosiki, czytałem fora, śledziłem relacje. Potem trochę się zawiodłem – skanowanie planet, WTF? Wciąż jednak brnąłem do przodu pomagając Mordinowi, Thaneowi, Gruntowi, Samarze i Tali. No i oczywiście Garrusowi, który awansował na miano najlepszego partnera w galaktyce.

Po ponad 60 godzinach spędzonych w obu częściach (a nawet 150 biorąc pod uwagę kolejne przejścia), każdy z tych bohaterów, choć tak wirtualnych, był dla mnie jak rodzina. Znałem ich problemy, znałem ich słabe strony, przeżywałem z nimi chwile smutku, ale i radości. Razem pokonaliśmy Sarena, razem rozwaliliśmy Zbieraczy, razem tworzyliśmy zgraną, ekipę która siała postrach w całej galaktyce.

Gdy zbliżała się data premiery ME3, oczywiste było, że będzie to zakup „dnia pierwszego”. Miesiąc wcześniej w całym domu panowała już napięta atmosfera żartów o ratowaniu galaktyki. Co prawda dzięki pracy, życiu rodzinnemu i innym obowiązkom – przejście gry zajęło mi miesiąc, ale i tak wiele rzeczy było podporządkowane tylko jednemu celowi. Pokonaniu Żniwarzy!

Wreszcie nastała ta chwila. Po tym jak uroniłem kilka łez i kilka głośnych „Fu*k Yhea!”, zdecydowałem i wybrałem zakończenie odpowiadające mojemu stylowi gry. Które konkretnie, nie przyznam się ;p Bo nie o to tu chodzi.

Więc o co?

O smutek i pustkę – jak już zdążyłem napisać – po tylu godzinach wspólnie spędzonych z bohaterami gry, gdy rozmawiałem z nimi ostatni raz, wtedy wśród gruzów Londynu, czułem lekkie kłucie w sercu. Tak jakbym żegnał się z prawdziwymi przyjaciółmi. Żegnałem się jednak z czymś więcej niż tylko kilkoma świetnie napisanymi postaciami drugoplanowymi. Nawet jeśli za miesiąc dowiemy się, iż ukaże się czwarta cześć to nic nie zmieni tego faktu, iż zakończyła się pewna era dla mnie i dla mojej miłości. Nic już nie pochłonie mnie tak jak historia Eev Shepard – najlepszej żołnierz w galaktyce, która swym kobiecym urokiem sprawiła, iż wszystkie rasy wspólnie stanęły do wojny z jednym wrogiem.

Chciałem napisać recenzję – taką solidną. Wiecie, trochę o grafice, o fabule o wkurzających aspektach trzeciej części. O tym jakie naprawdę jest ME3. Gdy pojawiły się napisy – wiedziałem już wtedy, że nie będę mógł. Recenzja Mass Effecta nie będzie pierwszym poważnym wpisem Maxa Demage, bo to co zostało w mym sercu po tej grze… nie sposób opisać słowami.

Pierwsza cześć miała swoje zalety i wady, była dobra, jednak dopiero rozkręcała świat. Można by ją ocenić na dobre 9 w skali 10 stopniowej. Druga część mimo wielu ulepszeń wprowadził wiele wkurzających rzeczy. Zasłużyła więc na solidne 8. Trzecia cześć to ciekawe połączenie i most między jedynką a dwójką jeśli chodzi o rozwiązania, fabułę i epickość – daje nam to 8,5. Wyciągając z tych liczb prostą średnią można by uznać, że ME jest zaledwie dobry. Może nawet bardzo dobry. Nie jest jednak wart miłości ani osobnych felietonów. To jest jednak tylko matematyka – nie uwzględnia wielu zmiennych.

Książek, komiksów, figurek, naszywek, trailerów, encyklopedii oraz ogromnej rzeczy fanów, którzy pomagają kreować świat w sposób całkowicie czynny. Zaczynając od fanowskich opowiadań kończąc na świetnych rysunkach i komiksach. To wszystko – gra, jej otoczka, oraz fani – powoduje że Mass Effect 3 jest grą wartą miłości.

Pluszowy Garrus... aż człowiek chce sie przytulić
Pluszowy Garrus... aż człowiek chce sie przytulić

Dzięki tej dziwnej - niektórzy mogą uważać, iż skrzywionej - relacji, to właśnie JĄ zapamiętam do końca życia. Nie Crysisa z cudowną grafiką, nie Wiedźmina - polską dumę, nie serialowe CoD z licznymi rozkładającymi na łopatki scenami walki.

Zrozumieć to można jednak tylko wtedy, gdy wejdzie się w ten świat całą duszą.

Lecz kończy się ta historia – tak jak kiedyś skończyła się wielka wojna między ARM i CORE. Pora znaleźć nową miłość.

Tudzież wrócić do starej.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.