Słowem wstępu z ciekawostką
Słowem wstępu... Miło mi zaanonsować, iż właśnie objąłem dowodzenie nad tym blogiem. Hura! chciałoby się rzec. No owszem, hura :P Raz na jakiś czas (może po sesji będzie to okres regularny) będę tu zamieszczał ciekawostki z "komputerowej" części mojego życia. A to jakiś teścik sprzętu, a to opis frustracji spowodowanych błędami w oprogramowaniu...
Obiecana ciekawostka
Jeśli jesteście w posiadaniu netbooka Asus EeePC 1215N lub VX6 wyposażonego w porty USB 3.0, ani mi się ważcie dotykać do oprogramowania setFSB, które jest opisane na jednym z forów (a dokładniej tutaj ) jako jedyna aplikacja do o/c dla tej serii netbooków. Owszem, jest to aktualnie jedyny sposób, aby z jego 1,8GHz Atoma wyciągnąć 2,0, a czasem nawet i 2,2Ghz. Ale trzeba za to zapłacić pewną cenę.
Zanim do niej przejdę - słowo wyjaśnienia. Po co podkręcać? Normalnie, oprogramowanie ASUS-a dołączane do EeePC-tów reguluje zakres częstotliwości taktowania zegara procesora. Dla Atoma 1,6GHz, częstotliwość dla trybu oszczędnego to 1,2GHz, dla trybu szybkiego to 1,6GHz, a dla trybu superszybkiego to 1,7GHz (fabryczny o/c, niczym w notebookach MSI, tyle, że tutaj steruje tym soft, a nie BIOS). Niestety, w serii 1215N / VX6 oprogramowanie to potrafi podkręcić procek o całe 36MHz, a skręcić go nie potrafi wcale.
Istnieje alternatywa - rzeczony setFSB. Aplikacja niededykowana dla tego sprzętu, wyświetlająca informację niepokrywającą się z rzeczywistą, ale za to "działająca", tzn. przestawiająca częstotliwość na szynie. W tandemie z CPU-Z jest całkiem wygodna w obsłudze. Ot, ustawić odpowiednie parametry, nakazać dokonanie zmiany i gotowe. Przejdźmy więc do ceny, którą nam przyjdzie za to zapłacić. Nie, nie dosłownie - aplikacja jest przecież darmowa.
Po pierwsze, jakakolwiek próba obniżenia taktowania celem oszczędzania energii skończy się wyłączeniem wszystkiego poza ekranem. Dosłownie - wyłączy się Wam HDD, wyłączy się wiatraczek... Netbook dostanie zawału. Taka drastyczna oszczędność energii, z pominięciem celowości... Oczywiście, sytuacja ta nie jest bez wyjścia - po takim wydarzeniu wyłączamy netbooka "na twardo" (POWER przez kilka sekund), po czym odłączamy zasilacz i wyciągamy baterię na jakąś minutkę. Po podłączeniu z powrotem, wszystko zaczyna działać tak, jak powinno.
Po drugie, jakakolwiek próba zmiany taktowania w dowolną stronę, skończy się wyłączeniem portów USB 3.0 (w modelach wyposażonych w ten port). Po prostu sterownik odmówi posłuszeństwa. Możecie grzebać w managerze urządzeń, restartować usługi i procesy z nim powiązane - nic Wam to nie da. Pozostanie tylko restart komputera. W nieco bardziej komfortowej sytuacji są posiadacze wersji z samym USB 2.0 - u nich, jeśli nie zależy im na porcie RJ-45 i stanie oczekiwania (które po podkręceniu po prostu przestają działać), można wyciągać z malucha te upragnione 2,0 GHz, a czasem i więcej. Rzecz w tym, że ASUS-y tych serii są niezwykle wrażliwe na zmiany częstotliwości na szynie FSB. Objawia się to właśnie problemami z wymienionymi portami, a w zakresie 2,0-2,2GHz, komputer może raz chodzić stabilnie, innym razem bez powodu "paść" (informacje za wcześniej wymienionym forum). Tak więc, czy warto?
Na badanym sprzęcie sprawdziłem indeks wydajności systemu Win7 Professional 64bit - nie podskoczył nawet o 0,1 jednostki przy częstotliwości 2,05GHz. Na więcej benchmarków czasu nie miałem, gdyż sprzęt nie był mój (tak, tak, łatwo tak na czyimś robić) :P Utrata USB 3.0, RJ-45, stanu oczekiwania... i to wszystko po marne 250 MHz w i tak już szybkim sprzęcie? Czy to jest opłacalne? To netbook! Jego zadaniem jest być urządzeniem mobilnym i niekoniecznie wydajnym. Więc w mojej opinii, taka wymiana jest całkowicie bezsensowna.
Zatem - bez kija nie podchodź - zdaje się mówić do właścicieli najszybszej serii netbooków ASUS'a programik setFSB. Znaleźć go możecie na stronie twórcy. Ale nie szukajcie go. Naprawdę. Jeśli jednak się zdecydujecie - pamiętajcie, że ostrzegałem. ;)
Dobrej nocy!