Dystrybucje Linuksa to nuda. Programiści odchodzą w stronę GitHuba

Dystrybucje Linuksa to nuda. Programiści odchodzą w stronę GitHuba26.08.2014 15:08

Wczorajsze 23. urodziny Linuksa skłaniają do refleksji nad jegoprzyszłością – szczególnie tam, gdzie przyszłość ta niewygląda tak różowo, jak na superkomputerach czy smartfonach.Potwierdzały to Waszekomentarze, w których nieraz przedstawialiście mocne zarzutyprzeciwko współczesnym linuksowym dystrybucjom. Ale problemy widzątakże ci, którzy nad linuksowymi dystrybucjami pracują. Swojeobawy przedstawił niedawno Matthew Miller, stojący dziś na czelespołeczności Fedory. Widzi on zagrożenie dla dalszego rozwojudystrybucji Linuksa tam, gdzie raczej nikt do tej pory go nie widział– w społecznościowych serwisach z kodem, takich jak GitHub.

Przez wiele lat na konferencji LinuxCon, jednej z najważniejszychdla Linuksa corocznych imprez, centralne miejsce zajmowały stoiskatwórców rozmaitych darmowych dystrybucji, takich jak OpenSUSE,Fedora czy Gentoo. W tym roku w Chicago nie było ani jednego takiegostoiska – zauważa Miller, podkreślając, że przyczyną wcale niesą kłopoty finansowe. Od lat 2005-2006, kiedy to zainteresowanielinuksowymi dystrybucjami osiągnęło swój szczyt, uwaga zarównoprogramistów Open Source jak i szeregowych użytkowników kierujesię w inne strony.

Widać to dobrze w statystykach dostarczanych przez Trendy Google.Na poniższym wykresie wyraźnie widać przypadający na 2005 rokszczyt zainteresowania Fedorą i Debianem – i kolejne 10 lat,podczas których te najpopularniejsze dystrybucje utraciły tak wielez rozgłosu, dziś z trudem utrzymując niską, choć stałąobecność w mediach online. Po części można to wytłumaczyćpojawieniem się Ubuntu, którego sukces koreluje wyraźnie zmalejącym zainteresowaniem Fedorą i Debianem, ale i Ubuntu doszłodo swojego szczytu około 2008 roku, by w naszych czasach wrócić dopoziomu popularności z 2006 roku.

[1/2]
[2/2]

Tłumaczyć ten stan rzeczy można na wiele sposobów. Jedną zchętnie przywoływanych interpretacji jest np. wzrost popularnościsystemu OS X. Niejeden deweloper w końcu zmęczył się„problematycznością” Linuksa na laptopach, zamieniając swójsprzęt z niedziałającą kamerką czy rozłączającym się WiFi naMacBooka, w którym wszystko działa dobrze – i zamiast walczyć zkonfiguracją przesyłania plików między urządzeniami poBluetooth, można po prostu pliki te przesłać, bez grzebania wplikach konfiguracyjnych. Matthew Miller wskazuje jednak na cośinnego. Maleje otóż znaczenie linuksowych dystrybucji jako głównegomedium dystrybucji oprogramowania o otwartym kodzie źródłowym.

Początkowo otwarte oprogramowanie było dostarczane po prostujako kod w paczkach tar.gz, do samodzielnego pobrania ze stronprojektu i skompilowania przez zainteresowanego użytkownika. Starsiużytkownicy GNU/Linuksa pewnie dobrze pamiętają, ile to narzędziinstalowali w swoich systemach kombinacją poleceń ./configure,make, make install – w nadziei, że proces budowania zakończy siępowodzeniem. Duże linuksowe dystrybucje, z ogromnymi repozytoriamioprogramowania niezależnych programistów, zmieniły ten stan rzeczy– tak Debian ze swoimi pakietami .deb, jak i Fedora z pakietami.rpm znacząco uprościły dostępność oprogramowania dlaużytkowników. Sami deweloperzy zaczęli więc starać się, by ichnarzędzia trafiały do popularnych dystrybucji, zapoczątkowując wten sposób symbiotyczną relację między obiema stronami.

Pojawienie się GitHuba skończyło te miodowe lata. Deweloperzyoprogramowania Open Source nagle dostali wygodne narzędzia dopublikacji swojego kodu w standardowym formacie, wraz z niezbędnyminarzędziami do zarządzania tym wszystkim. Odwiedzając stronydomowe popularnych projektów można więc dziś coraz częściejznaleźć na nich komunikat fork us on GitHub.Coraz rzadziej widać komunikaty w stylu jesteśmy wFedorze. Linuksowe dystrybucje,niegdyś stewardzi otwartego oprogramowania, dziś stają się dlaprogramistów jakby… zbędnymi pośrednikami.

Na GitHubie jest dziś około 15milionów repozytoriów. Liczba pakietów dostępnych w Fedorze jesto trzy rzędy wielkości mniejsza (ok. 18 tys.). Nawet jeśli uznać,że 90% tego wszystkiego z GitHuba to śmieci, to wciąż ilośćoprogramowania wartego uwagi daleko przekracza wszelkie możliwościtwórców linuksowych dystrybucji do odpowiedniego tego zapakowania.Oprogramowanie to jest coraz częściej neutralne względemsystemowej platformy – równie dobrze można je uruchomić nasprzęcie Apple'a, co na laptopie z Windows (o ile ktoś się postaraprzygotować sobie na Windows właściwe środowisko uruchomieniowe).

W świecie Linuksa coraz więcejsię też mówi w ogóle o odejściu od pakietów – zastępując jekontenerami aplikacyjnymi, np. coraz popularniejszym Dockerem.Izolacja zasobów kontrolowana przez jądro Linuksa pozwala nauruchamianie niezależnie od siebie oprogramowania, bez narzutuzwiązanego z uruchamianiem maszyn wirtualnych. Zamknięta wkontenerze apikacja ma dzięki wykorzystaniu mechanizmu przestrzeninazw jądra kompletnie wydzielony widok na sieć, systemy plików,drzewa procesów czy identyfikatory użytkowników, podczas gdymechanizm cgroups pozwala na wydzielanie kontenerowi określonychzasobów pamięci operacyjnej, pamięci masowej, mocy obliczeniowejoraz I/O. Stąd też slogan Dockera: zbuduj, wyślij iuruchom dowolną aplikację, gdzie tylko chcesz.[yt=http://www.youtube.com/watch?v=ZzQfxoMFH0U]

W ślad za Dockerem idą jeszczebardziej radykalne rekonstrukcje Linuksa. Wielkie zainteresowaniewywołał CoreOS – forkgoogle'owego ChromeOS-a, w którym zrezygnowano z klasycznychmenedżerów pakietów, zmuszając wszystkie aplikacje do działaniawe własnych kontenerach. System ten został zaprojektowany tak, byułatwić automatyzację i wdrażanie kontenerów, dostarczającjedynie mechanizmy współdzielenia konfiguracji i wzajemnegowykrywania usług. Ten ogromnie już nieuniksowy w swojejarchitekturze Linux z klasycznymi dystrybucjami ma tyle wspólnego,że wykorzystuje do startu demona inicjalizacji systemd – i wieluwidzi w nim przyszłość Linuksa.

Anatomy of a CoreOS Update

Klasyczne dystrybucje stoją więcdziś przed dylematem. Pozostając tym, czym były do tej pory,ryzykują dalszą marginalizacją. Próbując się upodobnić dokomercyjnych systemów operacyjnych, takich jak Windows czy OS X,ryzykują przeszacowaniem swoich możliwości (a i tak w ten sposóbnie zdobędą rynku, bo rynek zdobywa się nie możliwościamitechnicznymi, lecz umowami partnerskimi). Wybierając zaś drogęminimalizacji, na podobieństwo CoreOS-a, tracą całąindywidualność, jaką do tej pory wypracowały – i ryzykujązantagonizowanie swoich dotychczasowych użytkowników. Zapewne różnebędą drogi, którymi pójdą ich twórcy, więc możemy spodziewaćsię w najbliższych latach, że sporo się zmieni wśród tych 286aktywnie dziś utrzymywanych dystrybucji.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.