FireWire: pokonany konkurent USB

FireWire: pokonany konkurent USB31.10.2021 09:27
FireWire
Kamil J. Dudek

Koniec października 2021 to czas, na który przypadają dwie ciekawe rocznice: Windows XP oraz iPod. Przez ostatnie dwie dekady powiedziano na ich temat tak wiele, że trudno o cokolwiek nowego (choć temat jest oczywiście niemożliwy do wyczerpania). iPod jest jednak dobrą okazją do wspomnienia pewnego standardu, o którym wielu już dziś zapomniało. Mowa tu o złączu komunikacyjnym pierwszych iPodów: FireWire.

Port FireWire, nazywany także gniazdem 1394 (od identyfikatora standardu IEEE-1394), od początku był uznawany potocznie za gniazdo "do multimediów". Wynikało to z wysokich prędkości transmisji, zdecydowanie wyższych od innych konsumenckich portów i zdecydowanie wyższych niż w przypadku USB. Super-szybkie złącza były czymś wysoce nietypowym w komputerach ogólnego przeznaczenia i znajdowały zastosowanie raczej "w tym droższym" sprzęcie.

Gdy opublikowano standard FireWire, a raczej gdy minął mniej więcej rok od premiery i stały się dostępne jakiekolwiek karty PCI ze stosownymi gniazdami, kwestie komunikacyjne w świecie PC były dość nędzne. Świeży standard ATX zapewniał niewiele pod względem szybkiej komunikacji. Złącze szeregowe, wykorzystywane do modemów pracujących w kanale 14 kilobajtów (115200 bodów), wyciągało maksymalnie niecałe 32 kilobajty na sekundę. Port równoległy z EPP, pomijając chwilowo meandry komunikacji równoległej, oferował 2 megabajty na sekundę, ale trudno znaleźć urządzenie zdolne do wynegocjowania czegoś takiego. USB 1.1, "przyszłość peryferiów" i pozbawiony wad cud techniki, zapewniał 1.5 megabajta.

Niewidzialny standard

W takiej sytuacji w zasadzie niezbędne było stosowanie dedykowanych kart PCI ze złączami wyłącznymi dla urządzenia, które chciało się podłączyć celem szybkich transferów. Przed FireWire każdy robił to po swojemu. Po jego premierze, rynek multimediów szybko na niego przemigrował... ale komputery nie miały wbudowanych gniazd 1394 i potrzebowały oddzielnego kontrolera. A ten był nienajtańszy.

FireWire PCI, Źródło zdjęć: © PxFuel
FireWire PCI
Źródło zdjęć: © PxFuel

A więc potrzeba była nieco niszowa, ale niewątpliwie istniała. Zidentyfikował ją Apple. Widząc zapotrzebowanie na autokonfigurujący protokół wysokiej prędkości i ogólnego przeznaczenia, czyli "port do wszystkiego", w Apple chciano wymyślić uniwersalny port szeregowy, który miałby zastąpić wszystkie inne gniazda w Makach (tak przynajmniej sugeruje Michael Teener, architekt 1394). Jest to dokładnie ta sama motywacja, która stała za stworzeniem USB.

Jednak zanim zespół USB w ogóle powstał i zaczął cokolwiek robić, Apple już polowało na talenty zdolne do stworzenia złącza likwidującego problem komunikacji na wiele następnych lat. Znaleziono je w IBM, STM, Sony, Hitachi, LG... Pojawił się nawet Panasonic. Apple zabrał się do sprawy na poważnie. W 1995 roku mieli już gotowy port o unikatowym, nowoczesnym kształcie, zdolny do przesyłania 50 megabajtów na sekundę (!), w obie strony (!!), za pomocą dedykowanego kontrolera niezależnego od obciążenia CPU (!!!).

Lepszy, ale gorszy

A to nie wszystkie zalety. Urządzenia 1394 dało się łączyć w łańcuchy, bez konieczności podłączania ich bezpośrednio do huba, jak w USB. Możliwe było połączenie kilku urządzeń w "pociąg" i podpięcie jednego kabelka do komputera. FireWire był niemal zbyt dobry, by był prawdziwy. W rezultacie Apple speszył się i stwierdził, że FireWire to za duży high-end jak na ich gust. W rezultacie port musiał czekać kilka lat na swoją premierę w Makach.

Komitet FireWire już zapomniał, że istnieje... | Kamil J. Dudek
Komitet FireWire już zapomniał, że istnieje...
Kamil J. Dudek

FireWire był jednak drogi. Nie tylko ze względu na dedykowany kontroler, ale także z powodu licencji. Apple żądał dolara za każdy port 1394 w urządzeniu. Jak pisało niegdyś Ars Technica, był to poważny błąd w strategii popularyzacji standardu, który odstraszył Intela, próbującego podobno... dodać obsługę FireWire do swoich chipsetów! Zamiast tego wybrano USB. Jest to swoją drogą zabawne, ponieważ ten sam numer Intel wraz z Apple wywinął w przypadku Thunderbolta: port nie ulegał popularyzacji ze względu na licencję. Jej obecność i cenę motywowano koniecznością generowania przychodów dla operacji "autoryzowania" sprzętu do użycia z Thunderboltem.

FireWire miał więc stać się portem do zadań specjalnych, dla drogich urządzeń z drogą licencją. USB z kolei - portem "dla plebsu", stosowanym do klawiatur, drukarek, padów, modemów i skanerów. Czyli tych nudnych peryferiów.

Konkurencja nie stoi w miejscu

Ten plan jest dobry tylko przy założeniu, że USB nigdy się nie rozwinie i nie osiągnie prędkości oferowanych przez 1394. A stało się to jeszcze w ramach rewizji standardu USB 2.0, gdzie wykręcono 60 megabajtów (najnowszy USB oferuje 5 gigabajtów na sekundę). Obciążenie dla procesora przestało być blokującym problemem już w czasach Pentium III. FireWire przegrał pojedynek. Być może upór Apple był tu kluczowy.

Dziś nie ma już żadnych peryferiów używających FireWire i nikt nie produkuje ich kontrolerów. Strona internetowa konsorcjum utrzymującego standard także zniknęła. W subiektywnym odczuciu wielu użytkowników, FireWire uchodzi jednak za bardziej dojrzały i godny zaufania protokół niż USB, w którym mimo upływu lat i kolejnych wersji, często radą jest "pomiń huba, podepnij się bezpośrednio".

Czy wojny złącz już ustały? W większości tak. Obecnie "biją się" głównie HDMI i DisplayPort, pokrywając się funkcjonalnie niemal w całości. Niemal.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.