GitHub to klub dla chłopców? Stracił jedną z bardziej znanych pracowniczek

GitHub to klub dla chłopców? Stracił jedną z bardziej znanych pracowniczek17.03.2014 17:01

Obracając się wśród programistów nie sposób nie zapoznać się z GitHubem — młodą firmą, oferującą narzędzia i platformę do pracy zespołowej nad programami oraz do publikacji kodu projektów — oraz nie posłuchać o nierówności płci oraz, zależnie od rozmówców, fatalnej bądź doskonałej sytuacji kobiet, trudniących się programowaniem.

Kolejną dyskusję o sytuacji kobiet w branży zapoczątkowało odejście Julie Ann Horvath z GitHuba. Julie dołączyła do młodego projektu w 2012 roku, jako pierwsza kobieta w zespole projektowo-deweloperskim. Przyznała, że zachwyciła ją idea platformy, bo jest to miejsce dla ludzi robiących coś dla ludzi, którzy coś chcą zrobić. Przez ten czas zasłynęła między innymi dzięki Passion Projects — serii spotkań, promujących projekty kobiet związanych z GitHubem — a przy okazji z promowania firmy jako przyjaznej kobietom. Słowa Julie wskazują jednak na to, że było to jedynie zaklinanie rzeczywistości.

Szczegółami swojego odejścia Julie podzieliła się z redakcją serwisu TechCrunch. było mi bardzo trudno przyzwyczaić się do kultury, agresywnej komunikacji przy wysyłaniu kodu do projektu (konkretnie chodziło o wulgarne dopiski przy pull requestach) i do tego, jak mało mężczyźni, z którymi pracowałam, szanowani i cenili moją opinię — napisała Julie. Przyznała, że na początku przyłączyła się do klubu, ale sytuacja uległa zmianie, kiedy to jej osoba była tematem dyskusji w zupełnie nieodpowiednich miejscach — na przykład właśnie w repozytorium czy zgłoszeniach błędów.

To oczywiście doprowadziło do poczucia, że Julie jest traktowana inaczej, niż reszta zespołu. Dlaczego? Gdyż jest inna, niż reszta, co doprowadziło do poczucia dyskryminacji ze względu na płeć. Komentarze dołączane do czynności w repozytorium nie zostały zacytowane, więc możemy tylko domyślać się, jakiej były natury i gdybać, czy mogły być obraźliwe, czy tylko uszczypliwe. Niemniej jednak, to nie jest miejsce na dogryzanie współpracownikom. TechCrunchowi Julie powiedziała także, że reakcje pracowników GitHuba na pracę wielu zatrudnionych tam kobiet została przez nią określona jako poważny problem.

Zanim Julie odeszła, jeden z programistów, osoba dobrze znana w społeczności i firmie, podobno próbował ją dość bezpośrednio poderwać. Odrzucony sabotował ich wspólne projekty. Podobno Julie nie była jedyną jego „ofiarą”, a kobiety w firmie są dla niego okazją. Passion Projects powstał jako reakcja między innymi na takie zachowania, ale nic się nie poprawiło.

Punktem zwrotnym była luźna rozmowa przy drinku z żoną jednego z szefów. Szybko zeszło na zapewnienia, że ma ona wpływ na decyzje męża i lepiej żeby Jullie nie zmieniała pracy i nie rozgłaszała, co się dzieje w GitHubie. Podobno żona współwłaściciela firmy ma także swoich szpiegów, którzy to mają dostęp do komunikacji między pracownikami. Sprawę pogorszył chłopak Julie, także pracujący w GitHubie, który się wstawił za swoją partnerką.

Plotka głosi, że wspomniana wyżej żona wysoko postawionego pracownika GitHuba wypytywała innych pracowników o Julie i jej życie osobiste. Z drugiej strony, do zarządu firmy docierały informacje, jakoby Julie groziła żonie szefa. Wyżej postawiona kobieta pojawiała się w biurze, zazwyczaj w pobliżu programistki, i na różne sposoby pracowała nad tym, aby Julie w końcu zrezygnowała z pracy. Jej chłopak także nie miał łatwego życia i podobno jego również jeden ze współzałożycieli firmy próbował przekonać do odejścia. Julie pożegnała się z firmą pierwsza, ale jak sama twierdzi, czarę goryczy przelało coś zupełnie innego. Programistka poczuła się zniesmaczona i zażenowana, kiedy zobaczyła, jak dwie z jej koleżanek bawią się hula-hop, a obserwują je współpracownicy siedzący na ławce. Scenę przyrównała do klubu ze striptizem.

O jej decyzji można sporo przeczytać na Twitterze. Nie brak tam także gorzkich komentarzy. Padają takie słowa, jak szykanowanie i maltretowanie, a także oskarżeń o brak działania ze strony zarządu GitHuba wobec drapieżników i dręczycieli. Pojawiają się także przestrogi kierowane do innych marginalizowanych pracowników w różnych firmach, którzy nie mogą liczyć na żadną ochronę ze strony pracodawcy. TechCrunch zamieścił zrzut ekranu z wewnętrznej platformy komunikacyjnej pracowników GitHuba, na której trudno znaleźć współczujące komentarze. Samozwańcza królowa GitHuba została tam oskarżona o kłamstwa związane z pracą innych, rozpuszczanie plotek na temat innych kobiet w pracy i utrudnianie innym życia.

Współzałożyciel firmy opublikował oficjalne przeprosiny. W notatce Chris Wanstrath, obecny kierownik GitHuba, poinformował, że prowadzone jest dochodzenie w tej sprawie, a osoby wskazane przez Julie jako będące prowodyrami szykanowania (jeden z szefów oraz jeden z jej współpracowników) zostały na razie zwolnione z obowiązku świadczenia pracy. Wanstrath w notatce wyjaśnił też, że kobieta, o której mowa, nie ma i nie miała wpływu na zatrudnienia, ale do innych zarzutów się nie odniósł. Problemem nie jest już nierówne traktowanie kobiet. Sprawa poszła znacznie dalej, zamieszane zostało kierownictwo oraz osoba nie związana z firmą, pod znakiem zapytania stoi także prywatność pracowników.

Faktem jest, że wśród programistów kobiety to mniejszość i wystarczy się rozejrzeć, aby przekonać się o tym na własne oczy. Jak duża jest dysproporcja, pokazały nam ostatnio badania Komisji Europejskiej, przeprowadzone wśród twórców aplikacji mobilnych. Tam mężczyźni stanowią aż 91% programistów. Praca w takim środowisku nie jest łatwa dla żadnej ze stron, zmusza przy tym ludzi do walki nie tylko z wychowaniem i kulturą, w jakiej wyrośli, ale także z naturą gatunku. Nie ma niestety prostej recepty na zapewnienie wszystkim zdrowej atmosfery w miejscu pracy, zaś akcje na rzecz takiego czy innego równouprawnienia miewają także skutki uboczne, czego Passion Projects jest dobrym przykładem.

Historia Julie została tu przedstawiona tylko z jednej strony. Nie możemy jednoznacznie powiedzieć, czy w GitHubie kobiety rzeczywiście traktowane są jak striptizerki, czy tylko ta jedna pracowniczka była przewrażliwiona. Możemy jedynie zwrócić uwagę na to, że osoba trzecia, nie zatrudniona w firmie, mogła się po niej swobodnie poruszać i podobno nawet czytać korespondencję pracowników, oraz że konflikt nie został dostatecznie szybko rozwiązany. Jakie by nie były jego przyczyny, kilka osób bardzo z tego powodu cierpi. Ta historia będzie też dla kobiet rozważających karierę w IT kolejnym argumentem, aby jednak nie iść w tym kierunku.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.