Mark Shuttleworth: nie ma miejsca dla malkontentów w społeczności Ubuntu. Nie podoba się? Odejdźcie

Mark Shuttleworth: nie ma miejsca dla malkontentów w społeczności Ubuntu. Nie podoba się? Odejdźcie08.03.2013 12:58

Dawno już nie było tak głośno wokół Ubuntu i Canonicala.Wydanie wersji systemu skrojonej na urządzenia mobilne, debaty nadprzejściem na model wydawniczy rolling-release (czyli taki, wktórym systemowe oprogramowanie jest aktualizowane na bieżąco), awreszcie decyzja o porzuceniu serwera wyświetlania X.org, jak ikandydata na jego następcę – Waylanda (by rozwijać własnyprojekt o nazwieMir) sprawiły, że w światku FLOSS huczy. I nie są to dźwiękiprzyjazne dla szefa Canonicala, Marka Shuttlewortha.Przyparty do muru Shuttleworth wziął działania swojejfirmy w obronę. Opublikował w tym tygodniu na swoim blogu kilkawpisów, które wyjaśniają politykę Canonicala, zarazem pokazując,że Ubuntu to Ubuntu – i nie ma co mierzyć go miarkamiinnych, hobbystycznych dystrybucji.Przede wszystkim szef Canonicala radziwszystkim krytykom, niezadowolonym z tego, co się dzieje zUbuntu, by sobie znaleźli inny system. Nikt im nie każe korzystaćz tego systemu, nie muszą też zatruwać atmosfery dyskusjiswoim jadem. Ubuntu nie jest projektem sterowanym przez społeczność,taki model rozwoju zdaniem Shuttlewortha nie sprawdza się bowiemw projektach tak ambitnych jak jego system operacyjny. Istnieje wieleczysto społecznościowych dystrybucji. No i patrzcie, są onepełne politykierstwa, złośliwości, frustracji, przekupstwa irozczarowań – napisał.Samego siebie Shuttleworth postrzega jako przywódcę, który w2009 roku podjął się zadania, którego żadna z istniejącychopensource'owych społeczności podjąć nie mogła – rzuceniawyzwania firmom produkującym własnościowe oprogramowanie. Takiezadanie wymaga dalekosiężnego spojrzenia, i choć szef Canonicalaprzyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, że wprowadziłrozłamowe zmiany do świata Linuksa, to miał do tego dobre powody –chciał stworzyć opensource'owy system operacyjny, który będzieliderem zarówno na rynku klienta indywidualnego jak i klientabiznesowego. To nie jest system dla informatycznych hipsterów, zawszelką cenę pragnących być innymi niż reszta: najgłupsząrzeczą, jaką bystra osoba może powiedzieć jest – Linux powinienbyć trudny, aby być niedostępnym.Shuttleworth chce, by wolne oprogramowanie stało się normą, a niewyjątkiem.[img=ubuntu-costam]Dostałosię też zwolennikom przekształcenia Ubuntu w dystrybucjęrolling release. Dla Shuttlewortha takie wydania nie sąprawdziwymi wydaniami, niesą więc czymś, z czego Ubuntu mogłoby korzystać. Możliwejest jednak przyspieszenie cyklu wydawniczego, tak jak kiedyśMozilla przyspieszyła wydawanie Firefoksa, na pewno też będziekontynuowana praktyka aktualizowania wydań LTS, tak by wprowadzaćdo nich nowe sterowniki i oprogramowanie.Finalnie Shuttleworthwypowiedziałsię w sprawie pozostałych odmian *buntu, które w obecnejsytuacji wydają się być pozostawiane na lodzie. Zapewnił, żeodmiany te są dla rodziny Ubuntu bardzo ważne, że przynosząróżnorodność i czynią system bardziej interesującym –mogąc przy tym korzystać ze skoncentrowanego, intensywnego rozwojugłównej platformy, przeznaczonej do masowego odbiorcy. Przykłademefektów takiego skoncentrowanego rozwoju ma być właśnie nowyserwer wyświetlania Mir, na którym według szefa Canonicalaświetnie powinien działać KWin – menedżer okien środowiskaKDE.Deklaracje Shuttlewortha mogąjednak w tym wypadku nie mieć żadnego pokrycia. Kwestię zgodności KWin/KDE zMirem podjął na swoim blogu opiekun tego menedżera, Martin Gräßlin. Napisał on, że żadnego wsparcia dla Mira w KWin niebędzie, ponieważ byłoby to niezgodne z polityką KDE – nie sąprzyjmowane żadne łatki zawierające kod specyficzny dla jednejdystrybucji czy systemu. Może kiedyś, jeśli Mir staniesię dostępny na innych dystrybucjach, Gräßlin wycofa swojeweto. Na to jednak się nie zanosi, sądząc po oszałamiającymsukcesie Unity na innych niż Ubuntu dystrybucjach. W praktyce to bardzo zła wiadomość dla Kubuntu, oznacza ona, że twórcy tej zorientowanej na KDE dystrybucji będą musieli w przyszłości samodzielnie przenosić pakiety X.org z Debiana, gdyż z Mira przecież nie skorzystają.Przywódca więc czy megaloman?Na pewno Shuttlewortha nie jest łatwo jednoznacznie sklasyfikować.Bez względu na Waszą, naszą i linuksowej społeczności opinię onim, robi on jednak coś, czego nie robi nikt inny – i choćby ztego powodu warto mu dobrze życzyć. W końcu nie jest tak, żedeweloperzy Mira to ludzie, którzy wcześniej pisali X.org czyWaylanda, a teraz pod lufą karabinu zostali zmuszeni do niewolniczejpracy w Canonicalu. Ci ludzie robią to, co lubią – nawet jeślinie podoba się to linuksowemu mainstreamowi.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.