O powstawaniu Windows. Jak tworzono najpopularniejszy system na świecie: Chicago

O powstawaniu Windows. Jak tworzono najpopularniejszy system na świecie: Chicago08.06.2020 07:14
Jak tworzono najpopularniejszy system na świecie: Chicago (fot. Marcin Wichary, CC-BY 2.0)
Niczego więcej do szczęścia nie trzeba.
Niczego więcej do szczęścia nie trzeba.

Koniec lipca 1993 to czas osobistego zwycięstwa Dave'a Cutlera, pracownika Microsoftu i utalentowanego inżyniera. Wydano wtedy system operacyjny Windows NT. Cutler, którego poprzedni pracodawca, firma Digital, nie pozwolił ukończyć prac nad prototypem systemu operacyjnego nowej generacji, miał szansę sfinalizować jego wariant w Redmond. Była to sytuacja z cyklu win-win: Microsoft otrzymał oprogramowanie niezależne od platformy i stanowiące dojrzały projekt, a Cutler, choć sceptyczny wobec OS/2 i Windows, mógł rozwinąć idee systemu VMS, uparcie niepodejmowane przez branżę.

Windows NT był doskonałym projektem i całkiem niezłą implementacją. Przybliżał komputery osobiste do świata dedykowanych stacji roboczych, a po części nawet zaawansowanych maszyn przemysłowych typu mainframe. Była to skala dojrzałości przystająca do potencjału oferowanego przez platformę PC i coś nieobecnego u konkurentów. Klasyczne komputery domowe wyginęły, a Apple miał ze swoim systemem mniej więcej takie same problemy, co Microsoft z Windowsem.

Nieważne, kto ma rację

Jednak IT to mało romantyczny biznes i nie wystarczy mieć rację, by wygrać. Windows NT był technologicznie znacznie lepszym produktem niż pozostałe systemy dla komputerów "ogólnego przeznaczenia", ale sama jego obecność na rynku nie sprawiała, że ludzie nagle spontanicznie wymienią sprzęt na zgodny i wystarczająco mocny do tego, by pracować z NT, a nie z DOS-em. Próby odchudzenia NT nie powiodły się, a Windows 3.11, mimo wielu dodatków i usprawnień, był przestarzały. Szczególnymi problemami były kooperatywna wielozadaniowość oraz 16-bitowe środowisko uruchomieniowe.

Windows NT. Z wierzchu taki sam, wewnątrz zupełnie inny. (fot. Betawiki)
Windows NT. Z wierzchu taki sam, wewnątrz zupełnie inny. (fot. Betawiki)

Tego, że NT nie zastąpi Windowsa od razu, można było być pewnym już pod koniec 1991 roku. Nadzieje przełożono więc na jego mitycznego następcę (Cairo), a rynek tanich komputerów osobistych miał na jakiś czas przejąć Windows 4.0, planowany na rok 1993. Niestety i to okazało się niemożliwe: w międzyczasie wydano więc Windows 3.11, a wersja 4.0 przyszła na świat po wielu opóźnieniach jako Windows 95.

Czwarte wcielenie fuszerki

Windows 4.0, zwany początkowo "Chicago", miał być czymś więcej niż 3.11, ale czymś (znacznie) mniej niż NT. Za główną zaletę przygotowywano w nim obsługę 32-bitowego środowiska programowania, nazwanego Win32 podczas prac nad NT. Fragmenty Win32 przeportowano do Windows 3.11 jako Win32s, ale ze względu na ograniczenia platformy, niedostępne były nowe mechanizmy OLE, wielozadaniowość ani wątki. Windows 4.0 miał obsługiwać szerszy podzbiór Win32, pod nazwą Win32c, a także dostarczać wielozadaniowość i 32-bitowe środowisko uruchomieniowe.

Microsoft wyobrażał sobie w 1992 roku wersję 4.0 nieco inaczej, niż to, co ujrzało światło dzienne jako finalny produkt. Przede wszystkim, jądro trybu rozszerzonego 386, umożliwiające ładowanie wielu sesji MS-DOS, było planowane jako potencjalnie oddzielna wersja MS-DOS, pracująca w trybie chronionym. Niejasne opisy z etapu projektowania wynikają zapewne z tego, że produkt po prostu jeszcze nie istniał. Nie powstała także żadna 32-bitowa wersja MS-DOS, ale menedżer maszyn wirtualnych (VMM.VXD) w Windows 95 umożliwiał uruchamianie wielu sesji DOS równolegle, a także okien wiersza poleceń z 32-bitowymi aplikacjami.

Gdy zbadano intuicyjność GUI Windows na grupie kontrolnej, wyniki były porażające. Było źle. (fot. Microsoft)
Gdy zbadano intuicyjność GUI Windows na grupie kontrolnej, wyniki były porażające. Było źle. (fot. Microsoft)

Ponieważ przeportowanie Win32 oraz 32-bitowa wielozadaniowość były uznane za osiągalne w dwa lata, Windows 4.0 nie miał jeszcze dostać nowego interfejsu, opracowywanego w laboratorium zaawansowanych systemów w ramach projektu Cairo. Kalendarz oraz natura nowych aplikacji sprawiły, że wydawanie nowego systemu bez nowego GUI stało się pozbawione sensu. Dlatego Windows 95 otrzymał Eksploratora oraz Pasek Zadań.

Gorsze, ale lżejsze

W ten sposób Microsoft otrzymał kolejną wersję klasycznego Windowsa. Opierając się na przestarzałej i niestabilnej architekturze, udało się stworzyć system zdolny do uruchamiania zbliżonej gamy oprogramowania dla NT przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej zgodności z MS-DOS. Stos sieciowy, choć domyślnie niezaopatrzony w obsługę protokołów TCP/IP, pozwalał systemowi Windows 95 pracować jako stacja robocza w domenie i korzystać z zasobów udostępnianych z hasłem. Wszystko to przy zachowaniu niskich wymagań sprzętowych: 95 działał (choć koszmarnie) na 386SX i 8MB RAM-u, podczas gdy NT do samego uruchomienia instalatora potrzebował już 16MB.

Niczego więcej do szczęścia nie trzeba.
Niczego więcej do szczęścia nie trzeba.

Windows NT był "systemem przyszłości", ale w swojej ówczesnej postaci był mocno wybrakowany. Nie obsługiwał PCI, PNP i APM. Nadawał się na stacje robocze, ale jeszcze nie był oprogramowaniem ogólnego przeznaczenia. Był zatem jednocześnie systemem przyszłości, która jeszcze nie nadeszła oraz niewypałem, który na domowych komputerach wyprowadzałby z równowagi. Co ciekawe, oryginalny Windows 95 również nie należał do kompletnych. Jego pudełkowa wersja nie obsługiwała FAT32, USB, ACPI oraz Pentium II, co naprawiono dopiero w wydaniach serwisowych OSR, a te z kolei nigdy nie były sprzedawane oddzielnie.

Z punktu widzena inżyniera, Windows 95 był dowcipem i upartą próbą wskrzeszania martwej technologii. Z tym, że komputerów nie kupują tylko inżynieriowie, dzięki czemu istnieje zapotrzebowanie na systemy nędzne, acz realizujące chwilowe potrzeby. Dobrze wiedział o tym Apple, który choć śmiał się z Microsoftu, sam reanimował swój System, który nie obsługiwał SMP ani ochrony pamięci.

Aby NT mógł naprawdę udowodnić, że zawojuje przyszłość, potrzebował czegoś więcej niż tylko nadziei, że przyszłe komputery będa miały więcej pamięci. Potrzebował metody wykazania, że są rzeczy, do których NT jest niezbędny i które znajdą klientów. Tym zajmował się zespół Cairo. O systemie Cairo napisano już bardzo wiele, znacznie mniej znanym faktem jest, że w Cairo pracowano nie nad systemem, a nad technologiami. Wiele z nich istotnie udało się dokończyć. Nad czym pracował zespół Cairo? O tym za tydzień.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.