Przemysł pornograficzny staje... do walki z piractwem

Nie tylko wytwórnie filmów fabularnych i producenci muzyki odczuwają straty związane z piractwem. Także przemysł pornograficzny dostrzega problem i zamierza walczyć z tym niechcianym zjawiskiem. Wydaje się jednak, że perspektywy, które rysuje Pink Visual, jeden z wydawców filmów dla dorosłych, są dużo bardziej optymistyczne niż podobne prognozy potentatów filmów dla wszystkich.

Jak donosi Ars Technica, na organizowane przez Pink Visual sekretne, zwołane w Tucson w Arizonie spotkanie zaproszeni zostali przedstawiciele kilkunastu największych amerykańskich wytwórni oraz specjalizujący się w prawie intelektualnym prawnicy, m.in. posiadające doświadczenie w pozwach tego typu Media Copyright Group. Tematem spotkania było pozbycie się piractwa materiałów pornograficznych przed końcem 2012 roku.

Przemysł pornograficzny od dłuższego czasu alarmuje, że straty w tym sektorze są dużo wyższe niż w przypadku bardziej klasycznej twórczości. Głównym wpływającym na to czynnikiem jest brak obecności kinowej pornografii w skali, jaką może się poszczycić typowe kino. Całość zysków przemysłu pochodzi z zakupów indywidualnych, które bledną w obliczu skali internetowego piractwa, potęgowanego przez popularność klonów YouTube skupiających się na tematyce porno.

Zdaniem Allison Vivas, dyrektor wytwórni Pink Visual, skuteczność takich pozwów może być znacznie większa niż w przypadku muzyki czy filmów, gdyż zażenowanie wynikające z upublicznienia fantazji seksualnych może nie być warte ryzyka związanego z przywłaszczaniem treści. Czas pokaże, czy obrana taktyka jest krótkowzroczną próbą zasilenia kasy wytwórni czy też faktyczną, szerzej zakrojoną akcją mającą na celu uświadomienie użytkownikom, że produkcja treści - także pornograficznej - jest kosztownym procesem i pornografia tak jak muzyka, filmy czy oprogramowanie nie jest darmowa.