Puste gesty twórcy Lavabitu: poczta Snowdena nigdy nie była bezpieczna

Puste gesty twórcy Lavabitu: poczta Snowdena nigdy nie była bezpieczna06.11.2013 15:53

O firmie Lavabit zrobiło się głośno dopiero za sprawą wycieków zNSA, udostępnionych przez Edwarda Snowdena, mimo że działała ona od2004 roku, dostarczając usługę szyfrowanej poczty elektronicznej. Towłaśnie z konta na Lavabicie korzystał Snowden, i to właśniewłaściciel Lavabitu Ladar Levison jednoznacznie poparł działaniaSnowdena, w sierpniu tego roku zamykając biznes, po tym jak otrzymałsądowy nakaz współpracy z amerykańskimi służbami śledczymi,zmuszający go do zdradzenia wszystkich zasad, jakim hołdował. Czyn tospektakularny, więc nic dziwnego, że szefa Lavabitu zaczętoprzyrównywać do samuraja, popełniającego honorowe samobójstwo. Czyjednak nie był to tylko pusty gest? Z przeprowadzonej przez słynnegohakera Moxiego Marlinspike'a analizy wynika, że tak właśnie było, aco gorsze, bezpieczeństwo tych wszystkich usług „szyfrowanejpoczty” jest mitem.Na łamach swojego bloga Marlinspike spróbowałudzielić odpowiedzi na pytanie, które nurtowało chyba wszystkich,śledzących sprawę Lavabitu i Snowdena. Jak to jest, że dostawcausługi pocztowej, który reklamował ją jako tak bezpieczną, żenawet nasi administratorzy nie mogą odczytać twoich wiadomości,musiał ją wyłączyć, by uniemożliwić służbom dostęp do e-maili swoichużytkowników? Czyżby uprawnienia FBI i NSA miały być większe, niżuprawnienia administratorów?[img=encryption]System zabezpieczeń pocztyLavabitu już na pierwszy rzut oka wygląda podejrzanie. Na początkuużytkownik, zakładając konto wybiera frazę logowania i przekazuje jąna serwer. Następnie serwer generuje dla niego parę kluczy, szyfrującklucz prywatny frazą logowania, którą użytkownik sobie wybrał.Przychodząca na konto poczta jest przed zapisaniem na serwerzeszyfrowana kluczem publicznym użytkownika. Kiedy użytkownik chcepocztę odczytać, to przekazuje swoje hasło, które deszyfruje kluczprywatny, za pomocą klucza prywatnego odszyfrowuje wiadomość iprzekazuje ją do użytkownika.Aż trudno uwierzyć, że trzebabyło całej afery Snowdena, by ktoś w końcu dostrzegł absurdalnośćtego schematu – tym bardziej, że nie trzeba być do tegogeniuszem pokroju Moxiego. Na pierwszy rzut oka widać, w ilu towypadkach system poczty musi przymknąć oczy na przekazywane jawniehasła, nie mówiąc już o samych wiadomościach. Użytkownicy jednak całelata korzystali z Lavabitu, nie mając wątpliwości, że ich wiadomościsą chronione, mimo że na wejściu i na wyjściu dostawali jawny tekst.Serwer przechowywał hasło dla uwierzytelnienia, używał tego samegohasła dla zaszyfrowania klucza prywatnego, a następnie... pozostawałowierzyć, że nikt nie będzie patrzył na klucz, hasło i przychodzącewiadomości.Haker pokazuje więc, że bezwzględu na całą tą gadkę o kryptografii, użytkownicy Lavabitu byli wrównie kiepskiej pozycji, co np. użytkownicy Gmaila czy Hotmaila (amoże nawet w gorszej, bo przecież wybierając Lavabit, głośnoogłaszali, że mają coś do ukrycia). System poczty był podatny nietylko na ataki adminów (wbrew deklaracjom Levisona), ale też na atakistron trzecich mających dostęp do serwera i ataki tych, którzymogliby przechwycić komunikację z serwerem.W świetle tej analizy jasna stajesię też jeszcze jedna rzecz: dlaczego służby USA zażądały od Levisonaklucza SSL Lavabitu, skoro równie dobrze mogły odwiedzić jakiś urządcertyfikacyjny i uprzejmie poprosić o sfałszowanie im certyfikatu.Być może to efekt lenistwa agentów, przekonanych, że skoroLavabit już wcześniej uginał się wobec nakazów sądowych, to i tymrazem się ugnie – piszeMarlinspike. Druga hipoteza, bardziej paranoiczna, wygląda jednak nabardziej prawdopodobną. Jako że Lavabit nie wymuszał używaniamechanizmu PerfectForward Secrecy przy połączeniach SSL (w przeciwieństwie choćbydo Gmaila), przechwytując klucz SSL Lavabitu, agenci wiadomych służbuzyskaliby dostęp do całego przechwyconego wcześniej zaszyfrowanegoruchu sieciowego, zyskując możliwość odszyfrowania wszystkichwiadomości, tymczasem sfałszowany certyfikat pozwoliłby im jedynie naprzechwytywanie wiadomości wysłanych po tym fakcie.Jaką nauczkę można z tegowynieść? Po pierwsze, nie ma czegoś takiego, jak zamknięty(własnościowy) i bezpieczny system. Jedynie całkowicie otwarteprojekty, publicznie analizowane przez kryptografów, hakerów iprogramistów, mogą (choć nie muszą) być bezpieczne. Po drugie, nie maczegoś takiego jak bezpieczny system poczty, w którym jakakolwiekniezaszyfrowana informacja przechowywana jest na serwerze. Jedynydopuszczalny scenariusz to taki, w którym serwer „nie widzi”niczego innego oprócz szyfrogramów, a klucz prywatny przechowywanyjest lokalnie. To oznacza też automatycznie, że niemożliwy jestnaprawdę bezpieczny webowy klient poczty. Po trzecie, nie oznacza to,że sytuacja jest beznadziejna – Moxie Marlinspike wskazał nadwa bardzo interesujące projekty związane z pocztą elektroniczną,które powinny pomóc ocalić prywatność w erze permanentnejinwigilacji.Pierwszym z nich jest Mailpile,webowy klient poczty, który samodzielnie hostujemy na urządzeniach,nad którymi sprawujemy kontrolę. Drugim zaś LeapEncrypted Access Project, czyli system bezpiecznej komunikacji,opracowywany przez grupę kompetentnych hakerów, który pozwolić ma nastworzenie bezpiecznego proxy, bezpiecznej poczty, bezpiecznegoczata... a w przyszłości i innych bezpiecznych rzeczy. Jak na raziezaś do poufnej komunikacji najlepiej korzystać z opensource'owego,desktopowego klienta poczty, z wykorzystaniem lokalnego szyfrowania(np. OpenGPG).

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.