Red Hat wystawia społeczność linuksową na próbę [OPINIA]

Red Hat wystawia społeczność linuksową na próbę [OPINIA]05.08.2023 13:41
Red Hat wystawia społeczność linuksową na próbę
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Kamil Dudek

Niedawno Red Hat podjął zaskakującą decyzję o ograniczeniu dostępu do swoich repozytoriów tylko do partnerów. Zablokowało to możliwość budowania własnych wariantów systemu, opartych o RHEL. Robiły tak zarówno otwarte projekty, jak i duże firmy (np. Oracle).

Decyzja o zamknięciu repozytoriów spotkała się z falą krytyki i wieloma emocjonalnymi odpowiedziami. Zaskakująco nerwowo, niemal nieprofesjonalnie, odpowiedziało Oracle. O wiele spokojniejsze oświadczenia wydały projekty Rocky Linux i AlmaLinux, których istnienie jest de facto uzależnione od dostępności Red Hata. Aby jednak zrozumieć sens (i ocenić zasadność) reakcji świata linuksowego na decyzję Red Hata (IBM-a?), należy przypomnieć, jaka jest relacja między Red Hatem, Fedorą, CentOSem i projektami "downstream", przebudowującymi źródła RHEL.

Obecnie, Red Hat wspiera dwa projekty związane z RHEL. Pierwszym z nich jest Fedora. To do Fedory są posyłane wszystkie adaptacje w oprogramowaniu open source, dokonywane przez Red Hata. Fedora jest całkowicie otwarta i taka pozostanie. Red Hat wywiązuje się z wielu swoich zobowiązań GPL właśnie poprzez rozwijanie Fedory. Nowości z Fedory prędzej czy później trafiają do RHEL-a, który okresowo dokonuje migawki i na jej podstawie buduje "zamrożoną" w czasie wersję Enterprise Linux.

CentOS

Drugim z nich jest CentOS. Niegdyś był to system, który zachowywał binarną zgodność 1:1 z Enterprise Linuksem. Był to "odbrandowany RHEL", niezawierający żadnych składników obsługi klienta i dystrybucji oprogramowania. Zamiast tego stosował płaskie repozytoria, podobnie jak Fedora. RHEL stanowi branżowy standard i jest podstawą na której definiowanych jest wiele standardów i frameworków zabezpieczeń. Dużo projektów rozwijało więc swoje oprogramowanie na CentOSie, zakładając że w "dużych wdrożeniach", zostanie ono osadzone na RHEL-u i odbędzie się to bez niespodzianek.

Dziś CentOS nie zapewnia zgodności binarnej i celuje w funkcjonalną. Rozwija się szybciej niż RHEL, ale wolniej niż Fedora. Ponieważ jednak binarna zgodność ze standardem de facto, jakim jest RHEL, to cenna rzecz, a system ten musi podtrzymywać zgodność z GPL, pojawiły się inne projekty przebudowujące źródła Red Hata - jak Rocky Linux (RL). Jeżeli ktoś chce binarnej zgodności z RHEL-em, może wybrać RL. Red Hat nie narusza w ten sposób GPL - zmiany, których dokonuje, są publikowane w Fedorze.

Oracle

Poza projektami budującymi się pod zgodność z Red Hatem, podobny proceder uskuteczniało Oracle. Dystrybucja była obsługiwana przez Oracle'a, a wszystkie oraclowe adaptacje były opcjonalne. Lekko przerysowując rzeczywistość, można powiedzieć, że Oracle sprzedawał pracę Red Hata. I ta druga firma właśnie tak zaczęła to widzieć. W zestawieniu ze spostrzeżeniem, że obecność binarnie zgodnych z RHEL-em Linuksów wcale nie przekłada się na wyższą sprzedaż subskrypcji, postanowiono ukrócić ten proceder.

O ile podszyta bezradnym żalem frustracja Oracle'a jest uroczym widokiem, to oddolne projekty jak Rocky Linux, pozwalające programistom budować produkty "dla RHEL-a" bez drenowania projektowego budżetu na licencje, ucierpią wraz z owymi programistami. To może być rynkowo niekorzystne. Co prawda dużo krytyki zaczynało się i kończyło na postulowaniu "sprzeczności z duchem GPL", ale istniały także głębsze argumenty. Jednym z nich jest właśnie utrudnianie życia twórcom niezwiązanego z Red Hatem oprogramowania, które docelowo miałoby pracować na RHEL-u. To bardzo dużo biznesów. Mniejszych i większych.

Standard czy nie standard?

To jednak wcale nie dowodzi, że decyzja Red Hata jest jednoznacznie szkodliwa. Unaocznia bowiem, czego wiele osób nie chce zaakceptować, że Enterprise Linux stał się standardem - ale wiele społeczności i biznesów nie chce tego zaakceptować. Jeżeli binarna zgodność z RHEL-em jest taka ważna, to dlaczego nie postulować jej jako otwartego standardu? Opieranie się wyłącznie na tym, że jest to oprogramowanie open source, "standaryzuje" RHEL-a jedynie pośrednio. Ale jego powszechne wykorzystanie czyni do standardem de facto.

Red Hat rozwija świat open source, a jednocześnie wydaje górę pieniędzy na stworzenie systemu uznawanego za wyznacznik biznesowej stabilności. Sprzedawanie tak przygotowanego systemu przez inne firmy jednocześnie zwiększa zależność rynku od RHEL-a jako standardu oraz utrudnia dalsze, skuteczne rozwijanie go. Prowadzi to do degradacji jakości.

Potrzebna decyzja

Poza tym owszem, oddolne projekty pozwalają tworzyć innym programy "dla RHEL-a bez RHEL-a", ale wobec tego oznacza to, że potrzebna jest w świecie linuksowym decyzja: czy standaryzować pod Red Hata niejawnie, pośrednio - czy może przyznać że jest standardem i przepchnąć tę standaryzację w sposób formalny? Uciąć domyślną nieskończoną różnorodność bez powodu. Nie wydaje się, by istniała wola właśnie takiej konfrontacji z rzeczywistością. Los LSB, o wiele bardziej ogólnego standardu niż empiryczna zgodność z RHEL-em, tylko to potwierdza.

A jest o tym trudno dyskutować. Wola zmniejszenia plagi forków i niezgodności, szczególnie motywowana chęcią ustandaryzowania na bazie komercyjnego produktu, jest uznawana za próbę monopolizacji, tłumienia rozwoju i utrudniania kompromisów technologicznych. Jednak brak jednoznacznej definicji platformy prędzej czy później kończy się standardami de facto.

Tak właśnie stało się z RHEL-em. Systemem, który korzysta z bazy open source, ale jego ujednolicenie bierze się z biznesu, a nie ze społeczności. Potrzebna jest więc biznesowa siła pędna, by mógł przetrwać. Red Hat próbuje zadbać właśnie o to. Przez kilka tygodni, które minęły od decyzji o zamknięciu repozytoriów, świat linuksowy jednak się nie zawalił. Teraz taki los powinien mu zagrażać mniej, wcale nie bardziej.

Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.