Wstępniak na nowy tydzień: to nie była zgoda na inwigilację. Internauci jedynie pogodzili się ze swoim losem

Wstępniak na nowy tydzień: to nie była zgoda na inwigilację. Internauci jedynie pogodzili się ze swoim losem08.06.2015 12:59

Zdarzyło mi się niedawno rozmawiać o kwestii prywatności wSieci z grupką starszych osób, emerytów już – i muszęprzyznać, że zaskoczyło mnie, jak bardzo temat obecny wcześniejjedynie w rozmowach nerdów i cyferpunków stał się głośny inośny wśród ludzi nie mających wiele wspólnego z komputerami,ludzi którzy po prostu przeglądają Internet. Ekstrapolować zgrupki sąsiadów na cały naród nie można, ale odniosłemwrażenie, że wróciliśmy do mentalności obecnej za poprzedniegoreżimu, gdy większość Polaków zdawała sobie sprawę z tego, żeich rozmowy telefoniczne mogą być podsłuchiwane, a jednocześniegodziła się z tym, w świadomości że nic nie może zrobić.

Wczoraj przeczytałem jednak raportz badań przeprowadzonych przez naukowców University ofPennsylvania, poświęconych właśnie kwestii reakcji konsumentów,użytkowników Sieci na naruszenia prywatności. Wygląda na to, żechoć dotyczy on zupełnie innych ludzi, żyjących w innychwarunkach społeczno-gospodarczych, choć jest owocem rzetelnych podwzględem metodyki badań naukowych, to prowadzi do wnioskówpraktycznie takich samych, jakie wyniosłem z rozmowy z grupkąstarszych mieszkańców osiedla. Internauci zdają sobie sprawę, żesą wykorzystywani przez sieci reklamowe, że ich osobiste dane służąoperacjom marketingowym. Nie oddają ich jednak z chęcią, jak toprzedstawiają firmy zajmujące się e-marketingiem, w nadziei nakorzyści płynące z lepiej sprofilowanych reklam iatrakcyjniejszych ofert handlowych. Oddają je z poczuciembezsilności, w przekonaniu, że po prostu tak dzisiaj wygląda świati nie da się z tym nic zrobić.

Na ile wyniki badań zza oceanu są relewantne dla nas, trudnopowiedzieć. Jednak Internet jest ponadnarodowy, a my podobnie jakAmerykanie korzystamy z Google, Facebooka i ostatnio coraz częściej,Twittera, kupujemy w większości te same smartfony i oglądamy tesame filmy. Polska popkultura jest bliższa amerykańskiej niżniemiecka czy rosyjska. Załóżmy więc, że to co mówią badacze zPensylwanii, może odnosić się i do nas. A mówią, że amerykańskaopinia publiczna jest okłamywana przez internetowe korporacje.

Sytuacja wygląda następująco: wiedza o tym, że naszeupodobania, zainteresowania, hobby czy dane personalne posłużyłydo zbudowania profili konsumenckich jest niemal powszechna.Potępienie takiego stanu rzeczy jest również powszechne –zdecydowana większość ankietowanych była przekonana, że nietylko budowanie takich profili jest czymś złym, ale też żeprofile takie mogą zostać wykorzystane, by im zaszkodzić. I co ztym ludzie robią? Ano nic nie robią. Jedynie niewielka, głośnamniejszość posuwa się do takich działań jak rezygnacja z Googleczy zamknięcie konta na Facebooku. Pozostali godzą się z tym, żeoddanie swojej prywatności jest ceną, którą musimy zapłacić zakorzystanie z darmowych usług.

Internetowi potentaci przedstawiają to jako dobrowolną wymianę,jednak w raporcie wygląda to inaczej. W większości wypadkówludzie przekonani są, że zostali postawieni przed nieuczciwymwyborem. Przykładowo – 91% ankietowanych nie zgodziło się zestwierdzeniem, że jeśli firma daje mi rabat, to ma prawo zbieraćinformacje o mnie bez mojej wiedzy.Podobnie 71% nie zgodziło się ze stwierdzeniem, że sklepmoże monitorować co robię online, jeśli pozwala mi korzystać zadarmo z Wi-Fi. Wystarczy jednakodpowiednio spreparować to monitorowanie online,by ludzie mniej narzekali – już tylko 55% nie zgodziło się zestwierdzeniem, że sklep może na podstawie posiadanych omnie informacji budować mój profil, dzięki któremu ulepszyoferowane mi usługi. Co ciekawejednak, na pytanie o to, czy zgodziliby się by sklep gromadził daneo nich w zamian za rabat na zakupy, tylko 43% przyznało, że tak.

Według autorów raportu świadczyto tylko o rezygnacji ludzi, którzy uznali cyfrową inwigilację zacoś nieuniknionego. Jeśli nas szpiegują, przynajmniej miejmy cośz tego, wydają się myśleć amerykańscy konsumenci, nawet jeślipostrzegają taki stan rzeczy jako dla nich niebezpieczny. Nic więcdziwnego, że Internet Rzeczy stał się Kolejną Wielką Rzeczą™dla branży komputerowej, konsumenci zostali w pełni przygotowani doświata, w którym urządzenia ubieralne, auta i sprzęt gospodarstwadomowego posługą do optymalizacji konsumenckich profili, - przedewszystkim po to, by skuteczniej sprzedawać.

Raport z University of Pennsylvaniapojawił się w ciekawym momencie. Kilka dni temu do KomisjiEuropejskiej wpłynęła skarga na Google, złożona przez autoraaplikacji wykluczonejze sklepu Google Play. Skargę złożyła amerykańska firma –producent narzędzia Disconnect Mobile, twierdząc, że Mountain Viewwykorzystuje swoją dominację na europejskim rynku mobilnym dokontrolowania, by promować własne rozwiązania do ochronybezpieczeństwa i prywatności. Disconnect Mobile oficjalnie zostałusunięty, ponieważ naruszał umowę dystrybucyjną Google Play,zabraniającą aplikacjom zakłócania pracy innych aplikacji. Wedługtwórców aplikacji chodziło o coś innego – Disconnect zagrażałobiznesowi trackingowemu i reklamowemu Google'a, więc zostałousunięte tak, jak wcześniej usuwane były aplikacje blokującereklamy.

Komisja skargę rozpatruje, zapewneweźmie pod uwagę wyniki śledztwa związanego z oskarżeniami owykorzystywanie przez Google swojej dominującej pozycji rynkowej, byograniczyć użytkownikom dostęp do usług internetowychkonkurencji. Śledztwo to doprowadziło także do przyjrzenia sięAndroidowi, który choć w teorii otwarty, może być wykorzystywanyprzez producentów sprzętu jedynie na restrykcyjnych warunkach,wśród których jednym z kluczowych jest zakaz tworzenia własnychforków systemu, które mogłyby przecież ograniczyć skalęinwigilacji użytkowników mobilnego Internetu. A przecież samaobecność Disconnect w Google Play – prostego w użyciu narzędzia,które pozwalało praktycznie każdemu na uniknięcie inwigilacjimarketingowców – źle wyglądała na tle oficjalnego przekazu, żeużytkownicy tak bardzo są chętni do ujawniania swoich danych, wnadziei lepszych ofert do nich skierowanych.

W tym sporze o ochronę prywatności wUSA zwykli użytkownicy znaleźli ostatnio ciekawych sprzymierzeńców– Amerykańskie Stowarzyszenie Bibliotekarzy, którego członkowiezasypali e-mailami skrzynki senatorów głosujących nadprzedłużeniem dającej niemal nieograniczone prawo do inwigilacjiustawy US Patriot Act. Fakt, że chodziło tu o inwigilację przezwładze, a nie przez firmy parające się internetowym biznesem, alespojrzenie bibliotekarzy na kwestię prywatności jest tu warteprzytoczenia – oni to bowiem byli wyszukiwarkami, w czasach przedinternetowymi wyszukiwarkami. I zdaniem amerykańskich bibliotekarzy,jeśli ludzie nie będą mieli prawa do czytania tego co chcą,przeglądania w Sieci tego co chcą, bez obaw, że ktoś będziepatrzył im przez ramię, to ludzie ci nie będą mogli być dobrymiobywatelami, nie będą mogli patrzeć władzy na ręce. A jakoddzielić ochronę prywatności przed marketerami od ochronyprywatności przed państwowymi służbami? W wielu wypadkach danezgromadzone przez tych pierwszych mogą przecież posłużyć tymdrugim.

W tym tygodniu będziemy na łamachnaszego portalu przedstawiali Wam więc narzędzia, zarówno nadesktopy jak i urządzenia mobilne, za pomocą których tęprywatność w Sieci można w jakimś przynajmniej stopniu ochronić,tak by nikt nie był skazany na to poczucie bezsilności wobecwszechobecnej inwigilacji. A co oprócz tego? Już niebawem bardzociekawy konkurs, w którym do wygrania będzie bardzo atrakcyjnysprzęt, a także wyczekiwane przez Was testy najnowszego APU od AMD,które według „czerwonych” powinno wystarczyć do komfortowegogrania w rozdzielczości FullHD. Kontynuować będziemy teżrozpoczęte w zeszłym tygodniu opisy dobrych programów dla dzieci ijak zwykle, przedstawimy najciekawsze wiadomości ze świataoprogramowania i sprzętu. Zapraszam!

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.