YouTube znów znika z Windows Phone. Google i Microsoft wkraczają na wojenną ścieżkę

YouTube znów znika z Windows Phone. Google i Microsoft wkraczają na wojenną ścieżkę16.08.2013 12:44
Marcin Paterek

Niedługo trwało zawieszenie broni między Microsoftem a Google. Dwa dni po tym, jak gigant z Redmond udostępnił odświeżoną aplikację YouTube dla Windows Phone (poprzednią wycofano w maju z powodu naruszania kilku postanowień regulaminu), została ona ponownie zablokowana. Oba koncerny spierają się, po czyjej stronie leży wina, jednak najbardziej poszkodowani są sami użytkownicy, których wściekłość narasta z każdą minutą sporu.

Wystąpił jakiś błąd, ale nie wiadomo, jaki — ten lakoniczny komunikat od wczoraj pojawia się przy każdej próbie uruchomienia aplikacji lub wybrania jakiejkolwiek opcji w menu. Winnego sytuacji nie trzeba było długo szukać, bo jeszcze tego samego dnia Google oficjalnie przyznało, że zablokowało ze swojej strony możliwość korzystania z programu. Pracowaliśmy z Microsoftem nad nową wersją aplikacji YouTube dla Windows Phone, opartą na HTML5. Niestety, Microsoft nie przygotował ulepszeń niezbędnych do tego, by zaoferować klientom najwyższej klasy wrażenia z użytkowania. Zamiast tego opublikował program, który nie jest zgodny z regulaminem usługi — ogłosił rzecznik Google. Mętne wytłumaczenie wzbudziło jednak podejrzenia, ponieważ zaraz po wycofaniu pierwszej wersji YouTube dla Windows Phone obie firmy zadeklarowały, że będą współpracować przy tworzeniu nowej, zgodnej z postanowieniami regulaminu aplikacji. W czym więc tkwi problem?

Nieco światła na toczący się między gigantami konflikt rzucił David Howard z Microsoftu, który postanowił ujawnić żądania postawione przez Google. Wycofaliśmy naszą aplikację i zgodziliśmy się na współpracę, która miała zaowocować rozwiązaniem problemów. W tym tygodniu, mimo że spełniliśmy wszystkie stawiane nam wymagania, Google zablokowało nowo udostępnioną aplikację — stwierdził. Z nowej wersji, o której mowa, zniknęła możliwość zapisywania plików w pamięci urządzenia, wyświetlania materiałów bez reklam czy omijania blokad regionalnych. Mimo to Google wskazało kilka dalszych powodów, które doprowadziły do zaostrzenia sytuacji.

Najważniejszym punktem, przy którym upiera się Google, jest wspomniane już stworzenie nowej aplikacji przy pomocy HTML5. Howard jednak przekonuje, że eksperci z obu firm jednogłośnie orzekli, że jej przygotowanie byłoby dość skomplikowane i czasochłonne. Dlatego Microsoft podjął decyzję o wypuszczeniu aplikacji takiej, jaką jest na chwilę obecną, by właściciele smartfonów z Windows Phone nie musieli już dłużej czekać i mogli korzystać z serwisu na równi z kolegami używającymi Androida lub iOS. Jednocześnie koncern zadeklarował, że pozostawia otwartą furtkę do przenosin w przyszłości na HTML5. Chcieliśmy długofalowo współpracować z Google przy stworzeniu takiej wersji — zapewnia Howard. Microsoft zdecydował się na tymczasowe rozwiązanie, bo dziwi się roli, jaka przypadła mu w tej tragifarsie. Jak wskazuje, ani aplikacja YouTube dla Androida, ani tym bardziej dla iOS — obie sygnowane przez Google — nie wykorzystują HTML5 i zastanawiające jest, dlaczego akurat wersja dla Windows Phone powinna spełniać ten wymóg.

To jednak nie koniec wątpliwości ze strony Google. Drugim ze wskazanych powodów blokady jest fakt, że aplikacja nie zawsze wyświetla takie reklamy, jakich zażyczyli sobie twórcy danego materiału. Microsoft odbija piłeczkę przekonując, że serwuje reklamy na podstawie takich danych, jakie udało mu się zdobyć. Prosiliśmy Google o dostarczenie nam wszystkich informacji, jakimi dysponują iPhone czy Android, żebyśmy na ich podstawie mogli przygotować identyczny mechanizm wyświetlania spersonalizowanych reklam. Jak dotąd Google nie zrobiło tego — zapewnia Howard. Jego zdaniem rozwiązanie tego problemu może być dość proste, ale potrzeba do tego współpracy obu stron.

Ością w gardle stanęło Google także… autorstwo aplikacji. W sklepie Windows Phone jak byk widnieje zapis „Wydawca: Microsoft Corporation”, co najwyraźniej nie podoba się właścicielowi YouTube. Najzabawniejsze w tej sytuacji jest to, że używamy tego samego podpisu od 2010 roku, a dopiero teraz Google wyraziło swój sprzeciw. I to mimo faktu, że podjęliśmy dodatkowe kroki, by podkreślić, że jesteśmy tylko twórcami aplikacji — argumentuje Howard. Gwoli wyjaśnienia — podjęte kroki, o których mowa, to dodanie do opisu aplikacji zdania: Niniejsza aplikacja do obsługi YouTube oraz jej twórcy nie są związani ani sponsorowani przez YouTube, LLC lub Google, Inc. Wszelkie prawa należą do ich właścicieli.

Ostatnią rzeczą, którą Google wskazało jako przyczynę blokady, są niepełne wrażenia płynące z korzystania z serwisu na Windows Phone. Według Microsoftu nieco dziwne jest, że przez ostatnie trzy lata mniejsze możliwości aplikacji w stosunku do wersji dla Androida czy iOS nie stanowiły problemu, a teraz, gdy rozbudowano ją o wiele dodatkowych funkcji i opinie użytkowników na jej temat zauważalnie się poprawiły, gigant z Mountain View postanowił poruszyć tę kwestię.

Czy zagrywka Google ma sens? A może to tylko wymówki, które mają podkopać rozwój konkurencyjnej platformy? Z perspektywy obserwatora trudno wskazać racjonalny powód, dla którego toczy się ta nieformalna wojna. Dzięki temu, że z YouTube można (było) korzystać z Windows Phone, Google zdobywało kolejnych użytkowników, którym mogło wyświetlać reklamy. Odcinając ich od dostępu do najpopularniejszego w Internecie serwisu z materiałami wideo, koncern nie tylko zrezygnował ze źródła dodatkowego zarobku, ale też — choć brzmi to nieco górnolotnie — z promowanej przy różnych okazjach polityki otwartości. Podobna historia dotyczy zakończenia wsparcia dla protokołu EAS, choć w tym akurat przypadku koncernom udało się dogadać.

Ostatecznie ofiarą tego konfliktu są zwyczajni, szarzy użytkownicy, których narastające między firmami problemy nie powinny obchodzić. Ich jedyną winą jest to, że wybrali ten, a nie inny system operacyjny dla swojego smartfona. Oby to nie była zapowiedź przyszłości, w której będziemy mogli podejmować wybory pod warunkiem, że będą one zgodne z interesem tej czy innej korporacji…

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.