Z ręki do ręki, czyli kilka słów o przejęciu Nokii

Z ręki do ręki, czyli kilka słów o przejęciu Nokii

Marcin Paterek
20.06.2013 15:58, aktualizacja: 21.06.2013 15:33

Niczym bumerang powraca temat obecnej sytuacji Nokii i jej szans na przetrwanie. Wszystkiemu winne są rzekome plany Huawei i Microsoftu, którzy — osobno, rzecz jasna — mają chrapkę na wcielenie fińskiego koncernu we własne szeregi. Nie bardzo jednak wiadomo, dlaczego ktokolwiek miałby przejmować Nokię i czy ona sama w ogóle zgadza się na takie posunięcie.

Rozważamy przejęcie, które mogłoby dać nam wymierne korzyści, ale wszystko zależy od zarządu Nokii. Jesteśmy otwarci na propozycje — miał powiedzieć reporterom Richard Yu, członek zarządu Huawei, podczas premiery modelu Ascend P6. Na te doniesienia bardzo szybko zareagowali inwestorzy giełdowi, przez co kurs Nokii momentalnie skoczył o 11 procent. Dużą rolę zapewne odegrał w tym fakt, że Huawei niechętnie spogląda na mobilny system Microsoftu. Windows Phone jest słaby, a na dodatek trzeba za niego płacić. To niedobrze, bo Android jest za darmo — przekonywał Yu. Po takim przejęciu mogłyby ziścić się marzenia wielu osób, które chętnie kupiłyby smartfony Nokii, gdyby tylko wyposażone były w zielonego robocika Google. Bajka nie trwała jednak długo, bo jeszcze tego samego dnia inni przedstawiciel Huawei, Bill Plummer, zdementował lukratywną plotkę.

Obraz

Spokój nie trwał długo, bo zaledwie dzień później gruchnęła wiadomość, że także sam Microsoft jest zainteresowany kupnem działu urządzeń Nokii. Mimo że rozmowy były rzekomo na zaawansowanym etapie (do ustnej zgody brakowało dosłownie tyci-tyci), gigant z Redmond wycofał się z powodu zaproponowanej przez Stephena Elopa ceny oraz… niewielkiego udziału w rynku. Już samo to daje do myślenia — czyżby Microsoft nie wiedział, że Nokia kontroluje ok. 3 proc. branży? I dlaczego w ogóle miałby ją przejmować, skoro fiński koncern związany jest umową, na mocy której wszystkie smartfony Nokii działają pod kontrolą Windows Phone? Odpowiedzią na te pytanie jest kontrargument, że Microsoft mógłby w ten sposób rozszerzyć swój dział sprzętowy, stawiając Windows Phone na równi z Xboksem i tabletami Surface, a tym samym oszczędzając na zasiłkach w wysokości 250 mln dolarów, jakie co kwartał wypłacane są na rzecz Nokii.

Takie postawienie sprawy ma sens, ale w bardzo krótkiej perspektywie. O ile bowiem o kwartalnym wsparciu mówi się dość dużo, o tyle znacznie ciszej jest w temacie opłat licencyjnych. A to właśnie one są kluczem do zbadania wiarygodności plotek — jeśli obecne tempo sprzedaży Lumii utrzyma się, już niedługo role się odwrócą i Nokia będzie musiała się zadłużać, by sprostać zapisom zawartym w umowie.

Pozostaje więc ostatnie pytanie — czy zarząd Nokii ma w ogóle ochotę na oddanie firmy w cudze ręce? Mimo pojawiających się głosów o tragicznej sytuacji finansowej koncernu, trudno nie zauważyć, że Finowie dość sprawnie radzą sobie z wewnętrzną reorganizacją. W porównaniu do lipca ubiegłego roku, kurs Nokii wzrósł o ponad 100 procent. Koncern powoli wycofuje się z rynku tanich telefonów i skupia swoją uwagę na smartfonach, ale taka zmiana nie może dokonać się z dnia na dzień. W końcu mówimy o 300 mln urządzeń rocznie.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)