Blog (7)
Komentarze (420)
Recenzje (0)

Złe tablety nie idą do nieba, czyli spowiedź przedśmiertna

@CanalettoZłe tablety nie idą do nieba, czyli spowiedź przedśmiertna16.12.2015 21:29

Mój czas dobiegł końca. Wyrok już zapadł. Leżę na granitowym łożu śmierci i czekam, aż dokona się egzekucja. Powietrze przesyca metaliczna woń utlenionego żelaza. To ostatnia chwila na podsumowanie mojego marnego żywota. Od czego tu zacząć?

Posłuchajcie mojej historii
Posłuchajcie mojej historii

Nazywam się Terra 70L i pochodzę z rodziny Gocleverów. Z pewnością o nas słyszeliście, choć nie mamy w świecie dobrej reputacji. Cóż, nie każdy ma szczęście urodzić się Applem czy Samsungiem i beztrosko funkcjonować przez lata. Aż trudno uwierzyć, że podobno wszyscy mamy chińskie korzenie…

Dziecko promocji

Urodziłem się 4 grudnia 2013 roku. Stworzono mnie nieco wcześniej, ale właśnie od tego dnia liczę swoją obecność na świecie. Wówczas po raz pierwszy, dosłownie i w przenośni, ujrzałem światło dzienne i poznałem mojego właściciela. Kilka dni wcześniej sieć sklepów Neonet rozpoczęła w mediach akcję promującą mnie i moich braci. Byliśmy w radiu, telewizji, na billboardach, ulotkach i oczywiście w internecie. Pięć minut sławy! Tablet za 99 złotych w owych czasach to był prawdziwy hit! Zainteresowanie było spore i wiadomo było, że nie każdy chętny otrzyma swój egzemplarz. Nie trzeba było długo czekać na falę internetowego hejtu ze strony sfrustrowanych klientów, którzy wyszli ze sklepu z pustymi rękami w poczuciu oszukania. Moim skromnym zdaniem słusznie oszukanych, gdyż reklamy jasno mówiły, że w sklepach będziemy dostępni dopiero od 5 grudnia.

Jestem z promocji za 99 złotych
Jestem z promocji za 99 złotych

Jak trafiłem pod strzechy?

Jak więc się stało, że mój właściciel przyszedł po mnie dzień wcześniej niż głosiła ulotka? Przypadek? Nie sądzę. Chyba miał przeczucie. Zresztą, jak się później okazało, nie on jeden. Wspomnianego 4 grudnia 2013 roku rankiem obudziliśmy się z braćmi w 100-tysięcznym mieście, w jednym ze sklepów sieci Neonet. Było nas dziewięciu. O 10:30 zjawia się pierwszy chętny - starszy jegomość po 60-tce. „Oho! To chyba po mnie” – pomyślałem z naiwnością, gdyż leżałem na samym spodzie opakowań. Tymczasem pracownicy zaczynają czarować. Tablety są, ale nie ma ich w systemie, więc tak jakby ich nie było w ogóle. Minuty mijają, przychodzą kolejni chętni i zaczyna formować się kolejka. O 12:00 pojawił się mój właściciel. Wydawał się lekko zdziwiony widokiem ustawionych w szeregu osób, aż zdawało się, że zakrzyknie wnet: „Przepraszam, za czym ta kolejka stoi!?”. Po błyskawicznej analizie sytuacji ustawił się jednak grzecznie na końcu i oczekiwał na dalszy rozwój wypadków. Procedura wprowadzania do systemu zbliżała się ku końcowi (!). Wyraźnie podniecona grupka kilkunastu już osób ochoczo dyskutowała z personelem, głównie na temat wątpliwej jakości promocyjnych tabletów i ich częstych wizytach w serwisie. No ja sobie wypraszam! Słowa te szybko puszczam w niepamięć, gdyż nadeszła ta chwila. Zaczęło się. Moi bracia są już w rękach swoich nabywców, a ja, jako ostatni trafiam do mojego właściciela. Zawiedziona garstka pechowców stojących za jego plecami oddala się w poczuciu klęski żegnana żałosnym: „Zapraszamy następnym razem”.

Nie na co dzień, lecz od święta

Jestem tabletem gorszego sortu. Nie mam slotu na kartę SIM. Mam za to słabe kąty widzenia i beznadziejną rozdzielczość. Może dlatego czasem czuję się zupełnie bezużyteczny. Leżę w domu na półce, dopóki nie przypomni mu się o studiach. Zainstalował mi kilka pasjansów, które układa w podróży dla zabicia czasu. Kilka razy zabrał mnie na uczelnię, kiedy potrzebował skorzystać z cyfrowych wersji dokumentów i odświeżyć sobie wybrane zagadnienia tuż przed kolokwium. Wiedział, że za te pieniądze niczego innego by nie kupił, jednak wyraźnie dawało się odczuć, że nie jest zadowolony ze współpracy ze mną. :(

Pierwsze problemy

W połowie 2015 roku dopada mnie starość. Potrzeba kilku prób, żeby postawić mnie na nogi. Kiedy już wstanę, działam jak trzeba, jednak wstać jest coraz trudniej. Właściciel znalazł metodę. Kiedy rozruch jest bezskuteczny, podłącza mnie na chwilę pod złącze USB komputera. Padnięty niby na amen, po tym zabiegu wstaje jak gdyby nigdy nic. Niedługo później po raz pierwszy poważnie nadszarpnąłem zaufanie mojego właściciela. Potrzebował mnie bardzo na zajęcia, jednak nie dałem rady wtedy wstać. Nie kryjąc rozczarowania sięgnął wówczas po smartfona z niespełna 4-calowym wyświetlaczem i niezadowoleniem podjął próbę przeglądania dokumentu wielkości A4. Był to smutny widok, a poczucie winy długo nie chciało mnie opuścić.

Drugie życie?

Od tego momentu nie udało mi się wstać ani razu. Nie pomagały żadne zabiegi. Na szczęście do grudnia jestem objęty gwarancją, więc wciąż mam szansę na drugie życie. 3 sierpnia 2015 mój właściciel rozpoczyna procedurę naprawy gwarancyjnej i już następnego dnia jestem w drodze do serwisu. Po dwóch tygodniach przychodzi odpowiedź. Przyczyną mojej niesprawności jest bateria. A ponieważ gwarancja na baterię to tylko 6 miesięcy, z bezpłatnej naprawy nici. Pada propozycja odpłatnej wymiany baterii za bagatela 85 złotych! To absurdalne, w jaki sposób w majestacie prawa naruszane są dobra konsumenta. Zgadzam się, że serwis może nie uwzględnić reklamacji dotyczącej skrócenia czasu działania urządzenia, gdyż zużywanie się baterii jest procesem naturalnym. Jednak mój właściciel stanowczo stwierdził, że w przypadku, gdy bateria zamontowana jest w urządzeniu na stałe, a jej wymiana wiąże się z ingerencją w elektronikę i utratą gwarancji serwis powinien był wymienić baterię na jakąkolwiek, umożliwiającą uruchomienie sprzętu. Serwisant w korespondencji wyraźnie zadeklarował, że nową baterię podłączał i wszystko działało jak należy. Zostaję odesłany nadawcy bez wymiany baterii.

Nowa bateria szansą na drugie życie?
Nowa bateria szansą na drugie życie?

Dalszy ciąg walki o drugie życie

Po otrzymaniu zwrotu z serwisu mój właściciel decyduje się na samodzielną wymianę baterii. Znajduje na Allegro zamiennik o podobnej wielkości, takim samym napięciu i nieco mniejszej pojemności. Koszt – niecałe 45 złotych z przesyłką. Sporo, ale i tak lepiej niż 85 zł w serwisie. Filozofii tu nie ma. Zlutować czarny z czarnym, czerwony z czerwonym. Proste. Pora przystąpić do wymiany. Jednak właściciel dostrzega coś dziwnego. „Tablet jest ciepły, co jest?” – spytał retorycznie na głos. Po otrzymaniu paczki kilka razy spróbował szczęścia wciskając POWER na obudowie, po czym odłożył mnie na stronę. W tym czasie tablet mocno nagrzał się na wysokości procesora, tak, jak podczas normalnej pracy. To już chyba jasne, co się ze mną stało. Skoro procesor pracuje, a wyświetlacz nie działa to znaczy, że winowajcą jest ekran, ewentualnie wadliwa płyta główna. Żeby uniknąć naprawy gwarancyjnej za przyczynę usterki wskazano baterię, która istotnie była już słaba, ale wciąż nie padnięta. Jedyna szansa na obalenie tej teorii spiskowej to zamontowanie nowej baterii z Allegro i próba rozruchu. Jak można się było spodziewać, podłączenie nowej baterii nie przywróciło mnie do życia. Właściciel próbuje jeszcze wyjaśnić sprawę w serwisie, ale osoba odpowiedzialna wyjechała na urlop i tak kontakt z serwisem się urwał.

To koniec

We wrześniu 2015 roku mój właściciel zakupił nowy, całkiem niedrogi wszystkomający, płynnie działający tablet z DualSIM, obsługą Aero2 i świetnym wyświetlaczem. Korzysta z niego niemal codziennie i bardzo go sobie chwali. Tak się kończy moja historia. Wyrok jest nieodwracalny. Wracam myślami do granitowego łoża śmierci i oczekuję egzekucji. Przyznaję, byłem zły, a złe tablety nie idą do nieba. Czeka mnie prawdziwe piekło… [youtube=https://www.youtube.com/watch?v=t58Q5FAZRmc]

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.