Blog (171)
Komentarze (1.6k)
Recenzje (2)

Samsung po babskiemu

@MaXDemageSamsung po babskiemu31.05.2013 21:23

Jak wielu z Was zdążyło zauważyć, wraz z deszczowym majowo-czerwcowym weekendem nadeszła pora pożegnać sprzęt, który na ostatnie pół roku podarował nam Samsung. Ponieważ Maxiu to szlocha i łka w ręcznik gdzieś w kącie (jakimś cudem zmieścił się między łóżko a kaloryfer, anorektyk jeden!), to przegląda ofertę sklepów internetowych w poszukiwaniu mitycznej „okazji”, postanowiłam wziąć sprawę w swoje humanistyczne łapska i coś napisać*.

Co więcej, to może być moja jedna jedyna szansa, żeby pokazać, że naprawdę istnieję, a nie jestem jedynie wytworem jego pokręconej wyobraźni.

Recenzję HMXa-QFDwadzieścia napisała moja luba, ja tu tylko fotki wstawiam...
Recenzję HMXa-QFDwadzieścia napisała moja luba, ja tu tylko fotki wstawiam...

Minęło pół roku. Czy był jakiś sens w zapraszaniu kamery do naszego małego mieszkania? Tak na dłuższą metę – chyba nie. Ale! Jeśli uważacie, że Wasza kobieta/Wasz kot/Wasz pies za bardzo sobie pofolgował w ostatnim czasie i zaczęło być jej/jego zwyczajnie… za dużo, chcielibyście coś z tym zrobić, a przy okazji nie narazić się na (przynajmniej) gigantycznego focha i brak obiadu – kupcie lub pożyczcie kamerę. Daje do myślenia, a przy odrobinie szczęścia jest także porządnym kopniakiem motywacyjnym. Zanim ktoś powie – ale przecież zdjęcia dają ten sam efekt!, odpowiem: nie. Przy zdjęciach, przy sekundzie wyrwanej z całości, łatwiej się usprawiedliwić – a to ujęcie niekorzystne, a to światło, a to coś innego. Film – nawet krótki – ma szansę pokazać cię z każdej strony. I nagle się okazuje, że to nie wredny fotograf uchwycił zły profil, ale że zarówno lewa i prawa strona do najlepszych nie należy. No i zonk.

Seria nieudanych (tudzież niekorzystnych) zdjęć nie jest tak wymowna jak seria niekorzystnych filmów. Na pewno zmusza do postawienia sobie pytania – chcę dalej uciekać przed kamerą czy coś z tym zrobić? I przede wszystkim – Ty masz czyste ręce. Przecież nic na ten temat nie mówiłeś! A że ktoś wyciągnął z tych filmików jakieś wnioski, to nie twoja wina. Przynajmniej delikatniejsze niż karcący wzrok, gdy wyciągasz łapki po kolejny kawałek ciasta. ;)

Samsungowa kamerka pozwoliła mi zrozumieć za to jeden z największych fenomenów internetu. Wiecie, o czym mówię – o filmikach z kotami. O tej pladze terabajtów zapychającej nasze łącza, pożerającej nasz wolny czas, o słodyczy wyżerającej monitory i wylewającej się na klawiaturę. Kot – w tym wypadku Jaśnie Wielmożny Jan, model na rok 2009 – po prostu przyciąga do siebie kamerę. A to wierzga łapkami przez sen, a to próbuje, często z marnym skutkiem, pobić domowy rekord w skoku wzwyż, a to przynosi swoje myszki, żeby mu rzucić. I w ogóle jest tak uroczy, tak kochany, że zbrodnią przeciwko ludzkości byłoby się tą słodyczą z innymi nie podzielić**. Ilość „lajków” na przeróżnych stronach tylko utwierdza kociarzy w tym przekonaniu. Jak to stwierdzili kiedyś ekonomiści, gdzie jest popyt, tam jest i podaż. Problem chyba w tym, że przeciętny kociarz, kiedy już dopadnie urządzenie nagrywające, nie potrafi odmówić sobie tej przyjemności podzielenia się filmami ze swoim pupilem z całym światem. Jeśli dbacie o równowagę w przyrodzie, sprezentujcie kamerę swoim znajomym psiarzom – więcej filmów z uroczymi psami na pewno nikomu nie zaszkodzi. No, chyba że nie spodoba się to miłośnikom kotów…

Kot wpiernicza rabarbar - czy jest cos bardziej uroczego?
Kot wpiernicza rabarbar - czy jest cos bardziej uroczego?

Nie jestem zwolenniczką kręcenia filmów „do kotleta”. Filmiki ze świąt, na których widać całą rodzinkę siedzącą głównie przy stole i przeżuwającą coraz to nowe specjały, nie należą do tych, do których miałabym ochotę wracać. Co gorsza, wiele osób, które znam, ma zwyczaj zmuszać każdą niewinną ofiarę do obejrzenia takiego nagrania w całości. To tylko 4 godziny, czym się martwisz. Czy dotyczy to świąt, czy wczasów, czy czegokolwiek innego – mam na to alergię. Okropną. Na tyle silną, że nie życzę sobie kamerzysty na własnym weselu. Bo po co? Wiem, że nie będę do tych filmów wracała, co najwyżej sama zamienię się w potwora, który zmusza innych do podziwiania swoich pląsów przez pół dnia i całą następną noc. Nie udało nam się tego uniknąć przez te pól roku – część filmów kręcona była chyba tylko dla czystej potrzeby kręcenia, po to, aby później zniknąć w otchłaniach Maxiowego dysku. Z drugiej strony – to tylko moje podejście. W sumie, nie jestem też tak do końca przeciwna tym nagraniom. To trochę tak jak ze śpiewaniem pod prysznicem – dopóki nie jest zmuszona do jego wysłuchiwania, kiedy nie jestem zupełnie w nastroju, jest zupełnie ok. I pewnie zupełnie inaczej będę na te nagrania patrzyła, kiedy obecne na nich osoby zaczną się „wykruszać” (choć może być to zwykłe jątrzenie ran) lub gdy będę miała własne dzieci (bo rosną tak szybko). Do tej pory jednak pamiętam filmik popełniony z kuzynostwem podczas Bożego Narodzenia – udało nam się stworzyć horror krótkometrażowy o krwiożerczym misiu. Więc może nie wszystkie świąteczno-rodzinne nagrania są złe, ale byłoby dobrze, gdyby były robione z jakimś pomysłem. A tego często brak. Tutaj inaczej nie było. Przez większość czasu.

Kamera nie zmieniła nas tak bardzo, jak dodatkowy tablet w domu (dodatkowy laptop był już wcześniej, więc mam nadzieję, że przynajmniej tutaj obejdzie się bez histerii). Przez większość czasu po prostu była. Z drugiej strony, pojawiły się też momenty, gdy była całkiem pożytecznym urządzeniem. Mała, poręczna, może nie powalająca na kolana jakością obrazu czy czułością ekranu dotykowego napędzanego przez chomiki – ale całkiem przyjemna. Zwłaszcza wtedy, gdy wiedzieliśmy, kiedy przestać, żeby nie przedobrzyć. Nadal wolę zdjęcia, jednak – mimo wszystko – czasami warto zapamiętać pewien dźwięk czy melodię. Dlatego, pomimo wad, które posiadają dla mnie kamery, pewnie będę chciała jakąś mieć. Bo gdzieś we mnie istnieje potrzeba dokładniejszej dokumentacji niektórych chwil. Po za tym, co to za internet bez filmów z naszym kotem!

* I zaniżyć Maxiową średnią wpisów na głównej przy okazji.

** Prawdopodobnie jeszcze większą zbrodnią przeciw ludzkości jest dzielenie się tymi filmikami z kotem. Mogę się jednak mylić. Tyćkę.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.