Blog (41)
Komentarze (2k)
Recenzje (18)

Windows 10 — Pan Kowalski mówi: „Nie"

@OstatniMohikaninWindows 10 — Pan Kowalski mówi: „Nie"27.07.2015 17:58

Szaleństwo związane z premierą Windows 10 prawie sięgnęło zenitu. Wszak do oficjalnego rzucenia na pożarcie użytkownikom ze 190 krajów najmłodszego dziecka Microsoftu pozostały zaledwie godziny. Zawierucha związana z wydaniem "dziesiątki" szaleje również i u nas (czytaj: na portalu dobreprogramy.pl), praktycznie codziennie wychwalana lub krytykowana przez redakcję, blogerów i - najśmielszych w całym tym towarzystwie - komentatorów newsów.

Jeśli sinusoidalną teorię dziejów systemów Microsoftu (zakładającą, że tylko co druga produkcja herosów z Redmond jest ogólnie mówiąc udana) przyjmiemy za prawdziwą, okaże się, że Windows 10 powinien dołączyć do między innymi XP i "siódemki", stając się kolejnym systemem, wobec którego użycie słowa "badziewie" będzie co najmniej sporym nadużyciem. Niebotyczne wychwalanie zalet "dziesiątki", czy też odwrotnie, jej bezdenna krytyka, nigdy nie będą w pełni obiektywne. Ilu testerów, tyle opinii, mniej lub więcej różniących się od siebie i zależnych od oczekiwań, gustów, przyzwyczajeń, wymagań itd. Skupmy się więc nie na tym, czy Windows 10 zasługuje na nowy dom w postaci naszego komputera, lecz na tym, czy taki gość w naszym domu w ogóle jest potrzebny.

Spotkać coś wciąż używanego i jednocześnie starszego od XP byłoby dziś odczuciem porównywalnym do zwiedzania biskupińskiej osady. Jednak sam XP wciąż ma się dobrze i sądząc po wielu opiniach długo jeszcze w takim stanie sobie będzie. Bo - nie oszukujmy się - przeciętny Pan Kowalski nie zmienia systemu operacyjnego jak przysłowiowe rękawiczki, a jeżeli już ktoś mu go wciśnie, na przykład z nowym komputerem, zdarza się, że Pan Kowalski wraca do tego, co zna, co lubi, co mu działało idealnie i co w jego mniemaniu jest wystarczająco dobre. Przeciętny Pan Kowalski nie jest ani testerem, ani webmasterem, ani specjalistą z dziedziny IT, podniecającym się na każdą wieść o nowym wynalazku z Redmond. Swoją drogą, takie wieści do Pana Kowalskiego często w ogóle nie docierają, a filozofia objawiająca się w twierdzeniu "Mam to, co mam, i mi to działa, i nic innego mi nie trzeba" obejmuje swoim zasięgiem spory obszar rynku użytkowników.

Oczywiście uznawanie czegoś za dobre jest bardzo subiektywne, zwłaszcza jeśli nie ma się porównania do czegoś innego. Tutaj znowu w swój kolejny blogowy wpis wciągnę szwagra, wytykając mu tu, na szerokim forum, upieranie się przy teorii, że otwieranie kolejnych okien Internet Explorera 6 jest lepsze, niż używanie zakładek w czymkolwiek innym. Na szczęście chłopina poznał jakiś czas temu dobrodziejstwa Chrome'a w tej kwestii. Ale przy leciwym XP pozostał. Leciwym, ale nie złym (kwestię bezpieczeństwa pomińmy milczeniem), dlatego nie będę go namawiał na zmianę na coś nowszego.

Słowem-kluczem jest tutaj "Potrzeba". Potrzeba jako wypadkowa własnych doświadczeń, oczekiwań i subiektywnych odczuć, które skumulowane wywołują właśnie potrzebę posiadania czegoś, co podniesie poziom doświadczenia, spełni oczekiwania i wzbogaci odczucia. Co kilka lat firma Microsoft wprowadza na rynek nowy system operacyjny, różnymi technikami marketingowymi próbując wzbudzić w nas potrzebę jego posiadania. Na niektórych użytkowników nowy system działa jak płachta na byka - instalują jego wczesne wersje testowe i testują, cudują, marudzą, krytykują, wychwalają, polecają, odradzają itd. Ci są otwarci, wiedzą, co w trawie w piszczy i co z czym się je. Bierna grupa użytkowników z nowym systemem spotyka się najczęściej przy zakupie nowego komputera. Biorą co jest i albo uznają, że jest ok, albo psioczą i zamykają temat lub wracają do tego, co było dobre. Trzecia grupa użytkowników, czując najnowsze zapachy z Redmond, zatyka nos. Dla przypomnienia: "Mam to, co mam, i mi to działa, i nic innego mi nie trzeba".

Czy ostatnia z wymienionych grup to technologiczni jaskiniowcy? Z ręką na sercu mówię Wam, że nie. Analizując to i owo, wysnuwam nawet wniosek, że sam do tej grupy częściowo należę. Świadomie. Jestem przeciętnym Panem Kowalskim. Od roku 2007 na pokładzie mojego Asusa niepodzielnie rządzi Windows Vista. Znamy się bardzo dobrze, dogadujemy jeszcze lepiej, współpraca przebiega wzorowo (choć czasem topornie, ale to wina prawie ośmioletniego sprzętu). Jestem przeciętnym Panem Kowalskim - przeglądam Internet, wysyłam i odbieram maile, obrabiam zdjęcia, coś-tam czasem dodam lub odejmę w arkuszu kalkulacyjnym, skrobnę co nieco (dość często) w edytorze tekstowym. I tyle.

Czy Windows 10 jest dla mnie? Oczywiście, że tak. Ale czy Windows 10 jest mi nieodzownie potrzebny? Oczywiście, że nie. Bo nie ma takiej potrzebnej(!) mi rzeczy, której za pośrednictwem Visty zrobić nie mogę, i którą wykonać mógłbym tylko i wyłącznie z pomocą najnowszego systemu. W artykule Pana Łukasza znajdziemy parę "hitów", które swoim przyszłym użytkownikom oferuje Windows 10. Co tutaj mamy? Wielki powrót Menu Start? Przecież od lat nie złażąc z Visty nawet nie wiem, co znaczy tego Menu nie mieć! Microsoft Edge? Znając tendencję Microsoftu do wpychania wszystkim swojego widzimisię, prócz nazwy i szaty graficznej niewiele się ten nowy Internet Explorer zmieni (poprawi). Po drugie, tworzymy z Chrome'em niezły team. Interaktywne kafelki? Wodotrysk, który fajnie się sprawdza tylko na ekranach dotykowych. Ja wolę tradycyjną myszkę i klawiaturę. Cortana? No comments. Przymusowe aktualizacje? O tak, wszyscy to lubimy, gdy coś się mieli w tle i nie wiemy co. Ponadto lubimy, gdy to coś nabroi tu i ówdzie. Obsługa DirectX 12? Strumieniowanie gier? To argumenty dla graczy, nie dla mnie.

Jestem przeciętnym Panem Kowalskim. W mojej codziennej pracy system operacyjny stanowi jedynie tło, otoczkę, dywanik, na którym mogę rozłożyć swoje puzzelki. To, czy ten dywanik jest w paski czy w kwiatki, czy w kafelki, nie ma żadnego znaczenia; ważne, żeby puzzelki stały na nim pewnie i stabilnie. Jak na razie mój dywanik z logo Visty spełnia swoją rolę bardzo dobrze. Wystarczy go co jakiś czas odkurzyć i znowu można bawić się puzzelkami. Użytkownicy dywaników z literkami XP lub cyferkami 7 bądź 8 pośrodku zapewne przyznają mi rację. Oczywiście nie wszyscy, bo część z nich porwała niczym nieuzasadniona magia "dziesiątki".

Przeciętny Pan Kowalski tej magii nie ulegnie zbyt szybko.

- Panie, Kowalski, przywieziono Windows 10. Podać? - Nie, dziękuję. Póki co, każdym najnowszym Okienkom będę się jedynie przyglądał.
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.