Według informacji pochodzących z „zaufanych źródeł”, Apple zamierza przejąć kontrowersyjny start-up Color Labs. Ponoć transakcja jest już zapięta na ostatni guzik i obie firmy muszą tylko podpisać odpowiednie dokumenty.
Powołując się na swojego informatora, serwis TheNextWeb twierdzi, że kwota przejęcia opiewa na wysoką, dwucyfrową liczbę milionów dolarów. Warto więc zadać sobie pytanie, za co faktycznie miałoby zapłacić Apple? Być może nie chodzi tu o samą aplikację Color, której według danych AppData co miesiąc używa zaledwie 460 tysięcy osób. Znacznie ciekawiej wygląda za to majątek firmy. Jej szef Bill Nguyen zgłosił w 2011 r. sześć wniosków patentowych, które dotyczyły m.in. oszczędzania energii i modułu GPS. W tym roku do puli doszły kolejne cztery wnioski o zastrzeżenie wynalazków, które to pozwalają na przechowywanie i dzielenie się plikami między urządzeniami w grupie. Nie jest też tajemnicą, że inżynierowie Color Labs pracowali nad formatem pliku umożliwiającym wysyłanie ze smartfona przekazu na żywo w jakości HD. Ostatnie dwa smaczne kąski to domena Color.com oraz zastrzeżony znak towarowy „Color”.
Color Labs nie ma łatwego życia. Billowi Nguyenowi jeszcze przed debiutem w marcu ubiegłego roku udało się zebrać niebotyczny kapitał 41 mln dolarów, ale mimo to aplikacja stworzona do dzielenia się zdjęciami z osobami w pobliżu (na przykład podczas konferencji) nie zdobyła wielkiej popularności. Dlatego zaledwie pół roku później Color został przekształcony w program do wysyłania 30-sekundowych, pozbawionych ścieżki audio przekazów na żywo na Facebooka. Nowy charakter działalności również nie odniósł sukcesu i w maju 2012 r. Color Labs nawiązało współpracę z siecią Verizon, dzięki czemu jej klienci mogli wysyłać filmiki z dźwiękiem. Wygląda jednak na to, że żadna ze zmian nie przyniosła dużych korzyści. Wczoraj pojawiła się nawet plotka, że firma zostanie zamknięta, ale szybko zdementował ją rzecznik Sequoia Capital, jednego z największych udziałowców Color Labs.