Chcieli walczyć z piractwem. Reklamy sprawiły, że ludzie więcej "piracą"

Chcieli walczyć z piractwem. Reklamy sprawiły, że ludzie więcej "piracą"03.08.2022 18:16
Reklamy antypirackie sprawiają, że ludzie więcej piracą.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | CHUYN

"Nie ukradłbyś samochodu, prawda? Więc dlaczego piracisz?" – brzmiał slogan szeroko wyśmiewanej reklamy, która miała zniechęcać do nielegalnego pobierania treści z internetu. Nowe badanie ekonomii behawioralnej reklam antypirackich ujawnia jednak, że tego typu kampanie są w dużej mierze nieskuteczne i często zachęcają do piractwa.

Niesławna reklama antypiracka z 2004 roku próbowała przekonać wszystkich, że pobranie pirackiego filmu nie różni się od kradzieży samochodu. Według nowego badania opublikowanego w The Information Society miała ona zupełnie odwrotny efekt. W rzeczywistości, okazało się, że wyolbrzymiając negatywny wpływ piractwa, reklama mogła spowodować, że ludzie zaczęli "piracić" jeszcze więcej.  

Jak zauważa serwis TorrentFreak, badanie "Doing more with less: Behavioral insights for anti-piracy messages" bierze na tapet kampanię społeczną z 2004 roku zorganizowaną przez przemysł filmowy. Badanie jest krytyką prób ograniczenia piractwa podejmowanych przez przemysł rozrywkowy, widzianą przez pryzmat ekonomii behawioralnej. Pada w nim pytanie: jak studia filmowe, muzyczne i telewizyjne mogły wydać tyle pieniędzy na kampanię i ponieść tak spektakularną porażkę.

Reklamy antypirackie sprawiają, że ludzie więcej "piracą"

Głównym powodem jest to, że piraci nie uważają, że robią coś złego. "Technologia informacyjna wydaje się ułatwiać moralne oderwanie od odpowiedzialności osobom naruszającym prawo, które nie postrzegają siebie jako złodziei" – stwierdzono w badaniu. "Terminy używane przez sprawców naruszenia często charakteryzują się formą eufemistycznego etykietowania (np. "dzielenie się plikami", "walka z systemem", "dobro ogółu"), a niektórzy piraci racjonalizują, że w przeciwieństwie do zwykłej kradzieży, właściwie nie pozbawiają właściciela praw autorskich".

Według badania, publiczne kampanie antypirackie zawodzą, ponieważ zamiast ograniczać to zachowanie, zachęcają do niego. Jednym z największych problemów jest to, że mają one tendencję do wyolbrzymiania charakteru popełnianego przestępstwa i strat ponoszonych przez przemysł rozrywkowy. Warto zauważyć, że choć pobieranie torrentów z takich stron jak niesławny ThePirateBay odchodzi do lamusa, wciąż powstają nowe "serwisy streamingowe", na których można obejrzeć za darmo najnowsze spiracone wersje filmów i seriali.

Badanie nazwało również próby uczynienia piractwa osobistym – podkreślając utratę dochodów przez poszczególne osoby z branży filmowej. Filmy i programy telewizyjne są tworzone przez tysiące ludzi, z których wielu pracuje po godzinach za niewielkie pieniądze. Tymczasem studia filmowe często wybierają niewłaściwych rzeczników dla tej sprawy.

Efekt Robin Hooda

W Indiach w serii antypirackich reklam wystąpili bogaci i sławni ludzie. "We wszystkich filmach wystąpili znani aktorzy, których wartość netto szacuje się na 22-400 milionów dolarów, w kraju, w którym roczny dochód na głowę mieszkańca wynosi nieco mniej niż 2000 dolarów" – napisano w badaniu. "To może zaoferować piratom moralne uzasadnienie: okradają tylko bogatych, aby nakarmić biednych, co stanowi efekt Robin Hooda, który ma jeszcze większy sens w przypadku niektórych dóbr związanych z kulturą lub sportem".

Innym problemem jest to, co badanie identyfikuje jako "dźwignię dowodu społecznego". Reklamy antypirackie często skupiają się na tym, jak powszechny jest problem. "Biorąc pod uwagę, że jednostki mają tendencję do dostosowania się do postrzeganych norm społecznych, można je wykorzystać do nakłaniania ludzi do danego zachowania" – wyjaśniono.

Z badania wybrzewia jeden konkretny wniosek – reklamy antypirackie sprawiają, że piractwo wydaje się być normą społeczną. Skoro wszyscy to robią, logika podpowiada, że prawdopodobnie nie jest to nic złego. "Informowanie bezpośrednio lub pośrednio jednostek o tym, że wiele osób piraci, przynosi efekt przeciwny do zamierzonego i zachęca do piractwa, skłaniając osoby, do których jest kierowane, do podobnych zachowań. Te wiadomości dostarczają niedoszłym piratom potrzebnej racjonalizacji poprzez podkreślenie, że »wszyscy to robią«" – podsumowano w badaniu.

Konrad Siwik, dziennikarz dobreprogramy.pl

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.