Policja chce kontrolować Internet, aby walczyć z piractwem i anarchią

Policja chce kontrolować Internet, aby walczyć z piractwem i anarchią

Policja chce kontrolować Internet, aby walczyć z piractwem i anarchią
Redakcja
30.09.2014 16:08, aktualizacja: 30.09.2014 18:48

Walka z piractwem komputerowym przybiera różne formy i czasami może zostać wykorzystana do celów zupełnie innych, niż mówi teoria. Widać to chociażby po ostatnich, absurdalnych doniesieniach dotyczących planów objęcia dodatkowym podatkiem tabletów. Widać to również po wypowiedziach szefa londyńskiej policji zajmującej się piractwem ze specjalnego wywiadu, jaki został opublikowany przez serwis PC PRO. Zmusza on do refleksji i zadania sobie pytania: czy niektóre osoby naprawdę pracują tam, gdzie powinny?

Według szefa komórki PIPCU (Police Intellectual Property Crime Unit) zajmującej się m.in. piractwem komputerowym obecnie nie ma żadnych regulacji, które dotyczyłyby Internetu i ochrony praw w nim. Jest on zainteresowany debatą medialną, która pozwoliłaby to określić i rozwiać wszelkie wątpliwości. Problemem ma być to, że globalną sieć ogarnia coś, co można przyrównać do anarchii. Przedstawiciel policji uważa, że to grozi innym, zwyczajnym i prawym obywatelom. Co więcej, przez tego typu zagrożenia coraz trudniejsze staje się korzystanie z nowoczesnych technologii w sposób ułatwiający życie tj. w celu bankowości internetowej, dokonywania zakupów, czy tez po prostu wyszukiwania informacji. Problemem tym miałby zając się właśnie rząd i odpowiednie służby, które wprowadziłyby do Internetu nieco porządku, a także odpowiedniej, niezbędnej w tej sytuacji kontroli.

Czy tak będą niebawem wyglądać służby walczące z piractwem?
Czy tak będą niebawem wyglądać służby walczące z piractwem?

Pan Fyfe uważa, że duże firmy będące filarami Internetu, takie jak Google, Yahoo czy Microsoft nie dbają w sposób odpowiedni o jego bezpieczeństwo. Stąd właśnie konieczność „przejęcia sterów” nad tym niezdefiniowanym i niescentralizowanym tworem, a także konieczność wpływania na wybór użytkowników. Odważny policjant posuwa się w wywiadzie nawet do stwierdzenia, że być może konieczne byłoby wprowadzenie czegoś na miarę licencji pozwalających na odwiedzenie danej strony. Bez tego typu pozwolenia internauta nie byłby w stanie odwiedzać „złych witryn”. Odgórna kontrola przyczyniłaby się tym samym do całkowitego wyeliminowania stron zawierających treści nielegalne, nie tylko efekty piractwa komputerowego, ale również np. pornografię dziecięca.

Trudno stwierdzić, czy pan Fyfe w ogóle orientuje się w temacie, którym teoretycznie się zajmuje. Pewne jest natomiast, że zawsze osoby niekompetentne znajdujące się na odpowiednio wysokich stanowiskach powodują wiele problemów i komplikacji, które tak naprawdę nikomu nie służą. Wydaje się, że w tym przypadku może być bardzo podobnie. Pracownik PIPCU nie zdaje sobie sprawy o czym mówi i realne zagrożenia stara się zakryć płaszczem piractwa komputerowego. Owszem, to doskonały sposób, aby wmówić obywatelom, że to łamanie praw autorskich jest powodem np. włamania do ich skrzynki email, czy tez internetowego konta bankowego. Problem w tym, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a Fyfe wydaje się osobą zupełnie od niej oderwaną, która za wszelką cenę chce forsować swoją wizję świata. Dodajmy, świata mocno kontrolowanego, wręcz policyjnego. Niedaleko temu do niesympatycznych wizji Orwellowskich, wydaje się to również zagrożeniem znacznie większym, niż np. powszechne szpiegowanie poprzez organizacje pokroju NSA.

Trzeba przyznać, że PIPCU ma tupet. Organizacja ta sama działa na pograniczu prawa i sięga po coraz dziwniejsze metody prowadzenia krucjaty przeciwko internetowym piratom. W maju na jej wniosek zostały zablokowane niektóre domeny, także w polskich firmach rejestrujących. Koniec czerwca przyniósł nam wieści o kolejnym dziwnym pomyśle, tj. walce z piratami poprzez systemy reklamowe, a tym samym odcinanie ich od głównych zysków. W sierpniu na celowniku wylądowali właściciele serwerów proxy, oskarżani o pomaganie piratom. Teraz mamy coś takiego. Czy to zwiastun kolejnych, naprawdę dużych kłopotów, czy po prostu słowa rzucane na wiatr przez człowieka, który sam nie wie, co tak naprawdę mówi i robi? Najbliższe miesiące pokażą, w jakim kierunku pójdą działania tej policji.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)