DmC: Definitive Edition, czyli jak znowu zarobić na tej samej dobrej grze akcji

DmC: Definitive Edition, czyli jak znowu zarobić na tej samej dobrej grze akcji24.03.2015 12:18

Obecnym konsolom w dalszym ciągu brakuje porządnych gier akcji, a zwłaszcza takich, z których zasłynęły sprzęty poprzednich generacji. Powoli zapominamy już chyba o tytułach, w których chodziło o efektowne rozprawianie się z przeciwnikami z bliska, przy równoczesnym dążeniu do uzyskania jak najdłuższego łańcuszka ciosów. Seria Devil May Cry stała się niegdyś ikoną tego nurtu, który potem próbowano w początkach 2013 roku przywrócić do łask za sprawą restartu marki sprowadzonego do trzech literek – DmC. Choć projekt sprzedał się słabo, zebrał dobre noty, więc kontynuacja wydawała się możliwa. Póki co, Capcom wyłącznie odgrzewa smaczny kotlet w wydaniu na Xboksa One i PS4. Główną zmianą jest oczywiście obraz w Full HD przy 60 klatkach na sekundę.

[1/2]
[2/2]

Powiedzmy sobie szczerze, że prawie pełna płynność, idąca w parze z masą drobnych zmian w systemie wyprowadzania ciosów, to sprawa w Definitive Edition najistotniejsza. Poprzednio mieliśmy do czynienia z przyciętą o połowę liczbą klatek, maskowaną sprytnie filtrami graficznymi, niemniej czuło się, że to nie do końca to samo, co przed laty. Teraz wreszcie można rozwinąć skrzydła. Mało tego, dorzucono m.in. tryb turbo, przyśpieszający zabawę i czyniący ją po prostu bardziej efektowną, a także kolejny poziom trudności. Przypomnę, iż DmC odkrywa karty stopniowo, wpierw zachęcając do jednokrotnego przejścia, by przy następnych próbach wbrew pozorom nie iść na łatwiznę i tylko zwiększyć liczbę wrogów, lecz faktycznie diametralnie zmienić rozgrywkę w wielu aspektach i dać nabywcy to samo, ale zdecydowanie nie tak samo. Wpływało to na żywotność tytułu dwa lata temu, wpływa też obecnie. Do produktu chce się wracać. Dorzućcie do tego np. modyfikator odblokowujący zadawanie obrażeń nieprzyjaciołom dopiero po wejściu na odpowiedni poziom stylu, a będziecie mieli co robić bardzo długo…

[1/2]
[2/2]

Pod kątem graficznym, nowych zachwytów nie ma. Z jednej strony to wciąż porażające pod względem projektów miejscówek dzieło wykorzystujące Unreal Engine 3 jako podstawę, zabierające gracza w wyprawę przez piekielne odbicie naszej obecnej, napędzanej konsumpcjonizmem oraz mediami rzeczywistości. Każda lokacja w ułamku sekundy potrafi zmienić się nie do poznania, wyginając budynki, rzucając pod nogi rozpadliny, odsuwając cały czas wyjście z pomieszczenia... Jeśli ktoś wcześniej tego nie widział, musi grę sprawdzić, gdyż dla tego pokręconego świata warto. Z drugiej strony, tekstury na konsoli nie robią już jednak w 1080p większego wrażenia, a gdzieniegdzie są zwyczajnie brzydkie. Do tego przydałoby się odświeżyć modele postaci, także twarze, choć mimika w scenkach przerywnikowych to dalej pierwsza klasa. Ostrego grania w tle się nie zapomina. Dynamiczne, rockowe utwory wspaniale podkreślają akcję na ekranie, szczególnie w przypadku pojedynków z bossami, niekiedy po prostu wręcz obrzydliwymi.

[1/2]
[2/2]

Prezentowana historia to oczywiście dzieje krnąbrnego Dantego, syna anioła i demona, na potrzeby restartu serii mocno przeprojektowanego względem pierwowzoru, lecz dającego się lubić (co ciekawe, można teraz wybrać klasyczny wygląd herosa). Stawi on czoła siłom potężnego Mundusa, który z ludzkości zrobił sobie farmę dusz. Bohater wykorzysta do tego rzecz jasna różnorakie bronie oraz umiejętności, uzyskiwane stopniowo w trakcie gry, wprowadzające nowe zagrania taktyczne w czasie walk i zwyczajnie dające radość z ich używania. Umiejętne klepanie przycisków na padzie, połączone z płynnym przełączaniem się między opcjami ofensywnymi nawet pomiędzy poszczególnymi pojedynczymi uderzeniami, naprawdę przypominają, że Ninja Theory nowicjuszami w temacie tego typu zabawy po swoim Heavenly Sword z PS3 już nie są…

[1/2]
[2/2]

Nowością jest dorzucenie do paczki dotąd sprzedawanego osobno rozszerzenia Vergil’s Downfall, czyli krótkiego rozdziału z życia brata bliźniaka Dantego, przedstawiającego dalsze dzieje tej postaci po ukończeniu fabuły. Gra się nim naturalnie inaczej, przede wszystkim z uwagi na przywiązanie do wyprowadzania ataków odziedziczonym po ojcu demonie mieczem, ale też przez chociażby opcję przywołania samoczynnie walczącego cienia. Podobnie jak w wątku głównym, scenariusz ten pełen jest sekcji platformowych, a kamera niestety dalej lubi się gubić. Od czasu do czasu będziecie zastanawiali się więc dokąd się udać, bo coś ważnego nie będzie jasno na widoku… Ot, można przejść, a do kompletu dorzucono też kolejny Krwawy Pałac, czyli bliźniaczą wersję znanego już z podstawki trybu z pokonywaniem kolejnych fal przeciwników. Jest jeszcze trudniej.

[1/2]
[2/2]

Pomimo wielu zalet, jakie Definitive Edition ma nad edycjami DmC na stare konsole, trudno traktować produkt jako coś więcej, niż próba dodatkowego zarobku na szybko, zwłaszcza, że gra podobnie wyglądała już dawno temu na PC. Capcom dostrzegł niszę w przypadku tytułów dostępnych na Xboksa One oraz PlayStation 4, którą sprytna firma postanowiła oto błyskawicznie zagospodarować. Sam jestem przekonany, że znajdą się na to chętni. Chociaż dawno nowe Devil May Cry ograłem i odłożyłem na półkę, miło było znowu wrócić do mrocznego świata Limbo, nawet jeśli scenki przerywnikowe nie uwzględniają w pełni alternatywnych strojów, a sama gra ma tendencje do łapania permanentnego zwolnienia akcji (na co ratunkiem jest niemniej restart ostatniego punktu kontrolnego). Polecam tytuł przede wszystkim tym, którzy go wcześniej nie poznali.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.