Doom: The Boardgame

Doom: The Boardgame14.01.2009 22:00
Redakcja

Baza na Marsie. Hordy potworów z piekła rodem. Samotny marines, którego jedynym celem jest przeżyć. Brzmi znajomo? Chyba wszyscy słyszeli o Doomie. Ta słynna (15-letnia już) seria zapisała się złotymi zgłoskami w historii przemysłu rozrywki elektronicznej, a na pewno zmieniła sposób w jaki postrzega się szeroko pojęte gry. Na fali tej popularności powstała planszówka, wydana przez Fantasy Flight Games, a zaprojektowana przez Kevina Wilsona. Oczywiście jest ponuro, w końcu to horror. Równie oczywisty jest cel – przeżyć. Pomimo całej tej powagi tytuł wypada bardzo rozrywkowo, nie męczy, a śmiechu i radości jest tutaj wbrew pozorom bardzo dużo.

Fabuła taka sama jak w cyfrowym odpowiedniku – do bazy Union Aerospace Corporation na Marsie wtargnęły nieznane istoty, nastawione rzecz jasna negatywnie wobec każdego żyjącego. Tytuł reprezentuje gatunek produkcji taktyczno-przygodowych, opartych na eksploracji terenu. Jeden gracz wciela się w rolę Najeźdźcy, pozostali zaś stają się marinesami, usiłującymi wydostać się ze strefy zagrożonej, ratując przy okazji wszystkich ocalałych i przecierając sobie drogę ucieczki. Tematyka ta sprawia, że każdy kto zna którekolwiek z najsłynniejszych dzieci id Software poczuje się jak w domu i z chęcią zasiądzie do wesołej rozwałki, która bądź co bądź jest sercem tego produktu.

[image source="Galerie/Inne/Doom_the_Boardgame:14511" mode="normal"]Po otwarciu pudełka pierwsze zaskoczenie to ilość starannie wykonanych plastikowych figurek. Bez wątpienia stanowią one najefektowniejszą częścią tego tytułu. Dodatkowymi komponentami jest cała masa żetonów, kart i „klocków” do montowania poziomów. Całość składa się bowiem z kilku scenariuszy, opisanych w specjalnej książeczce, zawierającej rozpiskę i schematy składania map z dostępnych elementów, razem z rozkładem apteczek, amunicji, kluczy oraz innych fantów do zebrania. Całość przypomina zatem klasycznego (planszowego) Space Hulka, czy growy pierwowzór - czyli Dooma właśnie. Poziomów jest skończona ilość, z odsieczą przychodzi jednak Internet – na fanowskich stronach można znaleźć całą masę nowych kampanii do rozegrania, a nawet specjalny edytor do tworzenia własnych misji. Kreatywni mają zatem ogromne pole do popisu, przyczyniając się w ten sposób do przedłużenia żywotności gry.

[break/]Jak odnotowałem wcześniej, jedna osoba przyjmuje rolę „tego złego”, podczas gdy pozostali (do 3 osób) są „dobrymi”. Najeźdźca ma oddane do swej dyspozycji karty z różnymi przeszkadzajkami, a jego celem jest maksymalne utrudnienie życia komandosom albo ich likwidacja, lub jak kto woli - naliczenie pewnej ilości fragów. Jest zatem okazja, by zemścić się na swoich znajomych; z jakiegokolwiek powodu. Dla żądnych krwi, chcących dokopać tym paskudnym marinesom, którzy z uporem maniaka nie chcą zginąć, oddano różnej maści pułapki, umiejętności specjalne, a także (gwóźdź, czy może wiadro gwoździ programu) pulę stworów. Rzecz jasna do nasłania na niczego niespodziewających się graczy, w najmniej odpowiednim dla nich momencie. „Arsenał” ten składa się z klasycznych kreatur z komputerowego Dooma: od Impów, przez Trite'y (małe, pająkopodobne maszkary) po Archvile'a i Cyberdemona. Ten ostatni składany jest z dwóch części, co sprawia, iż wygląda bardzo imponująco.

[image source="Galerie/Inne/Doom_the_Boardgame:14517" mode="normal"]Wcielający się w rolę ludzi nie będą z obcymi walczyć wyłącznie na pięści (chociaż też jest taka możliwość). Uzbrojenia dostajemy całą masę, taką samą zresztą jak w pierwowzorze. Znalazło się nawet miejsce dla BFG, a także rakietnicy, strzelby, karabinu maszynowego, czy charakterystycznej dla serii piły łańcuchowej. Walki toczą się w turach, z wykorzystaniem specjalnie spreparowanych kości. Każda z nich została ukierunkowana na zasięg lub obrażenia, zaś poszczególne spluwy korzystają tylko z kilku z nich. Przykładowo, używając strzelby rzucamy jedynie dwiema kostkami – czerwoną i niebieską (dodającą do obrażeń), także broń jest skuteczna, lecz na krótki dystans. Karabin maszynowy korzysta z kości mających duży zasięg, ale mniejsze obrażenia. Żeby nie było za łatwo, spudłować też się da. Dzięki temu rozwiązaniu należy taktycznie planować i wybierać rodzaj oręża w zależności od sytuacji. Wprowadzony w ten sposób czynnik losowy urozmaica rozgrywkę, na pewno potęgując pozytywne wrażenia. Aby zaś przeżyć, gracze muszą ze sobą współpracować, używając posiadanych przedmiotów i umiejętności. Nacisk na kooperację jest tutaj bardzo duży, w pojedynkę nie za wiele się zdziała.

[image source="Galerie/Inne/Doom_the_Boardgame:14515" mode="normal"]Grafika w grze jest klimatyczna, a zaczerpnięta została z trzeciej części Dooma. Wąskie korytarze noszą ślady krwi oraz rdzy i aż wieje od nich chłodem. Równocześnie czuć zagrożenie z każdej strony. Odpowiedni, grobowy nastrój został bardzo dobrze zachowany, przez co wielbiciele najbardziej udanych dzieł Johna Carmacka i jego kolegów nie rozczarują się. Co prawda produkcja straciła na tempie, przeszła na system turowy i zyskała nieco więcej głębi, idea jednak pozostała niezmieniona. Aktualna pozostała porada pewnego czasopisma na pokonanie Cyberdemona - w dalszym ciągu najlepszą strategią jest strzelanie do niego, dopóki nie umrze. Zaniepokojeni mogą spać spokojnie.

[break/]Kiedy zabawa znudzi się lub skończą się misje w kampanii, można wypróbować nowości z zestawu rozszerzającego, zatytułowanego (zaskoczenie!) Doom: the Boardgame Expansion Set. Do naszych rąk oddawane jest pięć nowych map, parę modów (dosłownie), nowe karty, figurki oraz tryby deathmatch i capture the flag, wraz z wykazami kilku plansz do złożenia, stworzonych specjalnie dla wyżej wymienionych rozgrywek. Trzeba przyznać, iż jest to bardzo miły dodatek. Zaliczanie fragów, przy okazji patrząc w oczy przeciwnikom, dodaje niewątpliwie smaku całości. Walka o flagę wroga zaś ma bardzo ciekawy rywalizacyjny charakter. Nie można mieć zastrzeżeń do projektu map, posiadają one bowiem standardowe cechy tych już nam znanych z ekranów monitorów, w tym zachowaną symetrię. Rozgrywki „każdy na każdego” (wg moich doświadczeń) spotykają się z ciepłym przyjęciem, także wśród kobiet, w szczególności tych co nie grają na komputerze. Na imprezy (zarówno alkoholowe jak i bez) jak znalazł.

[image source="Galerie/Inne/Doom_the_Boardgame:14520" mode="normal"]Niestety jednak gra ma dwie wady. Największą z nich jest czasożerność – pochłania ona bowiem zwyczajnie bardzo dużo czasu. Rzadko kiedy udawało się mi oraz moim znajomym ukończyć scenariusz w godzinę, która wg informacji podanej na pudełku jest minimalną długością jednej partii. Najczęściej kończyło się na 2-3, chociaż zdarzało się i grać dłużej. Druga wada to poziom trudności. Może się zdawać, że Obcy mają łatwiej, co niektórych irytuje. Istnieje na szczęście możliwość specjalnego wprowadzenia poziomów trudności, aczkolwiek i w tym wypadku marines muszą się nieźle napocić, by przeżyć. Jednak gdy się zbierze zgraną ekipę i tego najbardziej złośliwego wybierze się na Najeźdźcę, to ma się zapewnione znakomite wrażenia. Warte poświęconego czasu i irytacji z pudłowaniem przy rzutach kośćmi.

[image source="Galerie/Inne/Doom_the_Boardgame:14513" mode="normal"]Na sam koniec pojawia się pytanie – dla kogo jest ta gra przeznaczona? Na pewno dla komputerowców, którym nawet po nocach śnią się Impy i hordy zombich, pchających się pod celownik. Każdy lubiący element kooperacji i eksploracji terenu poczuje się również jak w domu. Zapalonych planszówkowców przekonywać zaś nie trzeba, gdyż ci zaznajomieni są z tym dziełem Wilsona, tudzież z produktem bliźniaczym w klimacie fantasy, tzn. Descent: Journeys in the Dark. Zarekomendować ją wypada za to każdemu, kto chce rozpocząć swoją przygodę z planszówkami, nie wiedząc od czego zacząć. Jeśli bliska jest mu dodatkowo tematyka walki o przetrwanie w opuszczonej bazie na Marsie to Doom: The Boardgame jest tytułem, po który warto sięgnąć. Polecam.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.