Google znów pod presją poprawia obsługę ODF by urzędy mogły oszczędzać

Chris DiBona, odpowiedzialny w Google za dział otwartego oprogramowania, zapowiedział na początku grudnia, że wkrótce wszystkie produkty jego firmy zostaną wyposażone w lepsze wsparcie otwartego formatu ODF. Postanowiliśmy zweryfikować w jakim stopniu wywiązał się ze swoich obietnic.

Wsparcie uzyskały nie tylko pliki edytora tekstu, ale także arkusze kalkulacyjne oraz prezentacje. Powodem takiego stanu rzeczy był naciski dotyczące wymagań prawnych. Rządom części państw, dotyczy to w szczególności rządu Wielkiej Brytanii, potrzebny był w administracji pakiet biurowy w pełni obsługujący otwarte formaty, co wywarło na Google presję zwiększenia dla nich wsparcia. Powodem takiego stanu rzeczy jest oczywiście chęć obniżenia kosztów, o czym więcej pisaliśmy na początku roku.

Na ile ten proces można uznać za udany, postanowiliśmy sprawdzić prostym testem. Przygotowany w edytorze LibreOffice Writer tekst w ODF został zaimportowany do Google Docs. Oto rezultat:

Kolejnym etapem było sprawdzenie skuteczności Google Docs w odwrotnym procesie. Ten sam plik został poddany edycji i pobrany. Oto zwrotny ODF po otwarciu za pomocą LibreOffice Writer:

Jak widać, trudno uznać zgodność formatowania za stuprocentową. Na pierwszym etapie testu rzucają się w oczy takie mankamenty, jak brak nadkreślenia, zmiana wysokości tabeli oraz brak tła akapitu, co uczyniło fragment tekstu całkowicie niewidocznym. Drugi etap porównania wypadł znacznie lepiej, ale także nie bezbłędnie. Znów zmieniona została wysokość tabeli, co w bardziej skomplikowanych dokumentach może zyskać bardzo dużo znaczenie. Nie powiodło się także przeniesienie numeracji strony.

Niemniej jednak, biorąc pod uwagę rosnące zainteresowanie otwartymi formatami, można żywić nadzieje, że Google wciąż jest w trakcie rozwijania swojego wsparcia dla nich, co pozwoli na systematyczne wprowadzanie kolejnych usprawnień.