iPhone 12 mini może umrzeć przedwcześnie: Apple ponoć rozważa wstrzymanie produkcji

Gdyby spojrzeć wyłącznie na to, ilu ludzi w sieci domagało się miniaturowego smartfonu z topową specyfikacją, to iPhone 12 mini powinien zostać bezapelacyjnym hitem. Tak się jednak nie stało, a firma z Cupertino rozważa ponoć całkowite wstrzymanie produkcji tego modelu już w II kwartale 2021 roku.

To teza, jaką stawia William Yang, analityk JP Morgan, podpierając się własnym doświadczeniem i zaprzyjaźnionymi źródłami informacji w łańcuchu dostaw.

Zdaniem Yanga, zapotrzebowanie na filigranowe iPhone'y jest tak skromne, że w połowie bieżącego roku rynek zdąży się już wysycić. Nie oznacza to oczywiście, że miniaturka zniknie z oferty, ale wyprodukowany zapas ma być na tyle duży, aby spokojnie zadowolić konsumentów aż do premiery następcy. A przynajmniej kolejnej serii, bo przyszłość mini jest niepewna.

Nie jest to opinia pojedynczej osoby, ale podparty twardymi danymi fakt. W okresie od października do listopada w Stanach Zjednoczonych mały iPhone 12 odpowiadał za zaledwie 6 proc. całkowitej sprzedaży smartfonów marki Apple, ustępując nie tylko większym odpowiednikom, ale nawet powszechnie krytykowanemu SE drugiej generacji.

Według danych agencji Morgan Stanley, producent w międzyczasie zmniejszył planowany nakład o 2 mln sztuk, by pokryć zwiększone zapotrzebowanie na iPhone'a 12 Pro.

Trzeba jednakowoż oddać Apple'owi to, że nawet najgorzej sprzedający się iPhone 12 w oczach tej samej agencji analitycznej wypada lepiej niż dowolny model z rodziny Samsung Galaxy S21. Nie można więc mówić o kompletnym fiasko, a bardziej niedorównaniu oczekiwaniom, które, jak to w przypadku firmy z Cupertino bywa, plasowały się dość wysoko.

Na nieszczęście wszystkich entuzjastów niewielkich smartfonów, niepewna jest tym samym przyszłość podserii mini. Trudno bowiem oczekiwać, aby Apple chciał w dalszym ciągu inwestować w sprzęt, który nie daje mu oczekiwanych wyników.