Kasjerzy wciąż niezastąpieni – 20 klientów to za dużo dla Amazon Go

Sklep Amazon Go wzbudził w USA popłoch wśród pracownikówhandlu detalicznego – przynajmniej jeśli wierzyć temu, jak goprzedstawiano za oceanem. Robotyzacja fast-foodów, autonomiczneciężarówki, a teraz fizycznie istniejący sklep, w którym niepotrzeba nawet kasjera? To z czego będą żyć wszyscy ci, którzynie skończyli informatyki? Bez obaw jednak, wygląda na to, żezautomatyzowany „spożywczak” nie tak szybko zastąpi tradycyjnesklepy, do tego czasu może nawet wymyślą działający gwarantowanydochód podstawowy.

Oficjalne otwarcie sklepu, który miał zlikwidować zawódkasjera, planowano na marzec. Koncepcja wyglądała atrakcyjnie,szczególnie dla socjofobów. Wchodzisz do sklepu, skanujesz kodwyświetlony na ekranie smartfonu, zbierasz potrzebne ci towary dokoszyka, a sklep to widzi, podlicza je w wirtualnym koszyku i obciążakartę kredytową. Nie trzeba z nikim rozmawiać, do nikogo sięuśmiechać.

Na razie jednak nic z tego nie będzie, otwarcie Amazon Go zostałoprzełożone na czas nieokreślony. Dziennikarze Wall Street Journaldowiedzieli się, że faktycznym powodem jest to, że sklep nie jestw jest w stanie skutecznie śledzić tego, co się w nim dzieje. Tewszystkie sensory rozsiane po sklepie, mechanizmy komputerowegoprzetwarzania obrazu i algorytmy głębokiego uczenia okazały siękompletnie zawodzić, w momencie gdy w sklepie pojawiało się więcejniż 20 osób. Wygląda na to, że większa grupa ludzi łatwo byogołociła półki, nic za to nie płacąc.

Rozwiązanie przygotowane przez Amazon miało być oferowaneprzede wszystkim większym sieciom sprzedaży, testowy sklep wSeattle ma powierzchnię niemal 170 m2. Jeśli nie jest w staniezapanować nad grupą 20 klientów, to w praktyce jest tylkociekawostką. I wcale nie jest pewne, czy dorzucenie większej ilościmocy obliczeniowej rozwiąże problem. Dorzucenie sklepowychdetektywów też nie pomoże, bo przecież nie o obawę przedkradzieżą tu chodzi, lecz o zapewnienie możliwości rozliczeniauczciwych klientów – w obecnym stanie niemożliwej.