macOS 11.3 wydany. Apple zmienia zdanie w sprawie chipu M1

Otóż układ Apple M1 nie jest już "always-on". To znaczy, nie musi być, bo właśnie zyskał funkcję hibernacji, co jest o tyle ciekawe, że wcześniej Apple uznał ją za... zbędną.

Podczas ubiegłorocznej prezentacji procesora Apple M1, jednym z głównych sloganów było, że jest to właśnie układ typu always-on. Słowem, może pozostawać przez cały czas włączony, nawet w najniższym stanie energetycznym podtrzymując zawartość pamięci RAM, by w efekcie umożliwić jak najszybszy rozruch po uśpieniu.

Właśnie - uśpieniu. Bo wszystkie MacBooki M1, po zamknięciu klapy, dotychczas były co najwyżej usypiane, i to też nie do końca. Podczas gdy uśpione modele z intelami istotnie podtrzymują jedynie RAM, Apple M1, korzystając z energooszczędnych rdzeni Icestorm, może prowadzić w tle niemalże całą logikę. Włącznie z chociażby synchronizacją poczty, a więc ruchem sieciowym.

Jak swego czasu komunikował Apple, miało to być jednym z bezpośrednich powodów migracji na autorską mikroarchitekturę. I summa summarum wyszło bardzo przyzwoicie, bo chip M1, mimo iż stale działa, i tak jest wyjątkowo oszczędny.

Czyli jednak rezygnuje z always-on na rzecz całkowitego wyłączenia procesora, z kopią zawartości RAM pozostawianą w pamięci masowej.

Mając na uwadze bardzo szybki SSD-ek, różnica na poletku szybkości wybudzania zamyka się w sekundach, a do tego należy wyraźnie podkreślić, że hibernacja to wyłącznie rozwiązanie opcjonalne. Mimo wszystko, Apple jako firma rzadko wycofuje się ze swych postanowień. A tu proszę - niebezpośrednio, ale jednak.

Choć na pewno nie było to regułą, w sieci można znaleźć historie użytkowników MacBooków M1, którym uśpiony komputer potrafił w nocy rozładować akumulator o 15-20 p.p. Ot, proszę przykład.

Odsetek takich skarg nie wygląda na szczególnie duży, ale jedno jest pewne: coś z optymalizacją trybu always-on mogło pójść nie tak. Więc zamiast znaleźć źródło problemów, spółka z Cupertino po prostu daje alternatywę. Nie jest to z pewnością najbardziej eleganckie rozwiązanie, ale na bank pomoże.

A co z innymi zmianami w macOS 11.3? - zapytacie. Oprócz wspomnianej hibernacji, obsługi AirTagów i usprawnień w zakresie obsługi aplikacji z iOS/iPadOS, rządzi głównie kosmetyka.

Z ciekawszych - podobnie jak w systemach mobilnych, dodano obsługę kontrolerów PS5 oraz XSX. Przeprojektowano do tego aplikacje Podcasty i Przypomnienia, a Apple Music zyskało funkcję automatycznego odtwarzania podobnych utworów po zakończeniu playlisty. Safari ma teraz personalizowaną sekcję strony początkowej i wspiera formaty WebM i Vorbis, a dla ekscentryków - emoji przedstawiające kobietę z brodą.